W kampanii prezydenckiej w naszym kraju nawet to, jakiego ambasadora wyśle do nas prezydent Trump jest ważne. "Nawet" ? Złe słowo ! To jest bardzo ważne, bo pamiętamy, jak w kampanii parlamentarnej w 2023 zachowywał się ówczesny ambasador Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej w Polsce Marek Brzeziński. Nie krył się, nie krygował, "jechał po bandzie" jednoznacznie wspierając ówczesną opozycję. Także po przejęciu władzy przez „koalicję 13 grudnia” nie tylko ją wspierał, ale także głośno milczał gdy w Polsce- kraju NATO o największej armii w Europie władza wprowadzała antydemokratyczne praktyki. Ówczesny ambasador USA w Warszawie był ślepy nie widząc więźniów politycznych czy nielegalnego przejęcia telewizji i prokuratury.
Mark Brzeziński nie był zawodowym dyplomatom. Tacy zostają po zmianie lokatora Białego Domu. Odchodzą nominaci polityczni. Taką nominatką była Georgetta Mosbacher . Była zresztą i teraz ponownie poważnym kandydatów na ambasadora Stanów Zjednoczonych Ameryki w Polsce. Wbrew temu co czasem pojawiało się w mediach nie był rozważany Corey Lewandowski- polskiego pochodzenia współpracownik Trumpa okresie kampanii prezydenckiej A.D.2016 ,a potem już podczas jego pierwszej prezydentury.
Ambasador Mosbacher miała stać za tym, że trzyosobowa delegacja wysłanników Donalda Trumpa do Polski już po jego listopadowej wiktorii- ale jeszcze przed styczniową inauguracją- spotkała się z… Rafałem Trzaskowskim. Nie chcę komentować kuluarowych doniesień o konkretnych wymiarach współpracy pani Georgetty z panem Rafałem, ale jest wszak faktem, że publicznie, w wywiadzie dla neo-TVP , który przeprowadzał Marek Czyż bardzo chwaliła wiceprzewodniczącego PO mówiąc, że ułoży sobie relacje zarówno z Republikanami, jak i z Demokratami.
Jednak wyścig o ambasadora Mrs Mosbacher przegrała. Nowy przedstawiciel dyplomatyczny USA w Polsce Thomas Rose nie chwali Rafała Trzaskowskiego tylko wręcz przeciwnie : publicznie gani „koalicję 13 grudnia”. Chwali, owszem, ale innych polityków : prezydenta Andrzeja Dudę i b.premiera Mateusza Morawieckiego. Jest różnica? Jest . I to fundamentalna. To doprawdy złe wieści dla obozu rządzącego. A rzecz się dzieje trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi. Gdyby Mr. Rose przyjechał do Polski nie na przełomie zimy i wiosny , tylko lata i jesieni lub później – pewnie jego nominacja byłaby przyjęta przez ludzi „koalicji 13 grudnia” z mniejszym przerażeniem niż to,co ma miejsce teraz. Najgorszy scenariusz dla rządzących spełnia się właśnie obecnie.
Nasza prawica może i powinna cieszyć się , że nowy ambasador USA ma realny ogląd tego , co dzieje się w Polsce i nie jest wyznawcą PO , jak jego bezrefleksyjny poprzednik. Jednak poza radością musi twardo negocjować z Amerykanami nasze interesy. Także z nowym ambasadorem. Także z nowym sekretarzem obrony Pete’m Hegsethem, który właśnie zjawia się w naszym kraju. Może choćby zapytać go , dlaczego podczas pierwszego dnia urzędowania, gdy w Pentagonie rozmawiał z dziennikarzami i mówił o amerykańskich żołnierzach w świecie nie wymienił Polski. Ciekawe, co odpowie?
*Artykuł ukazał się w dwutygodniku "Prawda jest ciekawa"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka