Zapraszam do lektury zapisu mojej rozmowy w Telewizji "Republika". Odbyła sie ona w ramach programu red. Jacka Sobali „Mówi się”.
Emisja miała miejsce 20 października 2022 roku.
„Mówi się”, Jacek Sobala, witam w szybkich mediach, jest czwartek, 20 października. Mamy gościa, dziś naszym gościem w pierwszej części programu, jest europoseł PiS, Pan Ryszard Czarnecki, który jest w Strasburgu, czy my się słyszymy, czy my się widzimy?
– Widzimy się, słyszymy się, ukłony ze Strasburga, gdzie trwa sesja europarlamentu.
Zaraz sprawdzę, czy Pan jest przygotowany do rozmowy, chodzi mi o to, czy Pan nadąża za obowiązującymi trendami, bo od wczoraj jest tak, że każdy powinien, każdy szanujący się, powinien posiadać taką torbę Biedronki… Ja mam taką profesjonalną, większą, mam taką maksymalnie dużą wersję, żeby się więcej zmieściło. A Pan na jaką? Pan ma taką pewnie taką byle jaką, co Tusk wziął te 600, tak?
– Mam torbę podróżną, ponadto nie podpisywałem kontraktu reklamowego z Biedronką na reklamowanie ani jej produktów, ani toreb.
No ale przecież oni też nie podpisywali. Proszę Pana, będziemy rozmawiali o czym...
– Skąd Pan wie?
No, tak zakładam. Będziemy oczywiście rozmawiali o tych sprawach międzynarodowych, ale ja muszę o to zapytać. Po tak spektakularnym samobójstwie politycznym, co by Pan powiedział mądrego, dlaczego on to zrobił? Mi się to nie mieści w głowie, w czasach, kiedy można sobie wpisać w Google i sprawdzić, a dwa lata temu „Gazeta Polska” publikowała te zeznania Marcina W., że oni czegoś takiego nie sprawdzili, że ten Tusk z czymś takim wyskoczył i teraz rżnie głupa, a z wyborców robi debili, (...), ja jestem zaskoczony, a jak Pan do tego podchodzi i jak Pan to komentuje?
– Donald Tusk lubi haratać w gałę, mówiąc językiem piłkarskim i strzelił najbardziej spektakularnego samobója w swojej karierze haratania w gałę. Prawdę mówiąc, to jest zupełnie nieprawdopodobne. Ja rozumiem, że on tego sam nie sprawdza, ale ma sztab ludzi, dobrze opłacanych przez podatników, bo bądź co bądź, partie polityczne są utrzymywane przez państwo, a więc przez podatki obywateli, więc przecież to naprawdę łatwo było właśnie wygooglować. Właśnie sprawdzić, że to albo grozi śmiercią albo kalectwem politycznym, a on po prostu wszedł w rolę słonia, który wchodzi do składu porcelany i tam mówi: będę rządził.
No dobrze. Zacznijmy od dymisji tej brytyjskiej premier, dzisiaj Liz Truss po zaledwie 45 dniach podała się do dymisji, czyli przechodzi na razie do historii, jako najkrócej urzędująca premier Wielkiej Brytanii, Anglii. Jaki jest Pana komentarz, kto będzie tym nowym premierem, my się powinniśmy dowiedzieć z tego, co rozumiem, za tydzień w piątek, tak? Powinni ogłosić nazwisko nowego premiera, ale co to wszystko oznacza? Anglia to jest dla nas ważny sojusznik, co dalej?
– To prawda, to jest też kraj numer dwa, gdy chodzi o sponsorów uzbrojenia Ukrainy. Polska jest numerem trzy na liście globalnej po USA i właśnie Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej,ale numerem 1 w Unii Europejskiej, tak mniej więcej cztery razy więcej dajemy niż Niemcy pieniędzy czy sprzętu Ukrainie, Niemcy dają trochę więcej niż Francja. Takie proporcje : my cztery razy więcej blisko niż Niemcy. To jest bardzo ważne, kto może być? Z tego, co wiem, to właśnie ekspremier Borys Johnson wsiadł w samolot na Dominikanie i leci do Londynu, bo chce powalczyć. Myślę, że poważną pozycję ma Rishi Sunak, to ten, który przegrał wyraźnie, ale doszedł do finału prawyborów, przegrał z panią Liz Truss, przy czym uwaga, mało się o tym w Polsce mówi, ale zmieniono zasady wyboru premiera, który błyskawicznie teraz, to jest osiem dni, dwudziestego ósmego września będzie wybrany. Przedtem wybierała cała partia, czyli członkowie partii Torysów, Konserwatystów, wybierali wszyscy, teraz to nie jest możliwe, żeby to zrobić w ciągu kilku dni, więc pewnie te wybory będą, mogą być ograniczone do posłów i lordów, a będzie też inne ograniczenie, że trzeba będzie zebrać 100 podpisów parlamentarzystów, w związku z tym to ograniczy liczbę kandydatów do najwyżej trzech osób. Przedtem przypomnę, było na starcie dziewięć osób w tych wyborach poprzednich. Rishi Sunak, ja się boję jego kandydatury, mówię wprost, mówię otwartym tekstem, tu nie chodzi o kolor skóry, tylko chodzi o jego teścia, megabogaty gość, miliarder, dobrze się Rushi Sunak wżenił, natomiast ten miliarder robi kolosalne interesy z Rosją. Tego się trochę obawiam, oczywiście szanuję wybór Brytyjczyków, z każdym premierem Jego Królewskiej Mości będziemy współpracować, natomiast tutaj mam w tyle głowy.te interesy teścia, trudno... Premierem się bywa, zięciem miliardera się jest, w związku z tym, nie chciałbym, żeby Rishi Sunak miał pokusę w tej sprawie. Na liście jeszcze jest Penny Penelope Mordaunt, to jest była wiceminister obrony, pani urodzona na brytyjskiej Riwierze, w Torquay, to taki Sopot, czy Nicea we Francji, posłanka od 12 lat, centrowa, twarda. Poza tym właśnie do niedawna była ministrem spraw wewnętrznych pani Breverman, która zrezygnowała z tej funkcji, bo wysłała maila służbowego z prywatnej skrzynki, myślę, że to był pretekst tak naprawdę, ona w tym piśmie do pani premier Lizy Truss skrytykowała rząd jednocześnie, więc myślę, że to się rozstrzygnie w tej trójce lub ewentualnie Johnson. Johnson odszedł w atmosferze skandalu, nie sądzę, żeby teraz mógł wrócić na białym koniu, a więc wśród tej krótkiej listy są tylko dwie panie i jeden Rishi Sunak.
Dobrze, porozmawiajmy o naszych polskich sprawach. Dzisiaj premier Mateusz Morawiecki przybył do Brukseli na dwudniowy szczyt Unii Europejskiej. Ten szczyt ma być poświęcony między innymi tej bieżącej sytuacji na rynku energetycznym, przede wszystkim cenom energii, też oczywiście będzie się mówiło o dalszym wspieraniu Ukrainy, o sankcjach dla Rosji. Polska się odpowiada za limitem cenowym na gaz, coraz więcej państw popiera to polskie rozwiązanie, tę polską propozycję, ale konieczne jest zamrożenie tych cen ETS na poziomie 20 lub 30 euro, tak mówi premier. Czy to się w ogóle da przeprowadzić?
– Życie pokaże, na pewno każdy dzień przynosi Polsce nowe argumenty za tym i nowych sojuszników. Zwracam też uwagę, o czym się też mniej w Polsce mówi, o kłótni bardzo ostrej niemiecko-francuskiej, właśnie gdy chodzi o kwestie energetyczne, odwołanie tego planowanego na przyszły tydzień, na środę bodaj przyszłą, tak, dwudziestego szóstego, szczytu międzyrządowego, to spotkanie doroczne, gdzie mieli w tym spotkaniu brać udział rządy obu państw, rządy Niemiec i Republiki Francuskiej, zostało odwołane i przełożone na przyszły rok. Rzeczywiście linia sporu dotyczy właśnie energetyki, chociaż nie tylko, także pomocy państwa. Ja się tym nie martwię, jako Polak ja się cieszę, bo najgorzej, jak istnieje takie biuro polityczne w Unii Europejskiej, właśnie Berlin-Paryż i nakazuje, co Komisja Europejska ma robić, a Komisja Europejska niczym komitet centralny się slucha. Te spory między Berlinem a Paryżem są . Po pierwsze chodzi o konkretne interesy obu państw, więc dobrze, że to tak jest, ale że tutaj nie jest , że tak powiem, zglajszachtowane jakąś tam „political correctness”, czyli polityką "poprawności politycznej" i to jest możliwość manewru ,.gry dla Polski. W moim przekonaniu tutaj na pewno te zdroworozsądkowe ,racjonalne propozycje polskiego rządu powinny być punktem odniesienia. Czy tak się stanie ? Mam wrażenie, że do tej pory elita unijna i część szefów rządów w takiej bańce mydlanej żyła. Oni tak zupełnie nie rozumieli, dlaczego ci obywatele protestują na ulicach miast, dlaczego ci obywatele okupują biura posłów.czy europosłów, jak w Hiszpanii, a demonstracje były już naprawdę w wielu krajach, notabene nie tylko w Europie Zachodniej, ale też przyznajmy uczciwie w naszym regionie Europy -chociażby Bułgaria czy Czechy.
To jest bardzo istotna sprawa, bardzo ważna sprawa, bo to jest nasze być, albo nie być, to jest tak naprawdę to, czy my w ogóle będziemy w stanie płacić za tę energię. Co z tą kasą unijną? Rzecznik PiS Jarosław Fogiel powiedział wczoraj w Radiu Plus, że: „środki finansowe dla Polski z unijnego funduszu spójności i rolnictwa w żaden sposób nie są zagrożone, doniesienia medialne o zablokowaniu środków to była jednodniowa burza w szklance wody. Polska wydaje pieniądze dobrze, a tylko takiemu krajowi, w ramach tego mechanizmu można wstrzymać pieniądze, gdzie dochodzi do defraudacji, do korupcji. Polska jest akurat w grupie państw, które we właściwy sposób wydają pieniądze”. Ale oczywiście wbrew temu, co mówi pan rzecznik, w każdym TVN burza nadal szaleje na temat tych pieniędzy. Jak to będzie z tą kasą, Pana zdaniem?
– W Strasburgu, w dniu wczorajszym była debata na temat rocznego raportu European Court of Auditors, Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. To taki europejski NIK. Czemu o tym mówię? Nawiązuje do tego, co Pan powiedział. Raport ETO, Trybunału Obrachunkowego w Luksemburgu, coroczny raport, przedstawia między innymi, jak poszczególne kraje członkowskie wykorzystują środki unijne. Otóż są takie dwie klasyfikację, ja nie wchodzę w szczegóły, ja jestem koordynatorem naszej frakcji politycznej w Komisji Kontroli Budżetu od 13 lat, więc wiem o czym mówię. Otóż są tam takie dwie klasyfikacje. W jednej, gdy chodzi o kwestię realizowania projektów, tam się bierze kilkanaście projektów w danym kraju, w Polsce osiemnaście i audytorzy z Luksemburga badają to. Polska, gdy chodzi o wykorzystanie środków unijnych, wyprzedziła Niemcy, informuję, wyprzedziła Niemcy i jest na tym samym poziomie co Włochy. Stereotyp bałaganiarstwa tych Włochów i gospodarnych Niemców, to się trochę odwróciło. Gdy chodzi o kwestię VAT-owskie, to jest taka druga klasyfikacja, Polska na tym samym poziomie, dobrym, co Francja i Włochy, więc tutaj nie ma mowy, żebyśmy byli krajem, w którym po pierwsze, jest jakakolwiek korupcja, to nie u nas, natomiast bardzo dobrze to wygląda, w związku z tym nie ma podstaw, żeby te pieniądze zabierać. Powiem tak : jeżeli jest zła wola po stronie Brukseli, to trochę to źle czas policzyli, bo można sobie wyobrazić, że Bruksela przeciąga danie tych pieniędzy w Polsce, które nam się należą, jak psu zupa o powoedzmy pięć miesięcy, ale do wyborów jest rok, więc skończy się na tym, że będą musieli, jak sądzę skapitulować, nie wiem, w połowie przyszłego roku i to myślę, że nawet może być złe dla opozycji w tym momencie akurat, jak będzie trwała kampania wyborcza. I jeszcze jedna sprawa : ja jestem czwartą kadencję w europarlamencie, przedtem byłem ministrem do spraw europejskich w polskim rządzie i wiem, że Komisja Europejska ma taką stałą metodę: gry w przecieki, ona przeciekami usiłuje kreować pewne fakty, dzielić społeczeństwa, dzielić opinią publiczną w krajach członkowskich, wywołać pewne reakcje pożądane. Ja traktuje ten przeciek właśnie jako element tej gry z Polską.
„Europejczycy powinni wspólnie kupować gaz, aby to osiągnąć, będziemy kupować gaz na poziomie Unii Europejskiej, zaangażowane firmy mogą tworzyć konsorcja zakupowe gazu”, tak powiedziała w Parlamencie Europejskim w Strasburgu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Co Pan na to? Jak się Panu podoba taka idea europejskiej solidarności? "Skoro my ,Niemcy mały problem, to będzie to teraz nasz wspólny problem".
– Cytowałem niedawno w „Gazecie Polskiej”, w swoim felietonie to powiedzenie z czasów starożytnych, Wergiliusz: ”Strzeżcie się Greków”. Tym razem strawestuję „Strzeżcie się Niemców, nawet jeśli przynoszą dary”. Europejska solidarność to jest taka fajna formuła, którą Niemcy używają, jak jest problem z imigrantami, trzeba wypchnąć z Niemiec, czy z innych krajów, czy obdzielić inne kraje, które prowadziły mądrą politykę imigracyjną i tych emigrantów, głównie muzułmańskich spoza Europy nie mają, to wtedy Niemcy mówią o europejskiej solidarności. A jak jest Nord Stream, to już nie mówią o tej solidarności. Jak brakuje gazu – mówią o tym europejskiej solidarności, jak jest pomoc publiczna, to już nie mówią o europejskiej solidarności. To naprawdę takie podwójne standardy, że aż zęby bolą. Ja jestem sceptyczny co do tych koncepcji Niemiec. Pani von der Leyen tutaj polecam, w Polsce chyba raczej mało omawiany artykuł w "Politico", w prestiżowym, wpływowym portalu, tygodniku, który ukazuje się i w USA, a także w Europie -tam jest artykuł pochwalny o pani Urszuli Gertrud von der Leyen, ale jednocześnie pokazujący, że ona tak naprawdę nie konsultuje się z komisarzami, nawet Jean-Claude Juncker się konsultował. Ona się konsultuje z dwoma stolicami, niech Pan zgadnie z jakimi, ale wiem, że Pan zgadnie: Berlin i Paryż i że tak powiem: wszystko inne ma w nosie. W związku z tym, ja prawdę mówiąc, jestem sceptyczny z definicji, z zasady co do pomysłów, które rodzą się w tym trójkącie Bruksela – Paryż – Berlin.
Pan wspomniał o pomocy publicznej. W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy Komisja Europejska zaakceptowała 97 programów pomocy publicznej z 24 krajów, na łączną kwotę ponad 435 miliardów euro. Z tej kwoty pomoc udzielona przez Niemcy przekroczyła 226 miliardów euro, co stanowi blisko 52% całej pomocy unijnej, przez Francję 160 miliardów euro, czyli blisko 37% pomocy unijnej. Środki dla tych dwóch krajów stanowią prawie 90% całej pomocy publicznej. Pozostałe 10% unijnej pomocy publicznej przypadło na 22 kraje, przykładowo to jest 3,8% dla Włoch; 2,1 dla Hiszpanii 1,7 dla Polski, 1% dla Rumunii i tak dalej. Mamy się z tym pogodzić i siedzieć cicho? Z tym coś można zrobić jeszcze, czy nie?
– Można, trzeba, warto walczyć. Po pierwsze mamy mocniejsze karty jako Polska i także inne kraje, którym to się może nie podobać, bo są pokrzywdzone. Wszak autorytet Niemiec i Francji bardzo spadł w ostatnich miesiącach po tym jednak, jak sojusznik Niemiec i Francji…
Przepraszam, autorytet spadł, ale kasa została.
– Tak, ale też kłopoty ekonomiczne, które zresztą podkreślam, ta różnica między Niemcami i Francją, mądrzejsi Francuzi zatrzymali elektrownie atomowe, to też jest w tej chwili jedna z kilku, ale to jest także geneza obecnych problemów energetycznych Niemiec. Pani Merkel szykując się pod koalicję czarno-zielonych, czyli z partią Zielonych, jakby kreując tę koalicję Schwarz-Gruen, kazała po katastrofie elektrowni atomowej w Japonii zamknąć niemieckie elektrownie atomowe i to zrobiła. To był poważny błąd, z tej perspektywy to widać, niejedyny błąd Angeli Merkel, która nie tylko błądziła w sprawach polityki migracyjnej i muzułmanów spoza Europy. Natomiast.co możemy z tym zrobić? Po prostu, po pierwsze trzeba takie dane pokazywać, wstrząsnąć opinią publiczną, bo to jest rażąca niesprawiedliwość. W tej chwili Unia, proszę mnie poprawić, to jest mniej więcej 435 milionów obywateli, Niemcy mają tam ponad 80 milionów, a więc to jest sporo poniżej jednej piątej, a biorą połowę tej, mają zielone światło, na połowę tej pomocy publicznej. Tutaj te nożyce się bardzo rozjeżdżają, trzeba o tym głośno mówić, dobrze, że Pan o tym wspomina.
Jak byłbym niemieckim dziennikarzem, to bym Pana dopytywał w ten sposób, żebym mówił, że im się to należy, bo według danych Eurostatu ponad 60% PKB Unii wypracowują cztery państwa: Niemcy 25,1; Francja 17,2; Włochy 12,3; Hiszpania 8,4 to może z tego powodu, z tego tytułu Niemcom należy się ta specjalna i wyjątkowa uprzywilejowana pozycja, jeżeli chodzi o tę pomoc publiczną. Ale dajmy już temu spokój.
– Ja tylko zwracam uwagę, że w ten sposób rosną i pogłębiają się proporcje wewnątrz Unii Europejskiej, między tymi najbogatszymi krajami, a tymi krajami, które miały na przykład mniej szczęścia geopolitycznego i później przystąpiły do Unii Europejskiej. Od początku Europejska Wspólnota Węgla i Stali i potem EWG, powstały po to, żeby jakoś tam równoważyć ten poziom gospodarczy w poszczególnych krajach i to, co w tej chwili Niemcy robią i nakłaniają skutecznie Komisją Europejską, żeby także tę politykę żyrowała, to jest jakby zaprzeczenie w ogóle temu projektowi europejskiemu, który od początku mówił, że trzeba tym słabszym brzemiona nieść, podnosić poziom gospodarczy, a to Włochom, a to Grecji i tak dalej. Tutaj mam wrażenie, że Niemcy wykorzystują swoją pozycję, mam wrażenie graniczące z pewnością. Niemcy wykorzystują swoją pozycję, żeby brać "pod siebie", w ten sposób zwiększać dysproporcje ekonomiczne. Zresztą w strefie euro są tylko.dwa państwa, które na niej skorzystały: Niemcy i Holandia, nawet Francja straciła. To jest kolejny przykład na to, że Niemcy potrafiły wykorzystać ostatnie ćwierć wieku po to, żeby de facto nie mówiąc o tym, ale żeby zrobić siebie hegemona.
Tak, Francuzi zaczynają o tym mówić, że stracili na tym euro, a Niemcy zarobili. Na koniec mam najtrudniejsze pytanie dla Pana. Finlandia na granicy z Rosją postawi taką zaporę, jaką my zbudowaliśmy na granicy z Białorusią, ale w fińskim parlamencie jest w tej sprawie polityczny konsensus, jest zgoda między podziałami i o tej zgodzie mówiła z dumą premier Sanna Marin. Dlaczego Polska ma taką durną opozycję?
– To jest dobre pytanie i pytanie do wyborców opozycji, którzy pozwalają na to, żeby taka opozycja była. Finlandia się szczyci tym, że buduje na granicy z Rosją i opozycja jest propaństwowa i to popiera w 100%, w ogóle nie ma żadnego głosu sprzeciwu. Warto też wspomnieć, pokazać apel premierów, byłych premierów Włoch, lewicowego Matteo Renziego i tego ustępującego Mario Draghiego, którzy mówią: ten nowy rząd nie będzie naszym rządem, my go będziemy zwalczać, ale wara Wam mówić, że Włochy są faszystowskie, bo Włochy nie są faszystowskie. To mówią byli premierzy Włoch, ludzie, którzy właśnie przechodzą, czy za chwilę przejdą.do historii, bo pani Meloni dostanie misję od prezydenta i ten rząd Camera dei Deputati czyli ich sejm przegłosuje za tydzień. Ja zazdroszczę jako Polak tego, że Italia na południu i Finlandia na północy ma opozycję propaństwową, normalną. Niestety, my mamy opozycją totalną, nienormalną. To jest jednak trochę wstyd na Europę, prawdę mówiąc, że mamy taką opozycję, która bardziej słucha sąsiadów, zwłaszcza tych bliższych, zachodnich niż głosu własnego społeczeństwa.
Pięknie dziękuję za spotkanie i za rozmowę, dziękuję, że Pan znalazł dla nas czas. Pan Ryszard Czarnecki był dzisiaj naszym gościem. Kłaniam się i pozdrawiam, do następnego razu.
– Dziękuję.
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka