Ocieplenie klimatyczne jest takie, że w połowie kwietnia śnieg padał niemal w całej Polsce. OK, nasi dziadkowie mówili: „kwiecień plecień”, ale to oznaczało, że raz było ciepło, a raz było zimno, raz świeciło słonko, a potem lało. Jednak teraz, gdy nachalnie promowana jest ideologia ocieplenia klimatycznego, to zderzenie ideologii z rzeczywistością - klimatyczną właśnie - bywa zabawne.
Najzimniejszy marzec od parudziesięciu lat. Lodowaty kwiecień z białym puchem w tle. Dowcipni Polacy rozsyłają sobie memy z pingwinami na bocianim gnieździe, czyli duch w narodzie nie ginie. Nie wiem, czy pingwiny przynoszą dzieci, ale sytuacja demograficzna Polski, jest taka, że obojętnie kto te dzieciaki ma przynosić, ptak, ssak, czy inny nieborak to witamy serdecznie, proszę bardzo, niech wspiera politykę pronatalistyczną rządu RP.
Wracając do naszych baranów - oczywiście klimatycznych - ta ideologia ocieplenia klimatycznego to ściema do sześcianu. Oczywiście warto zadać pytanie, najlepiej po łacinie: „Qui bono?” Czyli w czyim interesie jest to nawijanie klimatycznego makaronu na uszy zziębniętej ludności? Oczywiście ktoś na tym zarabia - i nie są to krasnoludki, ani sierotka Marysia. Akapit Ci, którzy głoszą, ze klimat nic tylko się ociepla jednocześnie są w pierwszym rzędzie walki z kopalniami i górnictwem. Nieformalne hasło „zaorać kopalnie” jawi się jako manifest oszalałych „zielonych”, ale jak bliżej się temu przyjrzeć i poskrobać, to jest to tak naprawdę element walki z konkurencyjnością energetyczna i gospodarczą Polski: stawia się nam, Polakom taki ekosufit nad głową. Jak ktoś tego nie rozumie – to znaczy, że nic nie rozumie.
Ostatnio słyszę oburzenie polityków opozycji (wiadomo jakich) oraz opozycyjnych mediów (wiadomo jakich) na to, że państwo polskie, a konkretnie różne ministerstwa oraz spółki skarbu państwa w ostatnich latach przekazują na fundację Ojców Redemptorystów w Toruniu „Lux Veritatis” (opozycję obowiązuje nomenklatura „fundacja Rydzyka”) miliony złotych. Lecą krokodyle łzy. Mi też chce się płakać. Tyle że ze śmiechu. Bo oto zaglądam do danych dotyczących prywatnego teatru pani Krystyny Jandy-tak, tej szczepionej w pierwszej kolejności, nawet przed staruszkami. Fundacja ta w latach 2005-2020 dostała 17 milionów 174 tysiące złotych. Cieszę się, że prywatne teatry dostają pieniądze podatników – tak się dzieje w całym cywilizowanym świecie. Jednak drażni mnie hipokryzja lewaków, którzy mówią, że jak państwo daje na „fundację Rydzyka” - to straszne, a jak na fundację aktorki deklarującej, czasem dość niecenzuralnie, opozycyjność wobec władzy – to super . No, albo rybka - albo akwarium. Skądinąd ciekawe, że oskarżany o kulturalna indoktrynację i brak tolerancji PiS za czasów swoich rządów w latach 2005-2007 i 2015-2020, teatrowi Jandy dał 7 milionów 861 tysięcy ! Ile instytucji kultury, środowisk i ludzi chciałoby, żeby im tak władza narobiła (wersja złagodzona) na głowę...
*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (21.04.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości