Rzadko, oj, rzadko zdarza mi się trzymać kciuki za niemieckie drużyny, ale ze względu na Roberta Lewandowskiego uczyniłem wyjątek i jak pewnie wielu Polaków trzymałem kciuki za Bayern Monachium w finale Ligi Mistrzów. Bawarczycy wygrali. Polak drugi raz grał w finale, ale pierwszy raz był to finał zwycięski. Dołączył w ten sposób do bramkarzy Józefa Młynarczyka, Jerzego Dudka, Tomasza Kuszczaka oraz innego napastnika Zbigniewa Bońka czyli Polaków, którzy wznieśli najważniejszy piłkarski puchar w Europie.
Prawdę mówiąc jednak nie oglądałem finału LM, bo w tym samym czasie – a nie mam zdolności bilokacji – nie w Lizbonie, a w Suwałkach na obecnych Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej oglądałem na żywo XI memoriał im. sp. Józefa Gajewskiego (1948-2010), byłego prezydenta tego miasta. A potem miałem przyjemność wręczać nagrody dla najlepszych zawodników, między innymi MVP (czyli Najbardziej Wartościowego Zawodnika finałów) – uznany nim został libero reprezentacji Polski – Damian Wojtaszek (zresztą rodem z dolnośląskiego Milicza) oraz w poszczególnych kategoriach m.in. Andrzej Wrona, Bartłomiej Bołądź oraz Hiszpan Trinidad de Haro i Mateusz Czunkiewicz. Piszę tyle o siatkówce i o towarzyskim turnieju w mieście niedaleko granicy z Białorusią i Litwą, bo serwisy sportowe (i nie tylko ) zdominowane są futbolem, co jest nużące. Ta paranoja doszła do etapu, w którym „newsem” stają się zdjęcia wybranek serca, często chwilowych, nawet niezbyt znanych kopaczy.
W siatkówce mamy fantastyczne rezultaty: jesteśmy dwukrotnymi z rzędu mistrzami świata mężczyzn. Zdobyliśmy medale na wszystkich zeszłorocznych imprezach, poczynając od globalnej Ligi Narodów (brąz) przez Puchar Świata (srebro) po uniwersjadę czyli Akademickie Mistrzostwa Świata (też srebro). No i w cuglach wywalczyliśmy awans na Igrzyska Olimpijskie w Tokio (oby się odbyły!). To tyle o siatkówce mężczyzn, a teraz jedno zdanie – choć podrzędnie złożone – o polskiej siatkówce kobiecej. Biało-Czerwone w zachwycającym stylu doszlusowały do elity światowej zajmują 5 miejsce w Lidze Narodów i po 10 latach wchodząc do pierwszej czwórki Mistrzostw Europy. Świetnie grały nasze zespoły w europejskich pucharach: gdyby nie zaraza, to Chemik Police miał szanse na wygranie Pucharu CEV (Europejskiej Federacji Siatkarskiej). A Jastrzębski Węgiel nawet mógłby wygrać Ligę Mistrzów po sensacyjnym pokonaniu rosyjskiego „Zenita” Kazań (stolica Tatarstanu), który w siatkówce jest czymś takim, jak Real Madryt czy Barcelona w piłce nożnej.
Warto dodać, że mamy najlepsze na świecie szkolenie młodzieży oparte o istniejące od ćwierćwiecza Szkoły Mistrzostwa Sportowego (SMS) oraz SOS-y czyli Szkolone Ośrodki Siatkarskie.
Nie dziwcie się zatem, drodzy Państwo, że byłem w Suwałkach i oglądałem siatkówkę „na żywo”, a nie w domu na kanapie transmisję z Lizbony…
*tekst ukazał się na stronie Wprost.pl (24.08.2020)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport