Co ma Kenia do Polski? Choćby fakt, że niemała część z 18 tysięcy polskich dzieci uratowanych przez armię gen. Andersa „Z domu niewoli” – by użyć tu tytułu książki wybitnej, a zapomnianej pisarki Beaty Obertyńskiej – czyli Związku Sowieckiego, spędziła kilka lat pod koniec II wojny światowej i po jej zakończeniu właśnie w tym kraju wschodniej Afryki. Więcej: pierwszym szefem narodowego banku Kenii był… Polak Leon Barański. Tak, ten sam, który ratował polskie złoto przed Niemcami w 1939 roku, a potem organizował centralną bankowość i rynek finansowy w Sudanie, Indonezji, Ghanie i Etiopii.
Dziś w Kenii Rzeczpospolita ma dwóch ambasadorów i dwie ambasady. Pierwsza, bilateralna reprezentuje polskie interesy również w pięciu innych krajach regionu-chodzi o Madagaskar, Mauritius, Seszele, Ugande i Somalie. Druga zlokalizowana jest przy afrykańskiej siedzibie ONZ -jednej z czterech na świecie, obok Waszyngtonu, Genewy i Wiednia – w Nairobi. W Kenii pracują też polscy księża i polskie zakonnice, na kenijskich uczelniach wykłada co najmniej czterech pracowników naukowych z Polski. Do niedawna szefem Kenya Airways , jednej z dwóch największych linii lotniczych na „Czarnym Lądzie”- jak nazywano Afrykę w czasach przed „polityczną poprawnością” – był Polak. Odszukiwanie tutejszych „poloniców” pokazuje że Polska jest wszędzie tam, gdzie są Polacy i gdzie Polacy odcisnęli swoje piętno.
Jestem tu po raz trzeci. Ostatni raz byłem na „ludnościowym” szczycie ONZ, poświęconym kwestii tzw. rozrodczości, gdzie obserwowałem koalicję przeważających „sił postępu” i „koalicję wartości”-Polski, Węgier, Brazylii ,Stolicy Apostolskiej i USA (było to jeszcze za czasów prezydenta Trumpa). Teraz przyjechałem jako oficjalny przedstawiciel Parlamentu Europejskiego w misji obserwacyjnej wyborów prezydencko-parlamentarno-samorządowych w tym kraju. Delegacja PE liczy sześć osób, a ja jestem jedynym Polakiem (poza szwedzką przewodniczącą i mną jest też Niemiec, Węgier i dwóch Estończyków).
Polska, prowadząc aktywną politykę międzynarodową nie może i nie powinna skupiać się wyłącznie na Europie Wschodniej czy szeroko pojmowanym obszarze postsowieckim. Afryka czy Ameryka Łacińska nigdy nie będą priorytetami w polityce zagranicznej Rzeczypospolitej, ale piąte co do wielkości państwo UE.musi zaznaczać swoją obecność także na tych kontynentach-rowniez przez udział w misjach takich, jak ta, w której uczestniczę.
Mimo że, jak w przypadku wielu innych krajów Afryki pierwsi przybyli tu Portugalczycy, to jednak Anglicy sprawili, że Kenia, jak również sąsiednia Tanzania, powstała z połączenia Tanganiki i Zanzibaru – stąd jej współczesna nazwa – stała się częścią imperium brytyjskiego. Mimo że w przyszłym roku minie już sześć dekad od uzyskania przez Kenię niepodległości, wpływy brytyjskie tutaj dalej są olbrzymie. Państwo należy do Commonwealthu czyli Wspólnoty Brytyjskiej, na drogach jest ruch lewostronny, jak w Wielkiej Brytanii, angielski jest językiem oficjalnym, a większość mieszkańców tego kraju ma imiona typowo anglosaskie, a nie lokalne. Podaję, tytułem przykładu: Edwin, Nixon, Felix, Nelson, Mark, David, Luke, Dominik, Nickson,Nic(pisownia oryginalna!), Alex, Ian, Allan, Christopher, Samuel, Peter, Gerald, Raymond, Antony (sic!), Maximillian, ale też kobiece: Margaret (tak pisane!), Jane, Doreen, Abigal, Carolyne, Grace, Martina, Maryon, Syntia, Lucy, Joan, Mary. Te lokalne, jak: Tansha, Yusra, Neema, Shadrach, Nerima, Wanja, Mutuma, Murici, Tihara, Kiai są w wyraźnej mniejszości.
Stolica – Nairobi cechuje się wysoką zabudową, w tym drapaczami chmur i na pierwszy rzut oka wygląda, jakby aglomeracja ta była częścią Europy, USA czy regionu Zatoki Perskiej.. Jak na Afrykę jest tutaj dość czysto. Obecne są globalne korporacje gastronomiczne : KFC czy Domino’s. Kenia to raj dla miłośników safari, zajmuje się tym szereg firm turystycznych, w tym także należąca do Konsula Honorowego RP Jonesa Skippera Onyino, zresztą absolwenta Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Jednak mnie safari nie interesuje, byłem kiedyś na czymś takim w Angoli -i zdecydowanie wolę politykę.
Nairobi bardzo uważa, aby nie zabierać głosu w sprawie wojny Rosji z Ukrainą- choc w ONZ potępiło agresje z 24 lutego. Kenia jednak nie chce narażać się Moskwie. Doskonale wie o wzrastających wpływach Rosji na kontynencie afrykańskim: śledztwa prowadzone przez France 24 czy BBC pokazały przecież znaczące wpływy Rosji w sześciu państwach kontynentu: RPA, Sudanie, Sudanie Południowym, Madagaskarze, Mozambiku i Libii. Zresztą, co ciekawe, wpływy Rosji zderzają się tutaj z wpływami bardzo ekspansywnych Chin, które chętnie pożyczają pieniądze różnym afrykańskim rządom, ale też budują – na kredyt – lotniska, stadiony, szpitale.
Kenia jest jednym z najbardziej zróżnicowanych etnicznie państw Afryki. Nie ma co ukrywać, że tą kartą wzajemnego napuszczania jednych plemion na drugie grał ,skutecznie przez dekady, Londyn. Wielka Brytania uporała się najpierw z wpływami Portugalii, a w drugiej połowie XIX wieku stoczyła zwycięską walkę o dominacje w regionie z Niemcami.
Przed pięcioma laty Kenia stała się pierwszym krajem w Afryce i czwartym na świecie, który zdobył się na unieważnienie wyborów i decyzję o ich powtórzeniu. To świadczy o demokratycznej presji na władzę. Może dlatego obecne wybory prezydenckie i do obu izb parlamentu, które obserwuję z ramienia Brukseli, przyciągają uwagę całej Afryki. Nairobi stało się bowiem swoistym „trend-seterem”, wyznacza tendencje. Oby właściwe…
*tekst ukazał się na portalu idmn.pl (22.08.2022)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka