Decyzja MKOl przyzwalająca na start reprezentantom Rosji i Białorusi na Igrzyskach Olimpijskich we Francji w 2024.roku jest więcej niż zawstydzająca. Oczywiście Międzynarodowy Ruch Olimpijski zastrzega, że to „tylko” decyzja wstępna, ale jednocześnie „bada bojem” na ile silny będzie wobec niej opór. Moskwa już wygrała dwie bitwy. Pierwsza to zgoda Azjatyckiego Komitetu Olimpijskiego na udział Rosjan w kwalifikacjach olimpijskich na tym kontynencie - te europejskie były dla nich zamknięte. Druga to sam fakt, że udział reprezentantów państwa-agresora w wielkim święcie sportu będącym od starożytnej Grecji symbolem pokoju w ogóle bardzo poważnie jest brany pod uwagę! Jako członek Prezydium Zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego jestem dumny, że PKOl jednoznacznie zaprotestował przeciwko propozycji MKOl. Jako Polak i przedstawiciel kraju, będącego największym sojusznikiem USA w UE jestem zdegustowany stanowiskiem Komitetu Olimpijskiego USA, który... poparł udział sportowców z Rosji (i Białorusi) na IO w Paryżu. Co na to główny sponsor amerykańskiego olimpizmu – władze w Waszyngtonie? Czy nie jest to sygnał dla Ukrainy, Polski i całej Europy swoistej politycznej schizofrenii po drugiej stronie Atlantyku?
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (08.02.2023)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport