W ostatnich dniach uczestniczyłem w dwóch bardzo różnych, ale interesujących z punktu widzenia polityki międzynarodowej wydarzeniach. Miały one miejsce w Turcji i we Francji.
Skupie się na tym drugim. W Paryżu miałem okazję uczestniczyć w delegacji spec - komisji Parlamentu Europejskiego zajmującej się zwalczaniem zewnętrznych ingerencji w wybory, życie polityczne i media (chodzi o działania Rosji, ale nie tylko). W skład delegacji wchodziło trzech europosłów z Francji (socjalista Raphael Glucksmann, przewodniczący komisji; przedstawicielka formacji Macrona, była minister do spraw europejskich Nathalie Loiseau oraz reprezentantka Zielonych Gwendoline Delbos-Corfield) – oraz ja, jako jedyny cudzoziemiec. W biurze łącznikowym Parlamentu Europejskiego w Paryżu mieliśmy spotkania z senatorami Republiki Francuskiej: Etiennne Blanc i Andre Gattolin, to ludzie, którzy odpowiadają za te same sprawy, do których została m.in. powołana także nasza spec - komisja, czyli wpływy państw spoza Europy w życiu naukowym i uniwersyteckim ich kraju. Charakterystyczne, że do grupy tych państw „pozaeuropejskich” poza Chinami, Iranem i krajami Półwyspu Arabskiego zaliczono również… Rosję. Przewodniczący odpowiedniej senackiej struktury senator Blanc i sprawozdawca senator Gattolin zwracali uwagę na wpływy Pekinu, ale sporo uwagi poświecili też Moskwie, co w kontekście wojny było nieuniknione, Gattolin przybył nawet z przypiętymi do marynarki granatowo-żółtymi wstążkami symbolizującymi solidarność z Ukrainą, ale też dostrzegł również mój granatowy garnitur, żółty krawat i żółtą poszetkę.
Z naszych rozmów wynikało, że obszary, które przede wszystkim interesują Rosję i w których Rosja jest mocna to: przestrzeń kosmiczna i cyfryzacja. Chiny z kolei nastawione są bardziej na uzyskanie dostępów do technologii i patentów.
Walka z rosyjską (i nie tylko) dezinformacją wymaga specyficznych kompetencji, jak znajomość geopolityki, technologii i cyfryzacji. Wymaga też, zdaniem naszych gospodarzy, bliskiej współpracy z Facebookiem i Googlem. Rzecz w tym, że przed trzydniowymi wyborami parlamentarnymi(a ściślej w dniu ich rozpoczęcia) Apple i Google ugięły się pod presją Kremla i zablokowały przygotowaną przez sztab Nawalnego internetową aplikację sprawdzającą frekwencję wyborczą.
Na moje pytanie o prawdziwe czy rzekome prośby Moskwy do Pekinu o pomoc militarną, francuscy eksperci potwierdzili to, co myślałem: Chińska Republika Ludowa postępuje z Federacją Rosyjską ostrożnie, nie będzie jej wzmacniać bronią, ale „informacją”, w cyberprzestrzeni i politycznie. I to była - że nie będzie pomocy militarnej Chin dla Rosji - akurat dobra wiadomość...
• Tekst ukazał się na portalu niezalezna.pl (18.03.2022)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie