Wybory w Niemczech? „ Keine Uberraschung”- bez niespodzianki.
Wygrali „czarni” czyli CDU-CSU - zgodnie z sondażami. Nawet procentowo dostali mniej więcej tyle ,ile dawano im przed przedterminowymi wyborami czyli nieco poniżej trzech na dziesięciu głosujących poparło listę CDU-CSU.
Co piąty Niemiec głosował na AFD- mimo, że z góry było wiadomo, że jeszcze tym razem nie ma ona szans na wejście do rządu. Eurosceptyczna i antyemigracyjna prawica uzyskała największy wzrost poparcia – ma w Bundestagu o około 90 mandatów więcej niż dotychczas.
Kanclerz Scholz okazał się Macronem ! Obaj zdecydowali się na pokerowe zagranie w postaci rozpisania wcześniejszych wyborów i obaj ponieśli klęskę. Żaden z nich nie wszedł w buty socjalistycznego premiera Hiszpani Pedro Sancheza, który w 2023 roku zupełnie niespodziewanie rozpisał przedterminową elekcję, którą zresztą zorganizował niewiele ponad miesiąc od rozwiązania Kortezów. On wygrał – oni ponieśli klęskę. SPD Scholza uzyskała najgorszy wynik w historii po II Wojnie Światowej: głosował na nią zaledwie, co szósty Niemiec.
Po klęsce w wyborach europejskich odbili się Zieloni, którzy mają szansę ponownie być w rządzie : tym razem znów z SPD, ale z socjalistami już jako „junior-partnerem” dla zwycięskiej CDU-CSU. Na Zielonych głosował co ósmy Niemiec.
Natomiast co dwunasty obywatel RFN poparł postkomunistyczną Die Linke, którą to partię nie zabiło powstanie też bardzo lewicowej, ale… niechętnej imigracji formacji Sojusz Sary Wagenknecht. Ta mniej lewicowa lewica, podobnie jak liberałowie z FDP, gdy piszę te słowa czyli trzy godziny po zamknięciu urn drży o przekroczenie progu wyborczego. Dla liberałów jest to gra o sumie zero-jedynkowej : jeśli wejdą do Bundestagu mogą nawet znów znaleźć się w rządzie – jeśli nie wejdą przywitają się z nicością.
Nie wiadomo tak naprawdę, jaki rząd powstanie. Nie wiadomo też kiedy powstanie, bo w sytuacji dość podobnego pata politycznego w 2017 roku- też wygrała CDU-CSU – nowa koalicja rządząca tworzyła się przez… pół roku i po długim porodzie urodziła się dopiero tuż przed Wielkanocą 2018.
Kanclerz Merz może mieć wicekanclerza z SPD. Wtedy -uwaga - to socjaliści wezmą politykę zagraniczną w „Gro-Ko” – „Grosse Koalition” czyli rządzie „Wielkiej Koalicji”.
Póki co mamy więc niemieckie równanie z wieloma niewiadomymi....
Artykuł ukazał sie na portalu "Wprost"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka