Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
38
BLOG

Podziemny NZS. Co nam zostało z tamtych lat?

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 1

(Jest to artykuł, który ukazał się w ostatnim numerze dwumiesięcznika "Opinia")

„ Gdzie się podziały tamte prywatki /


Gdzie te dziewczyny, gdzie tamten świat /


Gdzie się  podziały tamte wspomnienia/


Tamtych szalonych wspaniałych lat…”


Jakoś nikt nie napisał tekstu o NZS-ie , jak Marek Gaszyński o tamtych prywatkach (poznałem go zresztą lata potem ) nikt nie skomponował muzyki  jak Ryszard Poznakowski do piosenki śpiewanej przez Wojciecha Gąssowskiego. Mogliśmy sobie najwyżej w tamtym czasie podśpiewywać „ przy powielaczu wesoło płynie czas/ przy powielaczu wpaść może każdy z nas”. Nikt z nas nie wiedział wówczas kto te słowa napisał i do dzisiaj tego nie wiem ,choć starałem się znaleźć informacje o tym podziemnym, trochę zawadiackim przeboju. Niby wszystko jest w internecie - ale tego jakoś nie ma. Ba, Mr Google tłumaczy , co to w ogóle jest… powielacz ! O tempora, o mores!


         Już całkiem na poważnie: co nam zostało z tamtych „podziemnych" lat 1980-ch? Jak zaważyły na życiu gości, którzy dziś w najlepszym wypadku dobiegają sześćdziesiątki, najczęściej ją już przekroczyli, a niektórzy pukają do drzwi z napisem "70 lat" ?


         Dla części z nas – mówiło mi o tym szereg osób - to był najważniejszy czas w życiu. Tak, wiem, normalny u Starszych Państwa sentyment do czasów młodości chmurnej, a może i durnej ,ale jednak niepowtarzalnej. A jednak to było coś więcej niż tylko sentyment. To był dla wielu ludzi NZS-u czas totalnego braku jakichkolwiek kompromisów. Bezkompromisowość była zaletą, ba, w naszym środowisku w jakiejś mierze nawet normą. Późniejsze, „dorosłe” życie tych kompromisów, lepszych i gorszych, dobrych moralnie i mniej dobrych nas w końcu (?)nauczyło ale wielu z tych, którzy na takie kompromisy szli to po dekadzie, a nawet po dwóch czy trzech po podziemiu tęskniło za czasem gdy zginaliśmy rękę w łokciu nie tylko wobec komunistów, ale także piewców „ okrągłego stołu” i którzy uważali, że geopolityka wymaga aby się z "Nimi" jakoś poukładać.   



Podziemny NZS to był czas patosu, poczucia służby ,ale też nieraz zwykłego osamotnienia, gdy okazywało się, że brać studencka wcale nie chce specjalnie „ studenckiego życia los” składać na „ołtarzu Ojczyzny”(proszę wybaczyć strawestowanie „Legionów”).


    Czasem tamten patos dodaje skrzydeł i dziś.


      Nie chcę się wypowiadać za całe pokolenie, za całe podziemie, za całe środowisko NZS, ale mnie czas „konspiry” nauczył po prostu ciężkiej i systematycznej pracy. Potem w życiu bardzo mi się to przydało.


      Dla mnie NZS był też świetną szkołą samoorganizacji i zarządzania własnym czasem. Dziś za wykłady o tym różni ”coache” biorą niezłe pieniądze, ale wtedy braliśmy tą lekcję od (podziemnego) życia nie płacąc za to złotówki ,choć płacąc własnym czasem, nierzadko ,a raczej często przedłużaniem studiów, porażkami w życiu osobistym, czasem także poczuciem jakiejś tam alienacji.


Osobiście: mnie podziemie nauczyło samoorganizacji, ale też kierowania ludźmi. Dziś „headhunterzy”, specjaliści od HR gadaliby pewnie o „zasobach ludzkich” . Wtedy jednak takie trochę bezduszne pojęcie było nam nieznane. Na szczęście.


      NZS to wreszcie była długa , bo kilkuletnia nauka jak się „robi” politykę. To czas kiedy  uczyłem się, uczyliśmy się rzeczy, skrajnie, jak nam się wydawało, trudnej czyli połączenia pierwotnego idealizmu z późniejszą koniecznością uprawiania polityki w skomplikowanym świecie podziemia, gdzie trzeba było uważać ,aby nie dać się traktować instrumentalnie przez liderów i doradców „Solidarności” z których część była  tak bardzo pragmatyczna , że aż cyniczna.


       Zostały tez przyjaźnie. Przyjaźń – duże słowo.  Nie szafuje nim,  ale są pojedyncze osoby( żadne tam tłumy), o których wiem, że pomogą mi w każdych okolicznościach. I one wiedzą ,

że ja pomogę im. W ostatnim czasie- dla mnie niełatwym- miałem okazję się o tym przekonać.


      Zostały też wspomnienia o ludziach NZS, którzy już odeszli. Wielu tym cieniom niezapomnianych kolegów będę się zawsze nisko kłaniał i zawsze o nich dobrze mówił ,choć mieli swoje przywary, słabości , wady , śmiesznostki.


     Zostało też- i tego nikt mi i nam nie zabierze -  poczucie sensu tego czasu, tej roboty, tej konspiry, tej walki.

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka