Nie wiem, co poczuli polscy żołnierze, którzy przez lata stacjonowali w Ghazni, gdy nadeszły wiadomości, że Talibowie zdobyli to miasto, będące stolicą jednej z prowincji w Afganistanie. Przez całe lata służyły tam polskie jednostki, a żołnierzom z naszywkami „POLAND” i z biało-czerwoną flagą na maszcie tej wysuniętej jednostki tłumaczono, że są tymi, którzy gwarantują względny pokój i stabilizację w kraju, w którym radykalni islamiści walczą z umiarkowanymi, prozachodnimi muzułmanami. Potem USA niczym Poncjusz Piłat umyły ręce, wycofały swoje wojska – wówczas afgańska armia i afgańscy politycy, którzy „grali” na Zachód zostali zostawieni samym sobie, sam na sam z Talibami. A ci poczuli krew.
To „polskie” Ghazni jest stolicą już dziesiątej prowincji zdobytej przez Talibów, czyli skrajnych islamistów. Talibowie do stolicy Afganistanu – Kabulu mają trochę ponad 100 km. Wszystko wskazuje, że ten nieszczęsny kraj, który zawsze stoi w ogniu walk wewnętrznych, międzyplemiennych albo będący piłką w grze między mocarstwami został już przez Zachód (Stany Zjednoczone Ameryki) poświęcony i oddany na pastwę muzułmańskich ultrasów. Cóż, „wright or wrong – my country”. Skoro wojska USA wycofały się definitywnie z Afganistanu, skoro nie giną już tam amerykańscy „chłopcy”, to już nie ma powodów, aby kartą śmierci żołnierzy US Army grać w rozgrywkach między Demokratami w Białym Domu i Republikanami w opozycji.
Jak dzisiaj tłumaczyć polskim – i nie tylko – żołnierzom sens ich misji, a nieraz i ofiary na tym (niemal) końcu świata? Wtedy narażali życie i zdrowie widząc w tym głębszy sens – a teraz zmieniły się koncepcje możnych tego świata i dawny sens stał się bezsensem. Ludzie dla których życie jest jak biało-czarny film, trzymający się wartości nie nadążają za politykami.
Jaki będzie efekt tej rejterady Zachodu z Afganistanu i coraz większych walk wewnętrznych, które zapewne zakończą się i to już nie za długo podbiciem całego państwa przez Talibów? Przejedźcie się Państwo za jakiś czas nad… „piękny, modry Dunaj”. Tak, właśnie tam. Tam, w Wiedniu, na Praterze, choć może także na wzgórzu Kahlenberg ,a wiec w upamiętniającym polską wiktorię nad islamska Turcja w 1683 roku, zwaną Odsieczą Wiedeńską, ale też w innych miastach Republiki Austrii zobaczycie dziesiątki tysięcy imigrantów z Afganistanu. Austria to kraj z największą liczbą Afgańczyków w Europie. Mogę się założyć, że w najbliższym czasie diaspora afgańska nad Dunajem, bardzo, ale to bardzo się powiększy...
*Tekst ukazał się na portalu Wprost.pl (16.08.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka