Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
42
BLOG

NASZE "PAPUGI", NASZE WYROKI, NASZE POSTULATY. ZAPISKI O WROCŁAWSKIM PODZIEMIU

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 1


Z najwyższym uznaniem i wielkim szacunkiem będę zawsze mówił o naszych "papugach" czyli adwokatach, którzy w stanie wojennym i po nim, przez niemal całą dekadę lat 1980-ch bronili więźniów politycznych, w tym studentów - działaczy NZS.
Nie pokazuj języka… Wysokiemu Sądowi
W Warszawie był Jan Olszewski, Władysław Siła-Nowicki, Stanisław Szczuka, Andrzej Grabiński, Edward Wende i inni. We Wrocławiu między innymi Henryk Rossa, Halina Aranka Ostrihansky-Kiszyna czy Marian Stryjak.
Ten ostatni broniąc Tadzia, studenta II roku Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Wrocławskiego, oskarżonego o kolportaż „bibuły” (art. 282 Kodeksu Karnego) wygłosił mowę, która przeszła do historii. Powiedział wtedy: „Jeśli przestępstwem jest posiadanie wydawnictw niezależnych, to 35 milionów Polaków powinno zasiąść na ławie oskarżonych”. No i rozprawa zakończyła się sensacyjnym uniewinnieniem. Mecenas Stryjak miał wtedy linię obrony opierająca się o precedensową decyzję Sądu Najwyższego z roku 1985, która stwierdzała, o dziwo, że sam fakt posiadania „nielegalnych wydawnictw” nie jest przestępstwem w świetle przepisów prawa! Kolportaż – a, to już co innego.
Rozprawa przeciwko naszemu koledze Tadeuszowi Litwinskiemu odbywała się ledwie trzy miesiące po tym właśnie werdykcie SN – dokładnie 31 stycznia 1986 i pan mecenas chyba zaszokował wrocławski sąd pokazaniem tej decyzji „góry”.
Sięgam do naszego „Komunikatu”, wydawanego zwykle co miesiąc, a od święta jako dwutygodnik -oficjalnego organu NZS Uniwersytetu Wrocławskiego. Pismo  skrzętnie relacjonowało wszystkie aresztowania i rozprawy, nie tylko zresztą studentów i znajduję tam informację, że mowie mecenasa Stryjaka przysłuchiwało się, poza Wysokim Sądem, ławnikami i protokolantem oraz prokuratorem siedemnaście osób. Jednak jedną osobę usunięto z sali. Za co? „Za pokazanie języka” Wysokiemu Sądowi - donosiła nasza „bibuła”.
Studenci wciągali w działalność, co oczywiste, młodszych uczniów. Nieraz byli to nastolatkowie, którzy dopiero co uzyskali pełnoletność. Używani do „technicznych" robót, jak druk i kolportaż byli szczególnie narażeni. I wpadali. Warto przypomnieć wyroki, które wydał Sąd Rejonowy Wrocław – Krzyki 27 stycznia 1986 na 18-latka i 19-latka. Ten młodszy, Mariusz Mieszkalski, ten o rok starszy Piotr Szlachta - dostali karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz dozór kuratora. Skazani byli w znanym procesie, po dużej „wtopie” podziemia, która zaowocowała w sumie aż dwunastoma (!) wyrokami. Tego typu mega-długie ławy oskarżonych zdarzały się niezbyt często. Zwykle w jednym procesie skazywano jedną, dwie, trzy, góra cztery osoby. W tym przypadku było inaczej. Ciekawe, że skazano ich za druk i kolportaż dwóch pism, które w jakim sensie były… konkurencyjne. Z jednej strony był to organ oficjalnej ,choć podziemnej „Solidarności” na Dolnym Śląsku, czyli RKS-u (Regionalny Komitet Strajkowy) -  „Z dnia na dzień”. Z drugiej strony było to oficjalne pismo „Solidarności Walczącej” o tym samym tytule. Ta sytuacja dowodzi zresztą, że „na górze”, owszem, ostro rywalizowano, ale „na dole” ludzie po prostu uważali, że trzeba pracować dla „wolnej Polski” i drukowali oraz kolportowali jednym i drugim. Inna sprawa, że ten polityczno-drukarsko- kolportażowy ekumenizm zwiększał możliwość wpadki. I tak właśnie było tym razem. Warto wspomnieć – i ocalić od zapomnienia – nazwiska osób, które wówczas zostały skazane poza wspomnianym już M. Mieszkalskim i P. Szlachtą. Ciekawe, że najwyższy wyrok otrzymała kobieta: T. Malinowska – półtora roku w zawieszeniu na 3 lata. Pozostali też dostali „zawiasy”. Oto lista: Chwedziak – 16 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata, Kalinowski – 14 miesięcy też w zawieszeniu na 3 lata, A. Sochalska, E. Wajda, J. Zemanek, Zadura – po 1 roku w zawieszeniu na 3 lata oraz trzy osoby „z zawiasami” na 2 lata: E. Dramiński – 10 miesięcy, J. Moszczak – 8 miesięcy i M. Niewiadomska – pół roku.
"Kominikat"- nasza „bibuła”
Słów parę o samym „Komunikacie”. Poza stałą, czasem niestety dość rozbudowaną rubryką o represjach, aresztowaniach, rewizjach, sankcjach, wyrokach itd. itp. były tam również ,na przykład, potwierdzenia wpłat dokonywanych przez struktury NZS na poszczególnych wydziałach oraz osoby indywidualne. Poza wpłatami  kwitowaliśmy też przyjęcie „żywności” od anonimowych rolników. Środki finansowe pochodziły od darczyńców indywidualnych, np. ktoś kto mieszkał w podwrocławskiej Sobótce, dawał 250 złotych. Nawet nie chciał potwierdzenia, ale myśmy skrupulatnie potwierdzali kwotę z dodaniem nazwy miejscowości. Potwierdzanie wpłat z poszczególnych Wydziałów uruchamiało swoistą rywalizację. Według zamieszczanych tam informacji najmniej hojny był Wydział Filologiczny (większość studentów to dziewczyny), a najbardziej hojni byli ci z Wydziału Prawa i Administracji.   Jakby przeczuwali, że to oni będą w przyszłości zarabiać najwięcej… Po prawnikach zwykle najwięcej pieniędzy przekazywali studenci z mojego Wydziały Fil.- Hist., czyli  Filozoficzno- Historycznego. Z kolei Matematyczno-Fizyczno-Chemiczny też miał raczej „węża w kieszeni” i dawał niewiele więcej, w formie składek, niż filologie.
Mieliśmy też Fundusz Represjonowanych NZS UWr. Istniał „w realu”, a nie tylko w „bibule”. W naszym „Komunikacie” potwierdzaliśmy regularnie wypłaty zasiłków. Były to kwoty w wysokości przeważnie od tysiąca do trzech tysięcy złotych.
Nakład „Komunikatu” wynosił mniej więcej trzy tysiące egzemplarzy, choć w sytuacji na przykład gotowości strajkowej, gdy w całym kraju zwolniono ze stanowisk około stu pracowników naukowych, przy czym niemałą ich część stanowili ludzie z Uniwersytetu Wrocławskiego czy szerzej: z naszego miasta – wówczas nakład sięgał nawet dziesiątków tysięcy, ale wówczas „Komunikat” ukazywał się w formie ulotki, a nie kilkunastostronicowej „bibuły”.
21 postulatów -jak na Wybrzeżu - czyli mój manifest
Jednak bardzo ważną częścią naszego „organu prasowego” była publicystyka. Nie ukrywam, że przywiązywałem do tego osobiście sporą wagę – jako redaktor naczelny pisma - i pracowicie zapełniałem łamy, ale też zapraszałem na nie innych. Do „Komunikatu” pisywał również mój następca, czyli "Robert Synowiecki" vel „Mateusz Lewita” czyli Grzegorz Schetyna. Tak, tak, kiedyś to było możliwe, a nawet oczywiste. Dziś już nie jest. Pewnie niestety, ale nie ma co idealizować przeszłości, bo wtedy w ramach NZS-u też były napięcia, które zresztą od pewnego momentu były też udziałem moim i Grzegorza.
Żeby pokazać jakiego rodzaju publicystykę wówczas umieszczaliśmy w naszej „bibule”, pozwolę sobie przedstawić jeden z artykułów, który wówczas napisałem. Była zima 1986. „Komunikat” ukazał się z datą „marzec”, ale numer zamykaliśmy 24 lutego 1986 („w południe”, jak zostało to drobiazgowo dodane). Był wtedy czas oczekiwania na zmiany po wielkiej amnestii z 1985 roku, która zresztą mnie też objęła . Nie na zasadzie uwolnienia z więzienia, tylko „darowania” postępowania karnego, zdaje się, po zatrzymaniu mnie oraz jeszcze kilku zacnych osób (w tym, między innymi, znanego duszpasterza akademickiego, dominikanina ojca Ludwika Wiśniewskiego, emerytowanego pracownika naukowego Politechniki Wrocławskiej inżyniera Mariana Suskiego, skądinąd brązowego medalistę Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles z 1932 roku w szermierce czy działacza samorządu studenckiego Uniwersytetu Wrocławskiego Pawła Kociębę) za organizację i udział w manifestacji pod hasłem „Uwolnić więźniów politycznych”, która przeprowadziliśmy na ówczesnym Placu PKWN w centrum  Wrocławia. Głównym transparentem ,który wtedy trzymaliśmy był "Uwolnić Frasyniuka"...
Dla mnie to też był czas specyficzny, bo kończyłem studia historyczne, skądinąd o dziwo w terminie, bez „dziekanek”, pisałem prace magisterską i miałem się niedługo rozstać z uczelnią. Nastąpiło to zresztą cztery miesiące po wydrukowaniu tego tekstu. Artykuł był wiec moim swoistym „politycznym testamentem”. Tytułem nawiązałem oczywiście do 21 postulatów, które przedstawili robotnicy na Wybrzeżu raptem niespełna sześć lat wcześniej. Ta publikacja była niewątpliwie jednym z moich najważniejszych – jeśli nie najważniejszym – tekstów programowych. Uświadomiłem sobie, że właśnie minęła 38 rocznica (ależ to zabrzmiało) jego napisania. Myślę, że oddaje on nie tylko moje poglądy, ale i nastrój tamtego czasu, nastrój środowiska młodego pokolenia Polaków, które stawało się młodą polską inteligencją.
Oto ów tekst, podpisany oczywiście moim stałym ówczesnym pseudonimem, używanym zarówno przy publikacji artykułów, jak i podpisywaniu oświadczeń w imieniu Zarządu Uniwersyteckiego NZS Uniwersytetu Wrocławskiego.
„ 21 POSTULATÓW
Chcąc powiedzieć cos istotnego można napisać książkę, esej, szkic polityczno-historyczny - można, ale – wobec możliwości edytorskich NSZ UWr. - do szuflady. Można też wypowiedzieć się w długim uczonym artykule, ale redakcja „Komunikatu”, zdeterminowana tzw. „warunkami obiektywnymi” domaga się krótkiego tekstu. Szanując Jej wolę, a także czas własny i Czytelników, swoje postulaty zamiast rozwijać – przedstawiam w punktach.
1. Zdefiniować zwrot „porozumienie narodowe” uwzględniając zespół faktów zaistniałych w okresie 13 XII 1981 do 13 X 1985.
2. Ustalić strony porozumienia – biorąc pod uwagę szeroki wachlarz instytucji i organizacji nad – i – podziemnych od: Kościoła poprzez NSZZ „Solidarność”, wydawnictwa niezależne do ugrupowań, środowisk, pism stricte politycznych.
3. Przywrócić pewnym słowom ich właściwe znaczenie / np.: racja stanu, sejm, wybory, socjalizm, kapitalizm, nacjonalizm/.
4. Ustalić metody i cele propagandy komunistycznej. Ocenić zasięg jej oddziaływania /= spustoszenia/. Wyciągnąć wnioski. Wyrejestrować telewizor, zaprenumerować „Komunikat ”NSZ UWr. ”
5. Przed potępieniem:
a) studenta – „bo pasożytuje na klasie robotniczej”,
b) chłopa – „bo wykupuje kartki w mieście”
c) robotnika – „bo się leni w robocie”.
d) inteligenta „bo się stawia władzy, a z  n i m i nikt nie wygrał”,
e) księdza – „bo źle nie ma, a wtrąca się do polityki”
 - puknąć się w głowę i zastanowić:
Komu /nistom/ to służy…
6. Przed ustawieniem się w długiej kolejce do stoiska monopolowego porównać budżety wojska i milicji /łącznie 430 mld zł/ z budżetami oświaty , kultury i służby zdrowia / jednak p o n a d 100 mld zł/. Dane: rok 1984 /sic!/. Pomyśleć. Przypomnieć sobie politykę zaborców, a następnie Niemiec hitlerowskich rozpijania społeczeństwa polskiego. I -nie pić! Nawet – „na pohybel komunie”,
7. Zlikwidować cenzurę. Póki co – wewnętrzną /jeszcze gorszą, bo własną/. Nie dostosowywać swojej opinii do sądu:
a) władzy
b) środowiska
c) „powszechnie uznanych autorytetów”.
Nie poddawać się schematom. Żadnym – nawet głoszonym przez ludzi, którym ufamy.
8. Podnieść problem więźniów politycznych. Nie dwa razy w roku – w Tygodniu Więźnia Politycznego i z okazji amnestii - ale codziennie. Nie przechodzić obojętnie czy z rutyną /co gorsze?/ obok procesów, aresztowań, rodzin więzionych. Pamiętać, że to nie tylko wielcy: Moczulski, Frasyniuk, Borusewicz, Jedynak, ale także ksiądz Sylwester Zych z Grodziska Mazowieckiego, Marek Łucarz z Nowej Huty, Jerzy Filak z Wrocławia i setki innych, znanych jedynie najbliższym.
9. Wykorzystywać wszelkie możliwości niezależnego  l e g a l n e g o  działania. Nie dać zepchnąć się do podziemia. Poszerzać sferę działań jawnych.
Patrz p. 10.
10. Nie przerzucać całego ciężaru walki na płaszczyznę legalną. Pamiętać o nietrwałości instytucji oficjalnych i o niezbędności konspiracji. Wiedzieć, że rozwój działań legalnych jest uzależniony od władzy, zaś siła podziemia zależy wyłącznie od naszej zdolności organizacji / i przezorności/.
11. Pokładać nadzieję przede wszystkim w nas samych, w inwencji i sile narodu polskiego, a nie w:
a) grze supermocarstw,
b) sympatii opinii publicznej Zachodu,
c) „karcie chińskiej”,
d) rzekomym rozkładzie ekonomicznym ZSRR,
e) potencjalnym rozruchach /?/ narodowościowych i religijnych tamże /pkt „d” i „e” mają się spełnić „w najbliższym czasie” już od 1917…/.
My sami – nie wujek Ronald czy skośnoocy „sojusznicy” – jesteśmy kowalami naszego losu.
12. Odrzucić twierdzenie: „czas pracuje dla nas”. „Czas” rzeczywiście pracuje niszcząc gospodarkę, pogłębiając zacofanie cywilizacyjne, dewastację środowiska naturalnego, niszczy oświatę, służbę  zdrowia i – ostatnio jaskrawo – szkolnictwo wyższe, potęgując alkoholizm, narkomanię i inne plagi społeczne / zwłaszcza wśród młodzieży/. Odrzucić tani optymizm. Spojrzeć w oczy – trudniej – rzeczywistości. I wziąć się do roboty.
13. Być konsekwentnym. Mieć przekonania to za mało. Trzeba je realizować. Na co dzień. Manifestować solidarność, wole niepodległości, nie tylko w 5,15,123 rocznicę, ale w zwykły, szary dzień. Pilnować zgodności słów z czynami. Być konsekwentnym – nawet, a może przede wszystkim, w najgorszych chwilach.
14. Uczyć się. Poznawać myśl polityczną, historię, socjologię, psychologię, ekonomię. Nie po to, by budować sobie zamkniętą na otaczającą rzeczywistość „wieżę z kości słoniowej”, ale by jak najlepiej  s ł u ż y ć  swojemu narodowi. Wykorzystywać czas. Uczyć się – gdzie jeszcze można – demokracji. Aby chwila, kiedy przyjdzie, zastała nas przygotowanych. Wyobrazić sobie Wolną Polskę i swoje w niej miejsce.
15. Szanować autorytety. Bezsilny naród, któremu zabrane zostaną instytucje i ludzie obdarzeni zaufaniem, wiarygodni. Autorytety musza być żywe sprawdzalne, codziennie potwierdzane. Dlatego – co nie jest sprzeczne z powyższym – trzeba walczyć z autorytetami. Walczyć na argumenty, poddawać próbom życia.
16. Być otwartym na rzeczywistość. Nie czekać biernie na cud: Nie oddawać pola – nawet w niby drobiazgach. Nie oczekiwać, aż zaatakują. Starać się przewidywać i wyznaczać płaszczyzny starcia. To bardzo trudne. Ale to konieczne.
17. Być świadkiem wyznawanych wartości. W życiu społecznym i w życiu osobistym. Nie żyjemy na bezludnej wyspie. Patrzą na nas – i po nas sądzą ideę, sens walki, sprawę.
18. Nie dać sobie wmówić, że „społeczeństwo jest bierne, apatyczne, zmęczone”. Społeczeństwo to także ty. Jesteś  j u ż  zmęczony?
19. Nie bać się. Robić swoje. Na pewno nie wpadnie tylko ten, co nic nie robi. Nie bać się – i być rozważnym. Ale jeśli się wpadnie – wiedzieć, że  t a m  walka o Wolną Polskę toczy się dalej.
20. Zapamiętać:
„Żyjesz tu, teraz, hic et nunc,
Masz jedno życie, jeden punkt.
Co zdążysz zrobić to zostanie.
Choćby ktoś inne mógł mieć zdanie.”
/Czesław Miłosz/
21. A więc: „Wstań. I idź. Masz dać świadectwo”.
/Zbigniew Herbert/
To do Ciebie, właśnie do Ciebie, skierowane są te słowa…
P.S. „21 postulatów” różni się bardzo od Tamtych. Gdańskich. Oczywiście zakresem, ważnością, formą. Ale głownie – adresatem: te z 1980 r. skierowane były do władz, te nasze -  skierowane są do nas. I to właśnie jest optymistyczne – wszystko bowiem zależy od  n a s !
Aleksander Wołyński”
Tak było niemal cztery dekady temu. Aleksander Wołyński funkcjonuje już jako Ryszard Czarnecki, Polska jest niepodległa, mamy zupełnie inne – jako naród – problemy niż wtedy, ale jedno jest niezmienne: zawsze jest trochę paskudnych, złych ludzi…

*tekst ukazał się w kwartalniku „Opinia” (lato 2024)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka