„Jedną z instytucji najbardziej nadużywanych przez teraźniejszość jest jutrzejszy sąd historii. Każdy dureń lub łotrzyk odmawia teraźniejszości kryteriów i z patosem powołuje się na sąd historii w przyszłości. Uważa go za klapę bezpieczeństwa, która pozwala mu bezkarnie broić i odsyłać wszystkich przeciwników po ostateczny wyrok – do historii...”
No, właśnie. Sekretarze Sejmu RP to prawie zawsze posłowie młodsi czy najmłodsi. Nie mają zbyt wiele do roboty, ale ponieważ siedzą powyżej przemawiającego parlamentarzysty i po bokach prowadzącego obrady marszałka (czy wicemarszałka) są w związku z tym często pokazywani w telewizji – a to powoduje, że o to stanowisko zwykle toczy się w poszczególnych klubach parlamentarnych między posłami ostra walka.
Pora zatem w końcu ujawnić nazwisko owego aforysty, w cywilu sejmowego urzędnika. Wcale nie młokosa, bo sekretarzem Sejmu został mając koło czterdziestki (choć dla mnie to i tak młody człowiek). Owym sekretarzem Sejmu – ale nie Sejmu III czy IV RP – a II RP był urodzony w 1893 roku na Kresach Rzeczypospolitej Stanisław Czosnowski. Był jednym szeregu największych polskich aforystów, którzy zginęli lub zmarli podczas okupacji niemieckiej (obok Przerwy – Tetmajera, Napierskiego czy Irzykowskiego).
Czosnowski wraz ze swoim 13-letnim synem Romanem oddał życie za Polskę w Powstaniu Warszawskim. Jak czytamy w książce „Aforystyka Dwudziestolecia (1918-1939)”, którą wydał w Warszawie w 1976 roku Ludwik Bogdan Grzeniewski – bohater mojego tekstu został „zamordowany na Ochocie podczas rzezi ludności cywilnej”. Ówczesna cenzura, a może i autocenzura nie pozwoliła stwierdzić, że ten jeden z najwybitniejszych aforystów niepodległej po 123-latach Polski został zamordowany wraz z dzieckiem i innymi Warszawiakami 8 sierpnia 1944 przez owiane złowrogą sławą oddziały Rosjan kolaborujących z Niemcami SS-RONA...
„Najmniej zaszczytna jest rola słońca, wtedy, gdy wskutek jego działania topnieją zamki na lodzie” – cóż, jakie to aktualne…
„Powołanie człowieka jest proste: budować świat przeciw światu”... Ojcem Stanisława Czosnowskiego był kresowy ziemianinem Zdzisław, matka Maria pochodziła z bardzo znanej rodziny Skarbków.
„Ślad jest przekleństwem stopy ludzkiej”. Poza genialną, z mojego punktu widzenia, aforystyką, Czosnowski jest również autorem uważanego za wybitny i warty wznowienia tom „Idąca śmierć”, wydanego w 1922 roku.
„Widząc, jak Ci skrzydła rosną, nie raduj się jeszcze, że jesteś poetą – wiatrak też ma skrzydła”. Ten poeta i aforysta, dziecko Kresów Wschodnich RP ogłaszał swoje aforyzmy w słynnych „Wiadomościach Literackich”, ale też „Dniu Polskim”,, „Nowym Kurierze Polskim” i „Epoce”.
„Słyszę, że wszystkie nauki poszły w las. Można zrobić nagonkę w tym lesie” – 25 wybranych aforyzmów Stanisława Czosnowskiego ukazało się ponad cztery dekady temu we wspomnianej już antologii, w której również można było znaleźć aforyzmy Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Karola Irzykowskiego, czy Aleksandra Świętochowskiego.
„Oszczerstwo kwitnie tak, jakby ludziom nie wystarczały prawdziwe winy bliźnich i zachodziła konieczność wymyślania urojonych” – to przedostatni już aforyzm Sekretarza Sejmu II RP. A ten będzie ostatnim na pożegnanie i podsumowanie tego tekstu, który oczywiście można, jak chciał tego będący pod silnym wpływem „Pokolenia 1898” (data, w której Królestwo Hiszpanii utraciło swoją ostatnią kolonię – Kubę) wspomniany y Gasset interpretować, każdy, jak chce, po swojemu:
Jesteśmy w III (lub IV) RP – a tu nic dodać, nic ująć...
P. S.: Jako historyk dodam, że Czosnowski podczas Powstania Warszawskiego uczestniczył na ochotnika w obronie „Reduty Wawelskiej”, przy ulicy Wawelskiej 60, w ramach IV Obwodu AK „Grzymała”, walczącego na Ochocie. Został wtedy ranny (w przedramię). A w Powstaniu uczestniczyła także jego szwagierka – Wanda Czosnowska (żona brata, Wacława) i bratanica Marta (obecnie Brosowska). Po wojnie pochowano go wraz z synkiem w zbiorowej mogile ofiar Niemców na ul. Wolskiej, na Cmentarzu Powstańców Warszawy.
Komentarze
Pokaż komentarze (17)