Kandydatów na prezydenta Rzeczpospolitej jest już niemało, a zgłaszają się kolejni. Niektórzy wyłącznie po to, aby po promować się w mediach zanim przyjdzie ostra weryfikacja w postaci konieczności zebrania aż (tylko?) stu tysięcy podpisów. Na tym poziomie kandydacki peleton odchudzi się o parę osób. W boju zostaną tylko ci, którzy mają struktury zbierające podpisy lub pieniądze na ludzi owe podpisy zbierających ( a najlepiej jedno i drugie). Wydaje się, że nieco więcej będzie kandydatów z prawicy niż z lewicy.
Gdyby były to wybory parlamentarne napisałbym, ze to źle bo dzielenie głosów na partie o podobnym charakterze w sytuacji obowiązywania ordynacji d'Hondta ( promuje największe ugrupowania) jest przeciwskuteczne. Wybory prezydenckie maja jednak zupełnie inną specyfikę. Istnieje przecież w zasadzie pewność, że dojdzie do drugiej tury a to oznacza, że wyborcy kandydatów prawicowych przeniosą w zdecydowanej większości swoje głosy na tego polityka prawicowego, który dostanie się do drugiej tury ( oczywiście dotyczy to również lewicy i każdej innej opcji politycznej). W praktyce, jakby to nie zabrzmiało paradoksalnie więcej kandydatów podobnej opcji gwarantuje większe „wysycenie” elektoratu czyli spowodowanie że więcej wyborców o określonych poglądach pójdzie na wybory w pierwszej turze i zapewne jednak wyraźna większość z nich pofatyguje się do urn także w turze drugiej.
Stan gry na dzisiaj: olbrzymi, 9-% spadek zaliczył Rafał Trzaskowski, minimalny spadek świadczący o stabilnej pozycji miał Karol Nawrocki, a do gry weszli Grzegorz Braun i Adrian Zandberg . Ten drugi, jeśli partia "Razem" zbierze podpisy ma szanse - dzięki dobrym występom w debatach (jednej debacie?)- pokonać rywalkę z tej samej strony sceny politycznej czyli Mgdalenę Biejat. Grzegorz Braun natomiast, który mimo, że w wyborach do europarlamentu był dopiero na drugim miejscu na liście wyborczej "Konfederacji" w swoim okręgu - uzyskał najlepszy wynik ze wszystkich 130 kandydatów tej partii i jeden z najlepszych w Polsce z drugiego miejsca. Stąd też ma sporą szansę uzyskać więcej głosów niż jego koalicjant z "Konfederacji", lider „Nowej Nadziei”.
Do drugiej tury wejdą w kolejności alfabetycznej, Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski. W walce o trzecie miejsce, które nie ma żadnego znaczenia w kontekście wyborów prezydenckich ( poza prestiżowym), ale ma bardzo duże pod kątem wyborów parlamentarnych , które przecież najpóźniej odbędą się już za dwa lata - najbardziej liczyć się będą zapewne Grzegorz Braun i Szymon Hołownia, choć do gry może wejść jeszcze dziennikarz Krzysztof Stanowski.
Jedno jest pewne : nic po tych wyborach nie będzie takie samo, jak było przedtem , a niektórzy kandydaci, którzy nie dostaną się do drugiej tury mogą zdobyć duży kapitał polityczny pod kątem wyborów do Sejmu i Senatu RP...
*Felieton ukazał się w "Gazecie Olsztyńskiej"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka