„Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma” – to stare polskie powiedzenie można odnieść do zapasów między Adamem Bielanem a Jarosławem Gowinem czyli „Porozumieniem” nr 1 a „Porozumieniem” nr 2. Skądinąd, jak na wojnę totalną toczącą się między dwiema partiami mającymi w nazwie „Porozumienie”, ten kto wymyślił te miano zasługuje na dyżurnego satyryka kraju. A kto wygra w tej wojnie? Wiktoria będzie zgodna z alfabetem. Tak sobie myślę. Jak się już zakończy ta republikańska noc długich noży, będziecie mogli do mnie mówić per „Proroku Ryszardzie”...
Tusk wraca do polskiej polityki – tak, jak sójka wybiera się za morze. Jest już nawet znana dokładna data powrotu Donka na białym koniu. Będzie to „na świętego Nigdy”. Jakież my mamy bogactwo polskich przysłów! Na pierwszych dziewięć zdań tego tekstu użyłem już trzech. Tusk wraca z Brukseli, ale chyba na piechotę, co parę kilometrów robiąc przystanek w lokalnej oberży – albo na boisku piłkarskim, do wyboru, do koloru. Facet, który całe życie słynął z tego, że nie podejmuje ryzyka nagle rzuciłby się „na główkę” do basenu o którym wszyscy wiedzą, że nie ma tam wody? W ostatnim sondażu wśród wyborców zdecydowanych ok. 46 procent (!) chce głosować na PiS. Już widzę, jak to Donalda zachęca do osiodłania białej chabety i ruszenia na niej do Sopotu. Stępa oczywiście, nie galopem. Donek jako lider opozycji byłby w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud w Londynie w tej samej sali, co Yeti z Himalajów i potwór z Loch Ness, ze Szkocji.
W kontekście powrotu Tuska rzeknę słowami poety (i biskupa – jak klerykalizacja to klerykalizacja!) Ignacego Krasickiego: „Wszystko to być może! – Prawda, jednakże ja to między bajki włożę.
W Brukseli mówią, że osławiony TSUE dał głos w sprawie piłkarskich EURO 2020. Uznał, że sędzia meczu Hiszpania – Polska przed uznaniem gola Lewandowskiemu powinien skierować do Trybunału pytanie prejudycjalne... Ale i tak nie jest tak źle, bo przecież TSUE mógł wcześniej, jeszcze przed meczem, zabezpieczyć wyrok, tfu, wynik!
P. S. Przykra wiadomość o śmierci sędziwego, bo 91-letniego polskiego strzelca wyborowego. Adam Smelczyński 65 lat (!) temu zdobył dla Polski srebro na igrzyskach olimpijskich w Melbourne w strzelaniu do rzutków. Potem był jeszcze 2 razy medalista mistrzostw świata i 7 razy Europy, w tym dwa razy mistrzem Starego Kontynentu. Gościłem w jego domu na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim w trudnym czasie stanu wojennego. Obok tez już świętej pamięci Jerzego Pawłowskiego pozostaje rekordzistą, gdy chodzi o reprezentowanie Polski na igrzyskach: pan Adam był na nich sześć razy, pan Jerzy pięć ...
*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (30.06.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka