Pół świata, zwłaszcza realni decydenci i globalni playmakerzy, dogadują się z talibami w Afganistanie w myśl zasady: „jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma”. Ciekawa rzecz, że łączy to Amerykanów z Chińczykami, Rosjan z Arabami, itd. Rywalizujące państwa uważają to samo. Z nowym Afganistanem trzeba się ułożyć, bo to „mniejsze zło”, trzeba ratować pokój i stabilizację w regionie, etc., etc. Bardzo często chodzi jednak o ratowanie własnego tyłka, bo to przecież zaniechania jednych, przyjazna neutralność drugich czy wprost ciche wsparcie trzecich doprowadziło do tego, że taliban jest tam, gdzie jest. Do owej ideologii dogadywania się z „uczniami” – talibowie to tłumacząc bezpośrednio po prostu „uczniowie” - dochodzi jeszcze coś: dorabianie ideologii, że obecne rządy talibów są bardziej otwarte, bardziej postępowe, mniej okrutne niż te sprzed dwóch dekad. Jednym słowem „talib – ludzki pan”…
A co na to Kabul? Stosuje zasadę Józefa Piłsudskiego: „brać – ale nie kwitować”. Zatem rząd w Afganistanie chętnie przyjmuje przychylne dla nich gesty i działania Zachodu (w tym USA), Wschodu (w tym Rosji), Chin, czy arabskiego Bliskiego Wschodu, a w zamian … przykręca śrubę Afgańczykom. W ten sposób rujnuje de facto taktykę tych państw (i mediów), które chcą się dogadywać - jednak spektakularne ograniczanie praw kobiet trudno wytłumaczyć opinii publicznej nie tylko państwom Zachodu, ale nawet Rosji.
Tymczasem Ministerstwo Promowania Cnót i Zapobiegania Niemoralności (serio tak się nazywa!), które jest jednym z nowych resortów powołanych przez rząd w Kabulu właśnie wydało instrukcję odnośnie udziału kobiet w telewizji i filmach. Skądinąd resort ten powstał w miejsce poprzednio funkcjonującego Ministerstwa Kobiet i Równości...
Talibowie zarządzili, że kobiety, owszem, mogą prowadzić programy telewizyjne, ale w nakryciach zakrywających włosy – tego akurat można się było spodziewać. Zakazano natomiast również pokazywania tych scen seriali, w których występują kobiety. To już rzeczywiście groteska, bo przemysł filmowy Afganistanu jest tak ubogi, że opiera się prawie wyłącznie na obcych produkcjach, w których kobiety odgrywają istotne role. Słowem: można pokazać serial nawet o romantycznej miłości (żaden tam erotyk), ale tylko z monologami mężczyzn… Żeby było jasne: mają zniknąć wszystkie filmy i seriale, które „niezgodne są z prawem szariatu” oraz nie wolno pokazać żadnego wyobrażenia Mahometa. Zakazane są już też seriale/filmy „promujące obce wartości”.
A od polityków kolejnych ważnych krajów będziemy dalej słyszeć, że to już są inni talibowie i taliban – w praktyce politycznej- jest OK. Ta hipokryzja nie jest na usługach cnoty...
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (23.11.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka