Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
75
BLOG

MIT EUROPEJSKIEJ JEDNOŚCI

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 0

      Odpowiedzią Unii Europejskiej/ Europy (bo przecież chodzi o także o Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej) na nową politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych Ameryki ma być jednolite działanie państw Starego Kontynentu. To mit. To "mission impossible". Do tego jeszcze antyamerykański mit.

Wzmożone apele o europejską jedność pojawiły się w momencie,gdy nowa administracja Białego Domu zaczęła robić politykę międzynarodową ponad głowami UE. Tej samej Unii,której establishment postawił na Demokratów i z Bidenem pił sobie z dzióbków,a przede wszystkim jeździł po Donaldzie Trumpie niczym po łysej kobyle. Zresztą dalej to czyni- choć jest jednak różnica: do listopada 2024 robił to z arogancki i poczuciem wyższości -teraz z dojmujacym poczucie bezsilności. 

Zostawmy jednak unijne kompleksy wobec USA. Ważniejszy jest fakt, że jedność Europy,gdy chodzi o politykę międzynarodową jest nierealna z prostego,ale fundamentalnego powodu : sprzecznych interesów krajów członkowskich UE. Tu jest pies pogrzebany. Widać to wyraźnie choćby w innym nastawieniu do Ameryki krajów szeroko rozumianej Europy Zachodniej czyli tzw."starej Unii" a zupełnie innego państw naszego regionu Europy (także dość szeroko pojmowanego) czyli tzw."nową Unią". Tamci są z definicji antyamerykańscy, my z zasady proamerykanscy (nieraz nawet dość naiwnie i idealistycznie). 

Jednakże nie chodzi tylko o dość fundamentalne różnice między Europa Środkowo- Wschodnia ,ale też Południowo-Wschodnia (Bałkany) czyli dawnymi krajami "Demoludow ",które były albo w sowieckiej strefie wpływów albo wprost częścią ZSRS- a Europą Zachodnia czyli EWG plus. Także przecież między krajami Europy Zachodniej występują istotne różnice. Tak jest w przypadku nawet obu "motorów" integracji europejskiej czyli Niemiec i Francji. Łączy ich zapewne dość bliska i Berlinowi i Paryżowi wizja scentralizowanej pod ich kierownictwem Unii Europejskiej,ale już nie ...praktyczna polityka wobec USA. Paryż częściowo gra z Białym Domem , wykorzystując niezłe relacje Macrona z Trumpem jeszcze z czasów pierwszej kadencji tego drugiego, a Berlin zarówno Scholza ,jak i Merza tylko Waszyngton krytykuje. 

To samo można -choć oczywiście w innej skali,"Miej proporcje Mocium Panie" - o państwach skandynawskich : tam na kursie kolizyjnym z USA jest z oczywistych względów Dania (bo Grenlandia ! ),ale na pewno nie żyjąca w poczuciu realnego rosyjskiego zagrożenia,mająca najdłuższa granicę z Federacją Rosyjską Finlandia czy będąca silnie zaangażowana w NATO,ale z własnego wyboru (referendum w 1995 roku) nie będąca w Unii Norwegia. Takich przykładów jest oczywiście więcej. 

Reasumując : ofensywna Ameryka Trumpa omija skłóconą, pozbawioną niekwestiowanego przywództwa Unią Europejską. A apele o unijną/europejską jedność mogą tylko poprawiać Europejczykom humor ,ale są i pozostaną deklamacjami lub zbiorem eurosloganów.

* Artykuł ukazał się na portalu "Wpolityce.pl"

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka