Pojutrze, w piątek, rozpoczynają się Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Są dowodem na zwycięstwo normalności nad pandemią koronawirusa. Przeciwna jest im olbrzymia większość społeczeństwa japońskiego - a więc gospodarzy IO - teraz ponad 70%, niedawno 80%. Nie będą jednak odwołane, bo taka decyzja jest w gestii nie rządu Jego Cesarskiej Mości, tylko Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Stało się tak na mocy zwyczajowej umowy miedzy MKOL a władzami Japonii, zawartej jeszcze przed erą COVID-19. Zaś MKOL nie odwoła igrzysk, bo dotychczas czynił tak tylko z powodu dwóch wojen światowych - a przecież wojny nie ma... Ponadto naciskają na to, by IO się odbyły sponsorzy, a wysiłek sportowców i trenerów też nie może zostać zniweczony.
Polacy na czterech ostatnich letnich igrzyskach zdobywali po 10-11 medali. Ten jedenasty czasami przyznawano nam parę lat po „olimpiadzie”, po dyskwalifikacji naszych rywali za doping. Teraz spodziewamy się - piszę te słowa jako członek Prezydium Polskiego Komitetu Olimpijskiego - że Biało-Czerwoni wywalczą więcej medali: kilkanaście... Może uda się przekroczyć liczbę 320 medali zdobytych przez Polskę na wszystkich igrzyskach w historii?
*komentarz ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (21.07.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport