KATARZYNA PAW: Jak ocenia pan dotychczasową działalność Polskiego Związku Piłki Siatkowej?
- RYSZARD CZARNECKI (WICEPREZES POLSKIEGO ZWIĄZKU PIŁKI SIATKOWEJ): Nie jestem obiektywny w tej kwestii, bo należę do ścisłych władz PZPS. Przed trzema laty w tajnym głosowaniu zostałem wybrany jednogłośnie do zarządu, a potem tez jednogłośnie na wiceprezesa . Widzę bardzo dużo pozytywów, ale również szereg rzeczy, które można byłoby zmienić. Na pewno kolejne władze PZPS mialy wpływ na to, że siatkówka stała się polskim sportem narodowym. Świadczą o tym nie tylko wyniki sportowe, ale także popularność tej dyscypliny w naszym kraju.
Jaką ocenę w szkolnej skali 1–6 wystawiłby pan obecnemu zarządowi?
- W szkole ocenę wystawiają nauczyciele, a nie uczniowie sami sobie. Jestem członkiem zarządu oraz prezydium i w moim przekonaniu byłoby niezręcznie się w tej kwestii wypowiadać. Oceną zajmą się delegaci na Walnym Zgromadzeniu Sprawozdawczo-Wyborczym. Wpisywanie sobie samemu not do dzienniczka nie powinno być rolą członków władz.
Co należy zmienić/poprawić w polskiej siatkówce, na co należy położyć największy nacisk?
- Na pewno trzeba w jeszcze większym stopniu zainwestować w szkolenie dzieci i młodzieży oraz w upowszechnianie siatkówki. Dzięki temu będziemy mogli na wczesnym etapie wyławiać talenty i w ten sposób zadbamy o to, aby podstawa siatkarskiej piramidy była jak najszersza. Wszyscy patrzą na wierzchołek, czyli na reprezentacje narodowe kobiet i mężczyzn w różnych kategoriach wiekowych. Żeby jednak był on imponujący, potrzeba solidnej podstawy. Martwi mnie też, że w ostatnich dziesięciu latach z siatkarskiej mapy Polski zniknęło szereg klubów. Na przykład na Podkarpaciu ubyło ich dziewiętnaście, a na Podlasiu przestały istnieć drużyny które zasilały zawodnikami PlusLigę czy 1. Ligę ,a nawet reprezentacje naszego kraju. Zwłaszcza teraz, gdy będziemy mieli do czynienia z pewnym tąpnięciem gospodarczym po pandemii COVIDA -19 trzeba zrobić wszystko, aby uratować jak najwięcej klubów i sprawić, że podstawa piramidy będzie naprawdę szeroka. Chciałbym również zwiększyć liczbę Siatkarskich Ośrodków Szkolnych, zarówno na poziomie szkół podstawowych ,jak i ponadpodstawowych.
Jakie jeszcze ma pan pomysły?
- Należałoby mocno postawić na współpracę z uczelniami wyższymi , ale tez z Akademiami Wychowania Fizycznego, aby w większym stopniu szkolono tam przyszłych trenerów siatkówki. Trzeba też rozpocząć współpracę kadr narodowych z psychologami sportu, bo skoro są przydatni w innych dyscyplinach, to dlaczego nie mieliby się sprawdzić również w siatkówce? Należałoby też przejść do ofensywy, jeśli chodzi o siatkówkę plażową, której potencjał jest znacznie wyższy niż czasem się sądzi . A poza tym pozostała jeszcze zaległa praca domowa, czyli zwiększenie liczby polskich przedstawicieli w federacjach europejskiej i światowej. W tym roku polscy siatkarze nie zdobyli medalu w igrzyskach olimpijskich, ale obronili trzecie miejsce w mistrzostwach Starego Kontynentu. Odczuwamy pewien niedosyt, ale tym bardziej warto doceniać sukcesy naszych juniorów: złote medale MS U-19 ,medale UE . Korzystajmy z mody na siatkówkę oraz walczmy o jeszcze większa przychylność sponsorów zarówno państwowych, jak i prywatnych.
Co z nowymi selekcjonerami reprezentacji Polski? Uważa pan, że należy rozpisać dwa konkursy na te stanowiska?
- Uważam, że trzeba je przeprowadzić jak najszybciej, ponieważ został tylko rok czasu do mistrzostw świata, które dla obu naszych reprezentacji są bardzo ważne. Dla kobiet ze względu na to, że odbędą się częściowo w Polsce, a dla mężczyzn dlatego, że będą w nich bronić tytułu mistrzów świata. Obecna sytuacja jest wyjątkowa, bo rzadko się zdarza, aby w jednym czasie trzeba było dokonać wyboru kadry narodowej mężczyzn i kobiet. To jest dobra okazja, aby na stałe wprowadzić pewne rozwiązanie systemowe. Uważam, że „od teraz” zawsze trenerzy obu reprezentacji powinni być wyłaniani w formule konkursu, a nie raz tak, raz tak. Za przykłady niech posłużą wybory Ferdinando De Giorgiego-poza konkursem oraz Vitala Heynena, który został wyłoniony w procedurze konkursowej.
Kogo widziałby pan w roli selekcjonera męskiej i żeńskiej kadry?
- PZPS nie jest monarchią ani dyktaturą. To będzie decyzja całego zarządu po zasięgnięciu opinii Wydziału Szkolenia. Czy powinien to być Polak? AKAPIT. To zależy od przebiegu konkursu, kandydatów, jacy się zgłoszą . Na pewno rodzimi trenerzy powinni w nim wystartować. Od razu zaznaczam: nigdy nie należy żadnemu naszemu szkoleniowcowi powiedzieć, jak to się stało po wyborze Heynena, że Polacy wystartowali w tym konkursie tylko po to, aby ...się sprawdzić. Trzeba poważnie traktować naszych trenerów i im również należy się wysłuchanie. Uważam, że nie byłoby właściwe, aby przed rozstrzygnięciem procedur konkursowych poszczególni członkowie władz PZPS wypowiadali się na ten temat. Trzeba wybrać takiego szkoleniowca, który będzie niósł za sobą gwarancję sukcesów, a nie z góry się określać, czy powinien to być Polak, czy cudzoziemiec albo stawiać warunek, że nie może dodatkowo pracować w klubie. Nie stawiajmy sobie żadnych barier.
Czyli selekcjonerzy mogą jednocześnie prowadzić klub?
- Uważam, że należy rozpatrywać konkretne przypadki, a nie wprowadzać a priori jakąś zasadę. Nie należy wiązać sobie rąk przed rozpoczęciem procedury konkursowej.
Czy Vital Heynen powinien poprowadzić teraz żeńską kadrę?
- Poczekajmy na konkurs. Przecież wśród potencjalnych kandydatów mogą być też szkoleniowcy, którzy byli selekcjonerami reprezentacji i kojarzą się z siatkówką żeńską (Stephane Antiga i Ferhat Akbas – przyp. red.). Myślę, że nie można niczego z góry przesądzać. Ale dobrze ,ze mówi się już teraz o różnych kandydaturach -to pokazuje ten siatkarski magnes.
W powszechnej opinii żeńska siatkówka traktowana była przez PZPS po macoszemu. Czy to się zmieni za pana kadencji?
- To się musi zmienić. Zaraz po wyborach chciałbym zwołać „okrągły stół”, do którego zaprosiłbym byłe zawodniczki, kobiety pracujące w sporcie i poza nim oraz trenerów działaczy pracujących z siatkarkami. Jego celem byłoby stworzenie „mapy drogowej”, którą należy podążać, aby polska żeńska siatkówka doszła do takiego poziomu, jak u mężczyzn. Według mnie trzeba zapalić żeńskiej siatkówce zielone światło, zwłaszcza że w ostatnich latach nastąpił w niej wyraźny progres. I nie może tego przesłonić fakt, że wypadliśmy poza czołową czwórkę w ostatnich mistrzostwach Europy. Poziom ligi kobiecej w naszym kraju rośnie, a rozgrywki stają się coraz bardziej ciekawe. Siatkówka męska i żeńska to nie alternatywa, tylko koniunkcja. Związek powinien się zaangażować , aby stworzyć większą szansę na rozwój siatkówki kobiecej w Polsce. Zwłaszcza że patrząc na statystyki, okazuje się, że przed 18. rokiem życia tę dyscyplinę trenuje w Polsce więcej dziewcząt niż chłopców . Dopiero potem te proporcje się zmieniają . Trzeba zastanowić się, dlaczego tak się dzieje i należy temu przeciwdziałać. Tak na marginesie: uważam za skandal kwestionowanie w 2019 roku zasadności zorganizowanie kobiecego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w naszym kraju, a teraz mówienie, że mistrzostwa świata kobiet w roku 2020 są nam w ogóle niepotrzebne i lepiej byłoby przeznaczyć te pieniądze na siatkarzy - co zresztą nawet formalnie nie jest możliwe. Walczmy o silna polska siatkówkę i męska i żeńska : to nie alternatywa „albo to albo to”, tylko koniunkcja „i to i to”.
*Mój wywiad dla „Przeglądu Sportowego” przeprowadziła Katarzyna Paw (27.09.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport