Mój cotygodniowy felieton dla „Wprost” piszę w kraju odległym od Polski o około 14 godzin dwoma samolotami – Kenii. Obserwowałem tutaj, z ramienia Parlamentu Europejskiego (zresztą jako jedyny Polak w delegacji PE), jednocześnie sześć wyborów na raz! Zaoszczędzono przeprowadzając je w tym samym czasie. Były to wybory: 1. prezydenckie; 2. do Senatu (izba wyższa); 3. do Zgromadzenia Narodowego (izba niższa); 4. w ramach parytetu kobiet (sic!) w izbie niższej parlamentu; 5. na gubernatora we wszystkich 47 regionach; 6. do władz regionalnych.
Wybory te były bardzo uważnie obserwowane przez inne kraje z regionu Afryki Wschodniej, ale nawet szerzej: przez cały kontynent afrykański. Kenia bowiem jest uznawana za ,w jakimś sensie, kraj wzorcowy, czy też nawet "trendsetter"- państwo, które narzuca pewne tendencje. Bo przecież jest to pierwszy kraj w Afryce, który zdecydował się na unieważnienie wyborów i przeprowadzenie ich ponownie. Były to wybory prezydenckie przed pięcioma laty. Nastąpiło to pod presją opinii publicznej, kościołów, mediów. Skądinąd był to czwarty kraj na świecie, który podjął taką decyzję. W innych państwach ,choćby Europy (wielokrotnie w Wielkiej Brytanii) czy USA zdecydowano się w sytuacjach kontrowersji na ponowne przeliczenie głosów. Choćby słynna sprawa z Teksasu, podczas wyborów prezydenckich 2004 roku, gdy gubernator Jeb Bush zarządził właśnie "recounting", które ponownie wykazał zwycięstwo jego brata prezydenta George’a Walkera Busha nad kandydatem Demokratów Alem Gore’m.
Kenia w jakimś sensie przypomina… Indie. To moje prywatne spostrzeżenie. W Indiach bowiem wiele wspólnot w poszczególnych stanach mówi własnymi językami , jednak wszyscy mają wspólne poczucie tożsamości narodowej – są Hindusami. W Kenii podobnie – są 42 plemiona, mają własne języki i nieraz ze sobą rywalizują, ale wszyscy czują się Kenijczykami.
Jako fana odkrywania polskich śladów wszędzie, gdzie to tylko możliwe, interesowały mnie w Kenii "polonica". Oto pierwszym gubernatorem centralnego banku tego kraju, człowiekiem, którego podpis widnieje na pierwszych w historii banknotach niepodległej Kenii, pochodzących 1966 roku – był Polak Leon Barański! Skądinąd ten urodzony w małopolskim Chrzanowie, a zmarły w USA ekonomista tworzył systemy finansowe i bankowe także w Etiopii (na zaproszenie cesarza Hajle Sellasje), ale też z ramienia ONZ i MFW w Indonezji, Sudanie i Ghanie.
To właśnie tutaj ,w Kenii ostatnie lata II wojny światowej i pierwsze lata po jej zakończeniu spędziły polskie dzieci ewakuowane przez armię Andersa ze Związku Sowieckiego, a potem przez Iran przetransportowane do brytyjskich kolonii w Afryce (poza Kenią, także sąsiednie: Tanzania i Uganda). Teraz polską kolonię tutaj tworzą misjonarze – księża i zakonnice, wykładowcy uniwersyteccy czy ludzie z branży turystycznej).
W Afryce, w tym w Kenii toczy się też mecz o wpływy między Zachodem a Rosją. O tym jednak za tydzień…
*tekst ukazał się we „wprost” (16.08.2022)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka