Wybory do Bundestagu zakończyły się remisem ze wskazaniem na SPD. Niemcy nie są Słowacją, gdzie, bywało, że wybory arytmetycznie wygrała jedna partia, ale już rząd tworzyły ugrupowania z drugim, trzecim i czwartym wynikiem wyborczym. Nad Renem i Sprewą uszanują zwycięstwo socjaldemokratów, którzy rozpoczną misję tworzenia rządu. Jego powołanie nie musi być szybkie. Przypomnę, że po wyborach do Bundestagu A. D. 2017 Niemcy przez pół roku nie byli w stanie powołać rządu! To rekord w historii NRF/RFN, ale też drugi pod tym względem wynik na Starym Kontynencie. Tylko Królestwo Belgii nie miało rządu (w tym sensie, że funkcjonował tymczasowy gabinet) dłużej: przez ponad rok. Teraz wykreowanie gabinetu na przykład „Rot-Gruen” („Czerwono-Zielonego”) może tez zająć sporo czasu.
Jaki byłby najlepszy rząd w Berlinie dla Polski? Odpowiedź jest następująca: jego polityczne barwy nie mają większego znaczenia. W gruncie rzeczy niemiecki polityczny mainstream jest bardzo zbliżony, gdy chodzi o politykę zagraniczną. Oczywiście SPD jest może nieco bardziej „prorosyjski” niż CDU/CSU, ale przecież „czarni”, bo tak w Niemczech określana jest CDU/CSU Angeli Merkel od początku do końca pilotowali – finalnie skutecznie – Gazociąg Północny, więc trudno mówić, że w tej kwestii dzielą ich od socjaldemokratów istotne różnice.
Jeśli teka szefa MSZ, tradycyjnie przyznawania partnerowi koalicyjnemu numer 2, przypadnie Zielonym, to możemy się spodziewać dużo mocniejszego nacisku na Białoruś Łukaszenki niż to było w przypadku dotychczasowej „Wielkiej Koalicji” czyli „Czarno-Czerwonego” rządu. To akurat może być dosyć ciekawe to przykręcenie śruby reżimowi w Mińsku: dotąd tylko Polacy i Litwini byli w europejskiej awangardzie przetrzepywania skóry reżimowi „Baćki”.
Polska chce i musi współpracować z każdym rządem w Berlinie. Każdy z nich będzie bardzo otwarty, zdecydowanie bardziej niż my, na „argumenty” ze strony Moskwy. Każdy będzie bardzo „euroentuzjastyczny”. I każdy będzie chciał nas „reedukować” w kwestii praworządności. Każda partia tworząca przyszły rząd Republiki Federalnej będzie też myśleć, nawet jeśli tego nie powie, że źle się stało, że Polska nie jest już „pasem transmisyjnym” Berlina, jak to było do roku 2015…
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (28.09.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka