Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
164
BLOG

Dni chwały polskiej siatkówki

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Siatkówka Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Dziś w Łodzi polscy siatkarze rozegrają pierwszy mecz międzypaństwowy od lipca zeszłego roku ,gdy w Zielonej Górze pokonali w dwumeczu Niemców (były to wtedy zresztą pierwsze na świecie mecze reprezentacji narodowych mężczyzn w czasie pandemii). Z tej okazji pozwalam sobie zamieścić artykuł o naszym narodowym sporcie, opublikowany 6 maja w „Gazecie Polskiej Codziennie”.

„Oto dziś dzień (...) chwały! Oby dniem wskrzeszenia był!”. Ta trawestacja słów „Warszawianki” – trawestacja, bo specjalnie pominąłem „krwi” przed „chwały” – pasuje do kolejnego wielkiego sukcesu polskich sportowców, a ściślej polskich siatkarzy. Oto bowiem 1 maja polski klub wygrał siatkarską Ligę Mistrzów, co jest ewenementem. Polacy bowiem – naród indywidualistów – seryjnie zdobywają trofea w konkurencjach indywidualnych, natomiast znacznie rzadziej w grach zespołowych. Oczywiście możemy wspominać złoty medal olimpijski piłkarzy z igrzysk w Monachium 1972 i dwa srebrne: w Montrealu (1976) i Barcelonie (1992). Możemy nawiązywać do złotego medalu siatkarzy w Montrealu 1976 i ich czwartego miejsca na IO w Moskwie, 4 lata później, nie mówiąc już o kolejnych ćwierćfinałach w Pekinie (2008), Londynie (2012) i Rio de Janeiro (2016), albo też odnosić się do brązowego medalu szczypiornistów czyli piłkarzy ręcznych również w Montrealu 1976 czy ich czwartego miejsca na ostatnich igrzyskach w Brazylii przed pięciu laty. Skądinąd wyjątkowe to były te kanadyjskie igrzyska sprzed 45 lat, gdy polskie reprezentacje w trzech grach zespołowych zdobyły medale! Siatkarze stanęli na najwyższym podium, piłkarze „oczko” niżej, a piłka ręczna cieszyła się „brązem”.

Płomień Milowice, VIVE Kielce, AZS Częstochowa, ZAKSA ...

Na najbliższych letnich IO w Tokio wystartują siatkarze i ewentualnie jeszcze, jak przebrnie kwalifikacje, koszykarska „trójka”, a więc zespół trzyosobowy. Konkurencja ta jest uzupełnieniem „normalnej” koszykówki, choć zdecydowanie mniej od niej popularnym.

Polskie kluby w przeszłości najważniejsze puchary europejskie zdobywały trzy razy. Dwukrotnie byli to siatkarze i raz piłkarze ręczni. Siatkarze uczynili to najpierw w 1978 roku i był to naszpikowany reprezentantami Polski – mistrzami świata i olimpijskimi – Płomień Milowice (to obecna dzielnica Sosnowca). Po raz drugi, po 43 -letniej przerwie uczyniły to Zakłady Azotowe ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrywając pięć dni temu Ligę Mistrzów z włoskim klubem Itas Trentino – i to we Włoszech. Od razu parę zastrzeżeń. Płomień Milowice zwyciężył w Pucharze Europy, nie było wtedy Ligi Mistrzów. Zastrzeżenie drugie: napisałem, że właśnie co klub z Opolszczyzny wygrał LM, ale w oficjalnych międzynarodowych statystykach siatkarskich klub ten będzie funkcjonował pod nieco inną nazwa Zakłady Azotowe Kędzierzyn-Koźle. Jak widać znika tu „ZAKSA”. Wynika to z nowych przepisów wprowadzonych w tym roku przez CEV czyli Europejską Federację Siatkarską. Ograniczają one liczbę znaków w nazwie zgłoszonej do rozgrywek. Ofiarą tego padła historyczna, mająca długą tradycję nazwa „ZAKSA”. Główny sponsor klubu czyli Azoty, uznały, zapewne słusznie, że powinny być w nazwie klubu. I tak w polskiej PlusLidze Kędzierzyn-Koźle grał z dwom nazwami „Zakłady Azotowe ZAKSA”, a w Lidze Mistrzów już tylko jako „Zakłady Azotowe”.

Sezon 2021/2022 - czas polskich klubów ...

To niesamowity paradoks, że klubowy mistrz Europy, tryumfator Ligi Mistrzów – w Polsce nie zdobył złotego medalu! W rozgrywkach PlusLigi Kędzierzynianie w dwumeczowym finale ulegli Jastrzębskiemu Węglowi (dwa spotkania po 1-3). To przykład niebywałej siły polskiej ligi. Nie przypadkiem do zeszłego sezonu uważana była ona za jedną z trzech najsilniejszych w Europie i na świecie, obok tych z Włoch i Rosji. Po tym sezonie należy stwierdzić , ze nasza Plus Liga jest już jedną z dwóch najsilniejszych na Starym Kontynencie i globie – obok włoskiej. Polski klub wygrał Ligę Mistrzów, drugi był w pierwszej ósemce (Skra Bełchatów- Włosi mieli 4 zespoły, my dwa, Rosja i Niemcy – po jednym). Trzeciemu polskiemu klubowi Vervie Warszawa Orlen Paliwa zabrakło ledwie 4 małych punkcików, żeby znaleźć się w pierwszej „ósemce”. Wyrzuciłby wówczas z tej ósemki klub z Włoch – Modenę, a więc rozkład narodowy wyglądałby następująco: z Polski i Włoch po 3 zespoły, Rosja i Niemcy – po jednym. Ale, „co się odwlecze – to nie uciecze”….

Dodajmy, że czwarty polski uczestnik LM, mistrz kraju i finalista Pucharu Polski – Jastrzębski Węgiel – z żadnym klubem w europejskich rozgrywkach nie przegrał, przegrał natomiast z COVID-19. Pandemia wyeliminowała go z dwóch turniejów. Cóż, może w sezonie 2021/2022 cztery polskie zespoły znajdą się w najlepszej męskiej „ósemce”?

Horrory siatkarzy, horrory szczypiornistów ...

Trzecim polskim klubem z najważniejszym europejskim pucharem jest Vive Kielce. Ten wielokrotny mistrz Polski w piłce ręcznej osiągnął europejskie szczyty w 2016 roku. Na odbywającym się w Niemczech, w Kolonii, Final Four, które miałem okazje oglądać na żywo, na własne oczy – Polacy najpierw pokonali Paris Saint Germain (wcześniej w ćwierćfinale inny legendarny klub słynący z futbolu FC Barcelonę), aby następnie w finale pokonać Węgrów z Veszprem po najdramatyczniejszym meczu piłki ręcznej, jaki widziałem w historii. Polacy przegrywali w II połowie z Madziarami już… 10 bramkami. Liczna grupa kibiców węgierskich świętowała wtedy zdobycie Pucharu. Tymczasem Polacy zaczęli odrabiać straty, nasza bramka była dla przeciwników jak zaczarowana i niemożliwe stało się możliwe. Sekundę przed końcem meczu Kielczanie rzucili gola dającego im remis i dogrywkę. Z kolei w dogrywce to Polacy prowadzili, a Węgrzy wyrównali rzutem w … ostatniej sekundzie meczu. Vive z piekła dostało się do nieba, a potem musiało oblizać się smakiem. Nastąpiła seria rzutów karnych. Po pudle zawodnika z Kielc, prowadzili Węgrzy. Nasi jednak obrobili straty i stał się cud w kolońskiej hali! Puchar powędrował do Polski ...

Napisałem, że polskie zespoły trzykrotnie zdobywały najważniejsze europejskie puchary w grach zespołowych. To prawda, ale zdobyliśmy jeszcze jeden Puchar – w siatkówce. Był on bardzo ważny, ale jednak nie najważniejszy: Challenge Cup. W 2012 roku zdobyła go drużyna AZS Częstochowa. Dzisiaj jej spadkobierca gra w II lidze (czyli trzeciej) i właśnie na turnieju w Warszawie zaprzepaścił szansę awansu do I ligi.

Rok 2012 był w ogóle szczególny dla polskiej siatkówki. Można za Adamem Mickiewiczem rzec „O roku ów!”. W tymże roku Skra Bełchatów biła się w finale Ligi Mistrzów i nie wygrała go wyłącznie dzięki błędowi sędziów, którzy nie zauważyli, jak podczas meczbolu dla Polaków piłka po ataku Michała Winiarskiego (dziś trenera Trefla Gdańsk) dotknęła bloku Rosjanina. Odgwizdano aut, a Polacy zamiast wygrać 3-1 przegrali mecz po tie-breaku 2-3 , choć w ostatnim secie, granym do 15 prowadzili … 5-0. Wtedy, w 2012 polski klub omal nie wygrał Ligi Mistrzów, a drugi zdobył Challenge Cup. Polska reprezentacja wygrała wtedy po raz pierwszy – i ostatni! – Ligę Światową i Biało-Czerwoni jechali do Londynu na IO w roli faworytów. Tam jednak w ćwierćfinale przegrali z Rosją – późniejszymi mistrzami olimpijskimi. Teraz historia się nie powtórzy. Polski klub wygrał Ligę Mistrzów, a Polacy na IO w Tokio nie przegrają w ćwierćfinale, będą bili się o medal…


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Sport