Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
86
BLOG

"Złapał Kozak Tatarzyna,a Tatarzyn za łeb trzyma"-

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Sport Obserwuj notkę 0

     "Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma"- to staropolskie przysłowie, jeszcze z czasów I Rzeczypospolitej, obrazujące swoisty klincz- mówiąc językiem pięściarskim - pasuje, niestety, jak ulał do ciągnącej się w nieskończoność naszej, polskiej sportowej wojny domowej. Wojny resortowego ministerstwa z Polskim Komitetem Olimpijskim. Już pisałem kiedyś, że owa wojenka -szkodliwa dla polskiego sportu-jest niczym brazylijska telenowela. Mamy właśnie jej kolejny odcinek. Tak, rodzima sportowa "soap-opera" czyli "opera mydlana" trwa w najlepsze. Sorry: w najgorsze. Rzeczywiście przynosi tylko szkody. Wszystkim. Z polskim sportem na czele. 

Najnowszy odcinek tej parasportowej "Isaury" przyniósł spotkanie ministra z prezesami związków sportowych- ale bez obecności prezesa PKOl. Szkoda, że Pan minister nie zaprosił pana prezesa, bo jakby zaprosił to z tego MMA - zawodnicy w garniturach i pod krawatami, obowiązkowo ! - można by zrobić "lajfa" w telewizjach komercyjnych. Gwarantuję wysoką oglądalność... 

Jak minister wyszedł nastąpiła ustawka czyli zbiorowe podpisywanie przez prezesów związków sportowych listu do szefa PKOl, co by ustąpił. A mi się znów przypomina inne stare polskie przysłowie :"gadał dziad do obrazu, a obraz doń ani razu". Wiadomo, że to będzie typowe rzucanie grochem o ścianę. List podpisało aż 22 prezesów związków sportowych na 26 obecnych. Tyle, że część podpisała ze strachu, że jak nie będzie ich podpisu to im ministerstwo aportu i turystyki obetnie resortowe pieniądze, z których większość związków żyje. Wcale to nie oznacza ,że ci sami ludzie, jakby doszło do głosowania na forum PKOl zagłosowaliby, tak jak chce minister czyli przeciwko prezesowi narodowego komitetu olimpijskiego. 

Dodatkowo część z tych prezesów reprezentuje dyscypliny nieolimpijskie i nie jest w związku z tym członkami zarządu PKOL. Coś wiem o tym ,jako członek władz (Zarządu i Prezydium) Polskiego Komitetu Olimpijskiego przez prawie sześć lat. Jednym słowem :prezes PKOl ma wciąż większość w tym organie,który może go teoretycznie odwołać. Ale walka trwa. Minister zagiął pardon i nie odpuszcza, choć wolałbym żeby takie wytrwały był w sprawie zdobywania pieniędzy dla polskiego sportu.

Cóż, cytując znany dowcip z czasów komunizmu : w polskim sporcie będzie taka walka o pokój,że kamień na kamieniu nie zostanie. Tylko sportu szkoda.

* Artykuł kazał się w "Gazecie Olsztyńskiej"

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Sport