Byłem właśnie na ślubowaniu polskich olimpijczyków w siedzibie PKOL. W Centrum Olimpijskim w Warszawie przysięgę składali: jeźdźcy, kajakarze, siatkarze plażowi, koszykarze, strzelcy, szermierze, tenisiści stołowi, tenisiści, lekkoatleci, bokserzy (troje, w tym dwie kobiety), kolarze szosowi i MTB, łucznicy oraz specjaliści taekwondo. W sumie pożegnaliśmy około 150 olimpijczyków. To już trzecie ślubowanie, bo wcześniej złożyli je najpierw kajakarze, wioślarze i żeglarze - około, 70 osób (skądinąd potem, już po przylocie do Japonii, siedem godzin spędzili na lotnisku w Tokio czekając na badania anty-COVIDowe i ich wyniki), a następnie dżudocy, pływacy i siatkarze halowi (w sumie ok.60 osób). Przed nami jeszcze dwie tury ślubowań . Najpierw ciężarowców, strzelców, kolarzy torowych, zapaśników oraz kolejnych lekkoatletów - w sumie 40 osób. A gdy igrzyska już się rozpoczną, będziemy w Warszawie żegnać i przyjmować ich ślubowanie kolejne grupy jeźdźców, ciężarowców, lekkoatletów, a także pięcioboistów nowoczesnych - w sumie około 50 osób.
Warto odnotować konferencję prasową klubu, którego właścicielem jest Wilfredo Leon, czyli toruńskich Aniołów. Dlaczego nasz Wilfredo, znakomita „strzelba” polskiej reprezentacji siatkarskiej wybrał akurat Toruń? To nie prawda, że dlatego, że fiaskiem skończyły się prowadzone przez niego wraz z kapitanem reprezentacji Michałem Kubiakiem oraz Bartkiem Kurkiem (w końcowej fazie został już tylko Leon i Kubiak) negocjacje o przejęcie Verva Warszawa Orlen Paliwa. To działo się równolegle, bo już w grudniu zeszłego roku zarejestrowano w Toruniu spółkę, której wiceprezesem została żona Wilfredo - Małgorzata Leon. Pochodzi spod Torunia, studiowała w grodzie Kopernika, stąd właśnie taki wybór. Klub rozpocznie rozgrywki od drugiej ligi i wybiera drogę sportową: nie starał się wcale o zakup licencji od innego klubu Plus Ligi czy Tauron Ligi. A konferencja prasowa, na którą mnie zaproszona jako wiceprezesa PZPS miała miejsce w związku z nawiązaniem współpracy przez „Aniołów” z topowym klubem polskim i europejskim -Skrą Bełchatów. Pewnie nie ma w tym wielkiego przypadku, skoro jestem przewodniczącym Rady Nadzorczej tejże „Skry”...
Wręczałem puchary dla najlepszych żużlowców kontynentu na zakończonych w Rybniku Speedway Euro Championship, czyli Mistrzostwach Europy. Po dwóch turniejach samodzielnym liderem był Piotr Pawlicki, a Patryk Dudek miał olbrzymią szansę na drugi medal dla Polski. Po trzecim turnieju w Gdańsku Pawlicki był wpółliderem, a Dudek był czwarty z kilkupunktową stratą do Leo Madsena. Ale zawody na stadionie Rybnickiego Klubu Motorowego (RKM), czyli dawnego ROW były popisem Duńczyków, a zwłaszcza byłego jeźdźca tego klubu i byłego mistrza Europy Mikela Mikkelsena. Same zawody wygrał Madsen, więc słuchaliśmy pierwszy raz duńskiego hymnu, a cały cykl SEC właśnie Mikkelsen i wtedy słuchaliśmy hymn Danii, po raz drugi. Wolałbym wręczać puchary Polakom, nie Duńczykom, ale co zrobić? Ostatecznie skończyło się na historycznym, bo trzecim medalu dla Polaka w ME w nowej formule, czyli SEC. Funkcjonuje ona dziewiąty rok, w tym szósty rok z rzędu pod moim Patronatem Honorowym, ale dotychczas Biało-Czerwoni zdobyli tylko dwa medale: w 2016 „brąz” - Krzysztof Kasprzak i w 2018 srebrny medal Jarosław Hampel. Teraz Dudek w barażu o brąz wygrał z Pawlickim i jak mi potem powiedział: „wyszarpał” medal.
Słów parę o EURO 2020. Anglicy, zdobywając srebro, może nie spełnili swoich nadziei, ale osiągnęli największy sukces sportowy w historii swoich startów na ME(wcześniej tylko jeden medal - w 1968 roku brązowy, zaraz potem, jak u siebie w 1966 roku wygrali mistrzostwo świata ). Jednocześnie totalną porażkę ponieśli ich kibice: gwizdy i buczenie w czasie hymnów przeciwników, bicie kibiców innych drużyn, to przykład totalnego chamstwa. Niestety, z tego są znani i tę „renomę” potwierdzili. Jak to się ma do wizerunku Albionu i Wielkiej Brytanii w świecie - wiadomo. Urodziłem się w Londynie, na Wyspach Brytyjskich mam przyjaciół i kolegów, ale milczeć nie będę: zdziczenie należy nazywać po imieniu. Gratulacje dla Włoch - ciekawe, że już trzy razy zdobywali oni tytuł mistrzów świata, a dopiero drugi raz mają złoty medal ME. Będę łaskawy i o naszych futbolistach nic nie napisze.
Siatkarze są już od pięciu dni w Japonii. Wierzą w złoto. Na Memoriale Huberta Jerzego Wagnera, na którym byłem w Krakowie, na zakończenie przemówił po polsku (!) Vital Heynen, który obiecał kibicom medal. Cóż, słowo się rzekło, kobyłka powinna być u płotu. Ale najpierw trzeba grać i wygrywać . Nikt polskim mistrzom świata (dwukrotnym z rzędu!) medalu za darmo nie da, nikt go nam, za darmo na szyję nie zawiesi. Trzeba go, mówiąc żużlowcem Patrykiem Dudkiem „wyszarpać”. I tego Biało- Czerwonym życzymy, za to kciuki trzymamy.
Na koniec akcent i wrocławski i żużlowy. Nie przyłącze się do nagonki na Macka Janowskiego po finale IMP we Wrocławiu. Jechał ostro, ale to taki sport - a na pewno nie jest takim brutalem, jak Nicki Pedersen. A co do jego sporu z Bartkiem Zmarzlikiem - pogodzi ich, głęboko w to wierzę, wspólna jazda w jednej parze w reprezentacji Polski na DMS czyli Speedway of Nations. Howgh!
*tekst ukazał się w tygodniku „Słowo Sportowe” (16.07.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport