Jakże tolerancyjnym krajem jest nasza Ojczyzna! Władzę mamy, nie można powiedzieć, pobłażliwą. Po ojcowsku nie skarci, ani nawet jak matka ścierką z kuchni nie przegoni.
Delikwent z USA, który na jednej z amerykańskich synagog, ekspresyjnie –jego zdaniem- namalował trzy błyskawice, został aresztowany i ma zapłacić 100 tysięcy dolarów kary – bo Ameryka jest surowa, a Temida Jankesów twarda. I bynajmniej – wbrew wyobrażeniom – wcale nie ślepa. Polska za identyczne bezczeszczenie świątyni, kapliczek i figurek Matki Boskiej nie karze wcale. Sprawcy mogą być pewni swojej bezkarności. Nawet trudno mieć pretensje do wymiaru sprawiedliwości, bo on tym razem, jako żywo, wcale niewinowaty. No, przynajmniej nie tym razem! Żeby sąd mógł w majestacie prawa skazać, musi dostać kwity z prokuratury. Jednak żeby prokuratura mogła swoje kwity przekazać sądowi, musi je najpierw dostać od policji. No i nie dostaje, bo policja sprawców niszczenia obiektów sakralnych nad Wisłą, Odrą, Wartą i Bugiem generalnie nie ściga. Wyjątki potwierdzają regułę. A to oczywiście rozzuchwala bandytów (tak: bandytów – to właściwe określenie). Jeszcze niedawno, według danych samej policji, w Polsce zdewastowano 79 „obiektów sakralnych”. Po ostatnim weekendzie liczba ta wzrosła do przeszło 100.
To czysta statystyka pokazującą swoistą bezradność, a także oczywiście podwójne standardy: niech bowiem jakakolwiek synagoga, a nawet meczet zostałyby w Polsce zniszczone, tak jak owe chrześcijańskie, katolickie świątynie, wówczas te media, które teraz milczą, grzmiałyby pewnie najgłośniej. Ba, zareagowałaby zapewne światowa opinia publiczna, która w sprawie niszczenia kościołów w Polsce teraz też głośno, haniebnie milczy...
Tak, fala ataków na katolickie przybytki teraz zmalała. Wzrost o około 20-stu w ciągu weekendu, to o dwadzieścia za dużo, ale jednak nie jest to niszczycielskie epicentrum, które miało miejsce kilka dni wcześniej. To swoista deeskalacja – której jednak bynajmniej nie towarzyszy inna, być może niemniej ważna deeskalacja: języka. Języka nienawiści i gróźb karalnych. A przecież wiemy dobrze, że „na początku było słowo”… Od „słowa” wszystko się zaczyna. Także przemoc…
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (03.11.2020)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo