Brytyjskie media wzięły pod but polską prywatną telewizję Polsat. Powód: „political correctness” czyli „polityczna poprawność”. Chodziło o to, że w muzycznym programie wystąpił artysta co prawda biały, ale ucharakteryzowany na Murzyna, sorry Winnetou, na Afrykanina. Zaśpiewał bardzo ładnie, ale obraził postępowców samym faktem, że imitował człowieka innej rasy. Zdroworozsądkowa reakcja większości ludzi na takie hece nad Tamizą, to popukanie się w głowę. W praktyce okazuje się, że przeciętnego Kowalskiego i Nowaka nie obchodzą kwestie rasowe – za to obchodzą one rasistów i antyrasistów. I tak ci drudzy „w jednym stoją domku”, niczym Paweł i Gaweł, z tymi pierwszych, bo dla jednych i drugich kwestie rasowe stają się podstawą widzenia świata.
Jaki będzie ciąg dalszy tego wariactwa? Że zaczną palić „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza? Za to, że przedstawił postać Murzyna Kalego? A może zabiorą się za Jana Brzechwę, który już w okresie PRL napisał wiersz „Murzyn w Głownie”? Tropiciele spod szyldu politycznej poprawności nie zdzierżą przecież takich oto słów: W Głownie na rynku stał czarny Murzyn/ W czerwonym fraku, w cylindrze dużym,/A miał do tego żółtą krawatkę/ I pantalony obcisłe, w kratkę”.
Szwadrony poprawnościowej policji zeźlą się tez na Kingę Preis, która śpiewała ten wiersz. Zaśpiewała, co następuje: „Nikt takich czarnych nie widział tu lic,/ Szli tedy ludzie ze wszystkich ulic,/ Bowiem dziwiło ich niewymownie,/ Że nagle Murzyn zjawił się w Głownie”.
Dalej było już tylko gorzej: „(…) I rzekł z nich jeden, najbardziej krępy:/ Pewno przyjechał cyrk na występy”.
Mój Boże, jeszcze ekshumują Tuwima i nie dadzą żyć Kindze Preis – bo przecież ona żyje i ma się dobrze.
„I biegła młodzież z harcerskich drużyn,/ żeby zobaczyć, co to za Murzyn”.
Brzechwę można przetłumaczyć na angielski i kolejni dziwacy znad Tamizy, Sekwany, Renu czy Potomaku będą jeździć po Polsce niczym po łysej kobyle. Jakże tu bowiem nie reagować, jak bezczelny Brzechwa pisze: „Syn milicjanta przez okno darł się/ Ze tacy chyba żyją na Marsie./ Wstyd było ojcu, że się tak syn drze, / Widząc Murzyna w dużym cylindrze..
Mówiąc Gogolem: „Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie”. Bo przecież ta niemundurowa policja „politycznej poprawności” umieściła na cenzorskim indeksie „Przeminęło z wiatrem” i Scarlett O’Harę, a w Wielkiej Brytanii zrobili rasistę z poczciwego autora „Księgi dżungli”, którą czytała mi moja sp. Mama, gdy miałem parę lat. Rudyard Kipling -o nim mowa- „rasistą był” – trawestując profesora Pimko z „Ferdydurke” Gombrowicza, który skandował: „Słowacki wielkim poetą był”.
Jakie będą dalsze wariacje w Polsce? Rewizje po domach w poszukiwaniu „Elementarza” Falskiego, w którym występuje murzynek Bambo, co to „w Afryce mieszka”. Ale indeks cenzorski można przecież śmiało poszerzać. W imię „wolności”, oczywiście.
A wszystko to dzieje się w szczycie pandemii, gdy codziennie na świecie umiera tysiące ludzi…
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (07.04.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura