Właśnie obchodziliśmy stulecie Bitwy Warszawskiej, zwanej także „Cudem nad Wisłą” (co zresztą budziło kontrowersje, bo określenie to jakoby miało umniejszać zasługi polskiego żołnierza, dowództwa i społeczeństwa). Pamiętaliśmy również o 76. rocznicy Powstania Warszawskiego. Jutro i pojutrze odnotujemy 40. rocznicę Porozumień Szczecińskich i Gdańskich. We wtorek z kolei 81. rocznicę agresji Niemiec na Polskę i początku II wojny światowej. 17 września rocznice z kolei agresji Rosji Sowieckiej na nasz kraj. Wśród wielu godnych rocznic będziemy w przyszłym roku obchodzili np. stulecie, ostatniego, III-go Powstania Śląskiego, które po raz kolejny pokazało przywiązanie Ślązaków do Polski i polskości. Czemu my, Polacy, tak bardzo celebrujemy te rocznice? Także te, które nie są radosne, wręcz przeciwnie: przywołują wydarzenia, które składały się na tragedie Narodu Polskiego. Inne nacje nie celebrują przecież aż tak silnego związku ze swoją historią. Jest opinia, że dzieje się tak dlatego, że Polski nie było przez ponad wiek na mapie Europy, że były rozbiory, zabory, przesuwanie polskich granic, hekatomba ofiar podczas okupacji niemieckiej i sowieckiej. Zapewne tak. Ale myślę, że jest to także odpowiedź na nieustanne próby fałszowania polskiej historii przez zagraniczne media, polityków i historyków – a czynią tak, bo leży to w ich interesie…
*komentarz ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.08.2020)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura