To była słynna sprawa. W organie Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego „Prawda” na pierwszej stronie zdjęcie I Sekretarza Komitetu Centralnego tejże kompartii Nikity Chruszczowa podczas wizytacji w kołchozie. Uśmiechnięty „gensek” stoi obok 12 świńskich ryjów przy korycie. Podpis pod fotografią: „Towarzysz I Sekretarz wizytuje hodowlę nierogacizny w kołchozie Czerwony Październik. Towarzysz Chruszczow pierwszy z prawej”....Historyjka była z zapałem opowiadana w Polsce w latach 1960-ych i później. Pewnie była „podkręcona”, ale nikomu to jakoś nie przeszkadzało. Mogę takie historie opowiadać niejako z urzędu jako przewodniczący delegacji Unia Europejska – Rosja…
Piszę te słowa w Brukseli, a tutaj „nihil novi sub sole”. W rzeczy samej: „nic nowego pod słońcem”, bo słonce nawet, o dziwo, w stolicy Królestwa Belgii świeci, ale szczepionki jak nie było, tak nie ma.
Za to w Warszawie miał powstać program przygotowany przez PO dla jej młodzieżówki i potencjalnych młodych wyborców. Zatytułowano go: „Wasze Jutro Jest Dzisiaj!”. Jakoś mi się to skojarzyło z przesłaniem twórcy... gilotyny, Francuza Józefa-Ignacego Guillotina dla nieszczęśników, których zmuszono do skorzystania z owego wynalazku.
Okazało się, że ktoś zrobił psikusa redaktorowi Hołowni i zarejestrował partię pod nazwą „Polska 2050”. W związku z tym warszawski Sąd Okręgowy odrzucił wniosek o rejestrację formacji ob. Hołowni. Prawdę mówiąc, niespecjalnie winię owego „ktosia” – obywatela Izydorczaka Włodzimierza z miejscowości Kościan w Wielkopolsce, który w odpowiednim czasie zarejestrował to, co chciał obywatel Hołownia Szymon zarejestrować poniewczasie. Ów Izydorczak, fizyk-astronom, a także, uwaga, „doktor nauk humanistycznych”, mógł po prostu uwierzyć w zapewnienia Hołowni, który publicznie mówił, że chce być tylko ruchem, ale nigdy, Boże Broń, żadną partią. Cóż, wpadł pan Szymon we własne sidła, wnyki i potrzaski. I będzie teraz musiał kombinować niczym koń pod górę, jak z tego wyjść. Z uwaga będą obserwował owe „Cierpienia Młodego Wertera” – każda epoka ma takiego Wertera, na jakiego zasługuje.
W takich sytuacjach trzeba użyć „oleum”, jak mówił mistrz forteli, Imć Onufry Zagłoba. Tak, jak gen. Kiszczak w lutym 1982. Przypominała mi się ta historia, gdy zobaczyłem w telewizji dzielną pracę lodołamaczy, które kruszyli kry na Wiśle, nie zawsze z pożądanym efektem. Przypomniało mi się, że w lutym A. D. 1982 lodołamacze też nie dawały rady, gdy zator lodowy zagrażał tamie we Włocławku. Wezwano saperów z dynamitem. Ale to też było ryzyko. W końcu towarzysz Kiszczak kazał wymalować na zwałach lodu napis „Solidarność zwycięży” i posłał ZOMO, aby spałowało krę… Historyjka może i „podkręcona”, ale komu to wtedy przeszkadzało?
Na koniec, żeby było jednak „internacjonalnie” wspomnienie III kongresu Międzynarodówki Komunistycznej, na którym Lew Trocki tłumaczył na angielski wystąpienia przedstawicieli nie tylko Francji i Niemiec, ale też Polski, Portugalii i Turcji. Jeden z szefów kompartii zapytał go: „Towarzyszu Trocki, skąd Wy znacie tyle języków?” Na co Trocki: „A co też oni mogli powiedzieć? Każdy przecież mówił to samo…”.
*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (03.03.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka