Jutrzejsza wizyta „Trojki”: Scholz, Macron, Draghi w Kijowie będzie przez gości przedstawiana jako wyraz solidarności z Ukrainą ,ale niestety ma ona drugie dno. Przyjazd liderów trzech państw uważanych nie bez kozery za najbardziej prorosyjskie w ostatnich paru dekadach („konkurencję” ze stront Grecji czy Cypru pomińmy milczeniem) siłą rzeczy skłania do refleksji, jaki jest strategiczny cel tego wspólnego przecież desantu przywódców państw krytykowanych przez gospodarzy za wyjątkową opieszałość, gdy chodzi o pomoc dla broniącego się przed Rosją kraju. Skądinąd każdy z tych przywódców osobiście był publicznie postawiony pod medialny pręgierz przez bądź Zełenskiego (w przypadku premiera Włoch) bądź jego współpracowników. Jest oczywiste, że celem nowej „Osi”: Berlin-Rzym-Paryż jest jak najszybsze zakończenie wojny, ale za cenę ustępstw terytorialnych ze strony Ukrainy. Dzwoniący bez opamiętania do Moskwy Macron, który nie chce „upokarzać Rosji" wraz z Scholzem, który nie chce wysyłać ciężkiej broni na Ukrainę i jest kontynuatorem strategii „polityki wschodniej” niemieckich socjaldemokratów czyli dogadywania się z Kremlem za wszelką cenę - zapewne chętnie wspólnie „załatwią” z Putinem zakończenie wojny, ale z Krymem, Donieckiem, Ługańskiem i Mariupolem w granicach Rosji. Naszym sąsiadom dedykujemy bajkę Krasickiego: „Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (15.06.2022)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka