Dziś wczesnym popołudniem Parlament Europejski przegłosuje „Uruchomienie środków z Funduszu Solidarności UE w celu udzielenia pomocy Niemcom, Belgii, Niderlandom, Austrii, Luksemburgowi, Hiszpanii i Grecji w następstwie klęsk żywiołowych, które miały miejsce w tych państwach w 2021 roku”. Środki te pójdą do krajów bogatych i najbogatszych (poza Atenami). UE w ten sposób pokazuje, że ma pieniądze – ale nie dla wszystkich. Polska wciąż nie dostała ani grosza z KPO i bardzo niewiele z tytułu pomocy 2na rzecz uchodźców z Ukrainy. Jak widać owa „europejska solidarność” inna jest dla „równych” ,a inna dla „równiejszych”. Nie żałuję pieniędzy krajom, których dotknęły powodzie czy susze, ale przecież nie może to oznaczać zabierania czy zamrażania pieniędzy Polsce czy Węgrom. Współczesną Unię Europejską na pewno nie można określić tytułem książki Czesława Miłosza „Rodzinna Europa”. Ojcowie – założyciele Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, a później Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej - katoliccy politycy, jak Robert Schuman czy Alcide de Gasperi traktowali EWG jako rodzinę narodów. Z tego projektu nic już nie zostało.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (14.12.2022)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka