Poprzednik amerykańskiego organizatora Speedway Grand Prix czyli brytyjskie Benfield Sport International (BSI) może trochę zaryzykowało, może też skalkulowało finanse (a Wrocław zawsze był szczodry dla żużla) i powierzyło w 1995 roku inaugurację swojego okrętu flagowego w postaci SGP stolicy Dolnego Śląska i Wrocławskiemu Towarzystwu Sportowemu. Byłem, widziałem, radowałem się ze Zbigniewem Bońkiem i 20 tysiącami polskich kibiców z sukcesu Tomasza Golloba. AKAPIT. Być może z dzisiejszej perspektywy powierzenie tych zawodów sprzed 28 lat Polsce i Wrocławowi wydaje się być oczywiste – bo nasz kraj jest żużlową superpotęgą. Wtedy jednak tak nie było. Centrum „czarnego sportu” na świecie stanowiło Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, a polska liga była naprawdę daleko za tą na Wyspach (choć już bliżej niż w latach 1970-tych i 1980-tych). Profesjonalny żużel stawiał nad Wisłą ,Odrą i Wartą dopiero pierwsze kroki. Inwestycja BSI w Polskę i dolnośląską stolicę poprzez przyznanie nam pierwszego GP w historii bardzo znacząco przyczyniła się do rozwoju naszego speedwaya.
Byłem jednym z zagorzałych krytyków Anglików z BSI, zwłaszcza w ostatnich latach ich funkcjonowania jako promotora GP – bo rzeczywiście wtedy nie mieli już żadnego pomysłu na rozwój dyscypliny i tylko liczyli kasę . Jednak muszę przyznać, że pierwsze lata czy może nawet pierwsze półtora dekady było w wykonaniu BSI dobre. Negocjowałem z nimi w Londynie wraz z Andrzejem Rusko kolejne turnieje GP we Wrocławiu i stwierdzam, że byli bardzo trudnymi negocjatorami, ale na pewno w pierwszych kilkunastu latach, gdy rządzili Grand Prix mieli wizję i szereg dobrych pomysłów.
Dziś tej wizji życzę Amerykanom z Discovery i ich francuskiemu partnerowi. Życzę im odwagi przy budowaniu kalendarza Grand Prix na kolejne sezony od 2024 poczynając, bo dzisiaj speedway potrzebuje nie tylko odświeżenia czy wręcz zaplanowanych powiewów świeżości, ale właśnie pulsów prorozwojowych tam, gdzie żużel jest w powijakach lub przez wiele lat funkcjonował dobrze, ale potem przyszedł kryzys (nieraz długoletni). Ważne są też kraje, w których żużla wcale nie było, ale są bogate, na przykład w ropę, która siłą rzeczy łączy się ze sportami motorowymi. Żużel dziś wymaga rozwoju, a czasem resetu lub restartu. Tegoroczna Ryga(a jednak nie Dyneburg czyli Dzwinsk czyli Dauvgapils!) to niezły początek, ale już teraz warto myśleć o kolejnych lokalizacjach w następnych latach. Manchester choćby, druga metropolia Wielkiej Brytanii to duże miasto ze świetnym obiektem i masa kibiców. Pardubice maja ogromne tradycje - i Zlata Prilba i szereg turniejów finałowych IMŚJ (zawsze pod moim Patronatem Honorowym),a ostatnio finał IME-SEC (też, już 7 rok z rzędu pod moim Patronatem), a dodatkowo bliskość polskiej granicy zapewni świetna frekwencję. Bardziej ambitnie - USA (Los Angeles? Inne miasto? Może Greg Hancock poradzi?)? Australia (Perth? Może Jason Crump doradzi?) Być może tanie Węgry ? Znacznie droższa Francja? Gdyby choć jednej z tych lokalizacji udało się pójść droga Wrocławia, Discovery odniosłoby ogromny sukces. Zatem wszystko w grze...
*tekst ukazał się na stronie interia.pl (12.02.2023)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport