Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
96
BLOG

RUMUNIA: ZAPACH DYKTATURY

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 0

Dziś o 14 w Bukareszcie odbędzie się marsz w obronie wolności i przeciwko totalitarnym praktykom lewicowego rządu rumuńskiego. Będę w nim uczestniczył. Z tej okazji publikuje mój art. o sytuacji w Rumunii, który zamieściłem w weekendowym wydaniu "Gazety Olsztyńskiej"

W szóstym co do wielkości kraju Unii Europejskiej- Rumunii polityczny skandal za skandalem. Najpierw pierwszy raz w historii EWG/UE unieważniono tam wybory prezydenckie. W pierwszej turze prawie 1/4 głosów zdobył wróg tamtejszego establishmentu Calin Georgescu. Ważność pierwszej tury (odbyła się 24 listopada) uznał rumuński Trybunał Konstytucyjny, po czym cztery dni przed drugą turą wybory unieważniano. Wywołało to dość duże poruszenie w kręgach politycznych i medialnych i w Europie i Ameryce. Takiego numeru bowiem w dziejach demokracji liberalnej w Europie jeszcze nie było!

Okazało się następnie, że w tym największym bałkańskim kraju stało się dokładnie tak ,jak w definicji Alfreda Hitchcocka, jak powinien powstawać dobry, wciągający sensacyjny film: najpierw trzęsienie ziemi ,a potem groza ma narastać. I tak zrobiły rumuńskie „elyty”: tuż przed powstaniem tego tekstu aresztowany został tenże Georgescu. Skądinąd od grudnia mówiło się, że odpowiednik PKW w Rumuni nie dopuści go do udziału w wyborach planowanych na maj (4 maja I tura, dwa tygodnie później II tura). Ten scenariusz właśnie się realizuje.

Dlaczego tak czynią władze w Bukareszcie? To proste. Wszystkie sondaże wskazują na zwycięstwo prawicowego kandydata . Niektóre z nich dawały mu wygraną nawet już w I turze!

Nie zgadzam się z wieloma poglądami pana Georgescu za którym zresztą nie stoi żadna partia polityczna i jest rzeczywiście kandydatem obywatelskim i niezależnym. Ale przecież tak naprawdę nie o tego, dość skrajnego rzeczywiście polityka tu chodzi. Chodzi o pryncypia! Chodzi o to czy demokracja ma być pozorna czy realna ? Czy rzeczywiście należy uznać, że jak wygrywają „nasi” to demokracja istnieje i powodzi się jej znakomicie, ale jak „nasi” przegrywają - to już demokracji nie ma. Tego typu pseudoargumenty słyszeliśmy przez szereg lat w Polsce.

Za komuny pamiętam dowcipy czym to różni się demokracja od demokracji socjalistycznej ? Odpowiedź brzmiała: tym, czym krzesło od krzesła elektrycznego. Dla tych, którzy nie pamiętają: przez dziesiątki lat wyroki śmierci w Ameryce wykonywano puszczając prąd przez głowę skazańca , który siedział właśnie na owym „krześle elektrycznym”.

Dziś od czasów komuny upłynęło już trzy i pół dekady. Teraz mówi się o „demokracji liberalnej”. Po tym, co dzieje się w Rumuni gdzie demokracja liberalna przekształca się w najlepsze ( albo w najgorsze) w dyktaturę oraz po funkcjonowaniu współczesnej „demokracji liberalnej” w Polsce, po tym jak „demokracja liberalna” za wszelką cenę chce zdusić wybierane w demokratycznych wyborach cztery razy z rzędu władze na Węgrzech- mam nieodparte wrażenie, że kawał o „demokracji socjalistycznej “tyle, że z przymiotnikiem „liberalna” można ,o zgrozo, opowiadać dalej. 

Trawestując Szekspira: źle się dzieje w państwie rumuńskim. W polskim zresztą też nie lepiej.

*Artykuł ukazał się  w "Gazecie Olsztyńskiej

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka