Uzbekistan, najludniejszy kraj Azji postsowieckiej. To stąd Sowieci zaatakowali Afganistan w 1979 roku. To tutaj mieścił się sztab generała Andersa i zaczęła się w 1942 roku ewakuacja polskiej armii i polskich cywili po pakcie Sikorski-Majski.
Jestem tu z okazji wyborów prezydenckich jako oficjalny obserwator z ramienia Parlamentu Europejskiego. Jestem jedynym Polakiem – pozostali reprezentują Niemcy, Szwecję, Finlandię, Łotwę, Estonię i Bułgarię. Jestem również jedynym konserwatystą w tym gronie. Jeżdżę po lokalach wyborczych trochę w stolicy w Taszkiencie, ale przede wszystkim w Nurafszon (dawna nazwa „Toytepa”) – stolicy „wilajetu” (odpowiednik polskiego województwa i rosyjskiej obłasti) taszkienckiego i jego okolicy.
Polska – europejski „hub” dla produktów z Uzbekistanu
W Czirczik spotykam przewodniczącego Komisji, człowieka na pewno sporo młodszego ode mnie, który gdy słyszy, że jestem z Polski wybucha entuzjazmem. Okazuje się, że powodem są… polskie firmy. Zachwyca się „Znachorem”, opowiada mi treść ekranizacji książki Dołęgi-Mostowicza, ale też „Ogniem i mieczem”. W innym miejscu człowiek ubrany w dres olimpijskiej reprezentacji Uzbekistanu wykrzykuje nazwisko Roberta Lewandowskiego . Ciekawe, ilu z tych, których spotykam w ciągu czterech dni na terytorium dawnej Uzbeckiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej ma krewnych w Polsce? Przecież w naszym kraju pracuje, o czym mało się mówi, aż 16 tysięcy Uzbeków! Są cenieni, bo jako muzułmanie nie piją, a ponadto nie szukają po pewnym czasie szczęścia w Niemczech czy innych krajach Europy Zachodniej jak przedstawiciele innych nacji, które przyjeżdżają do nas do pracy...
W rankingu przygotowanym na podstawie odpowiedzi udzielanych przez polskie firmy to właśnie obywatele odległego Uzbekistanu są na bardzo wysokim, trzecim miejscu, gdy chodzi o najbardziej pożądane nacje do pracy nad Wisłą i Odrą. Polska stała się skądinąd „hubem” dla uzbeckich produktów na cały Stary Kontynent.
Dodajmy do tego fakt, że mamy z Uzbekami i innymi narodami postsowieckiej Azji wspólnotę doświadczeń historycznych: dekady spędzone w komunizmie oraz znacznie dłuższy okres zaboru rosyjskiego. Oni byli pod okupacją „białej” Rosji, a potem „czerwonej” Rosji dłużej niż my. Ale to buduje pewien wstępny fundament do rozmów i wzajemnego zaufania. W Polakach nie ma też charakterystycznej dla Europy zachodniej postawy arogancji, poczucia wyższości oraz mało skrywanego uznania, że to nasi bliżsi i dalsi sąsiedzi powinni być nauczycielami demokracji, standardów, wartości, praworządności i biznesu dla państw powstałych na gruzach dawnych republik ZSRS. Czy Uzbecy czy Kazachowie – i nie tylko oni – w prywatnych rozmowach przyznają, że Polacy czy mieszkańcy innych krajów naszego regionu traktują ich bardziej jak partnerów, a nie występują w roli sędziów i prokuratorów, którzy stawiają akty oskarżenia i ferują wyroki. To wszystko może zaprocentować i przełożyć się na wspólne polsko-środkowoazjatyckie korzyści gospodarcze i polityczne.
Barwy uzbeckiej demokracji
Wybory, wybory. W lokalach wyborczych wszędzie flagi. Duże i małe. Wybory odbywają się w przedszkolach, szkołach – jak na całym świecie – ale też na przykład w siedzibach… prywatnych banków. U nas – i nie tylko u nas – to niemożliwe. Swoich podwojów użyczają banki „Asaka” oraz „Ipoteka”. Widziałem też lokal wybroczy zorganizowany w centrum sportowym między wejściami na trybuny. W jednej ze szkół w Nurafszon widzę trzy tablice. Na jednej jest hymn – czyli „madhiyasi” – Uzbekistanu. Słowa – „sozi” – napisał Abdulla Oripow. Z kolei „musiqasi” czyli muzykę -Mutal Burhonow. Druga tablica poświęcona jest herbowi – „gerbi” – Uzbekistanu. Wreszcie z trzeciej dowiemy się wszystkiego o fladze – „bairod’i” – uzbeckiego państwa. Flaga ma trzy kolory: niebieski, biały i zielony. Ten ostatni to kolor islamu. Biały pas oddzielony jest od reszty wąskimi czerwonymi paskami. Na niebieskiej części islamski półksiężyc i 12 gwiazd. Co łączy Unię Europejską z Uzbekistanem? Taka sama liczba gwiazd na fladze! Też zresztą podobnego koloru, bo w przypadku azjatyckiego państwa jest jasnoniebieski, a w przypadku UE – granatowy.
W komisjach wyborczych członkami są niemal wyłącznie kobiety (!), choć przeważnie ich przewodniczącymi są mężczyźni. Lepiej jest, gdy chodzi o liczbę panów – mężów zaufania. Za to w rządzie proporcje są odwrotne. Na dwudziestkę ministrów jest jedna dama. Wśród wojewodów – „akimów” – natomiast nie ma żadnej kobiety. Bardzo jednak wzrosła liczba kobiet w parlamencie: w poprzedniej kadencji było ich 16%, w obecnym – dwa razy więcej czyli 32%. O wzroście roli kobiet w uzbeckiej polityce mówi mi kobieta – przewodnicząca senatu Tanziła Norbajewa. Sama wcześniej była szefową federacji kobiet tego kraju. Coś, jak Liga Polskich Kobiet u nas.
Kampania jest inna niż w krajach Zachodu, bo zamiast kandydata na prezydenta występują w zasadzie wyłącznie przedstawiciele partii, które popierają kandydata. To premiuje obecnego prezydenta Szawkata Mirzijojewa. Objął ten urząd w 2016 roku po śmierci Isloma Karimowa, który kiedyś był pierwszym sekretarzem komunistycznej partii Uzbeckiej SRS, a potem przez 25 lat był głową niepodległego państwa. Ostatnim premierem wyznaczonym przez Karimowa był właśnie przyszły jego następca. Patrzę na uzbeckie gazety tuż przed wyborami. Na sześciu różnych to samo zdjęcie podczas jednego ze spotkań urzędującego prezydenta …
Naród pracowity i gościnny ...
W wyborczym dystrykcie Oczangaron – i w wielu innych – w wyborczej komisji wręczają naklejkę z napisem, że to dla tych, którzy głosują po raz pierwszy. Gadżet powszechnego użytku, bo mają go naklejony na ubraniach także ludzie w sile wieku albo starsi.
Gdy jadę od lokalu wyborczego do lokalu, mijam pola z bawełną, które ciągną się po horyzont z pracującymi tam, mimo niedzieli, ludźmi. Skądinąd powszechna jest opinia o pracowitości Uzbeków, przynajmniej w porównaniu z niektórymi sąsiadami. Niektórzy widzą w tym potwierdzenie jednej z dwóch teorii. Pierwsza głosi, że w Azji środkowej pracowite są narody, które od wieków pędziły osiadły tryb życia, a narody koczownicze do ciężkiej, systematycznej pracy są ponoć nieprzyzwyczajone. Widzę w tej teorii pewną nietajoną niechęć do sąsiadów z Kazachstanu…
Druga teoria mówi, że pracowite są te narody, które nie mają ropy naftowej. Pracują, bo muszą. Ci, którzy żyją z nafty są leniwi, bo nie ruszając palcem w bucie i tak są bogaci.
Zwalniamy, bo na drodze pojawia się osiołek. Kolejny zaraz dwadzieścia parę metrów od drogi. Potem kilka krów.
W lokalach wyborczych lub przed lokalami wyborczymi widzę staruszków w tradycyjnych nakryciach głowy, zwanych tu „doppi” (bądź „tubietiejkami”), od biedy przypominające jarmułki, tyle że są większe i głębsze. W jednej ze szkół podstawowych fotografia najmłodszych uczniów. Dzieci w kimonach do judo, przy komputerach, ze stosem książek – prezentów przewiązanych czerwoną wstęgą, ale jest też cały zespół muzyczny z różnymi, także tradycyjnymi instrumentami. W Uzbekistanie nie boją się mówić o podziale ról wśród płci. Widzę w tejże szkole zdjęcie dziewczynek z… maszynami do szycia.
A ile osób tak naprawdę wie, że właśnie stąd pochodzą słynne na całym świecie futra karakułowe…
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.10.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka