Świat kręci się – wokół słońca, panie Kopernik, przecież to jasne – jakby szybciej. Białoruś, Nord Stream, relacje USA-Chiny. No i oczekiwanie na wielkie BUM czyli wybory prezydenckie w USA – tradycyjnie w pierwszy wtorek listopada. One mogą sporo zmienić. Na razie wizyta szefa amerykańskiego MSZ zwanego tam „sekretarzem stanu” – o łatwym do zapamiętania nazwisku i włoskich korzeniach. A przecież był już w Polsce rok z okładem temu przy okazji konferencji na temat Bliskiego Wschodu, a w szczególności Persji. Intensywność kontaktów USA – Rzeczypospolita denerwuje różnych naszych, bliższych i dalszych, europejskich sąsiadów Tak, to jasne: im bardziej Polska się liczy, tym bardziej irytuje to tych, którzy chcieliby, aby się nie liczyła.
Manifestacje na Białorusi – rzecz niezwykła dla tego jakże spokojnego narodu- wydarzyły się w środku wakacji w Brukseli. W związku z tym dopiero presja władz Polski spowodowała że instytucje UE zajęty się tym problemem choćby w formie telekonferencji. Kanikuła w ogóle sprzyja dyktaturom – myślę tu o Rosji, a nie Białorusi, bo Łukaszenko w porównaniu z Putinem to dyktator kieszonkowy albo malowany. Właśnie teraz minęła 12 rocznica agresji Federacji Rosyjskiej na Gruzję i pamiętnej misji śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, która uratowała to południowokaukaskie państwo – choć te zasługi usiłował przypisać sobie Nicolas Paul Stephan Sarkozy, prezydent Francji, który gaworzył z Putinem w Moskwie, a potem robił z siebie bohatera.
Byłoby dobrze gdyby Europejczycy uderzyli się w tym kontekście we własne piersi. Tak, to Moskwa najechała Gruzję, ale parę miesięcy wcześniej na szczycie NATO w Bukareszcie „Trójprzymierze” czyli blok Niemcy-Francja-Włochy zablokowały inicjatywę Polski i USA przedstawienia „mapy drogowej” w kontekście zbliżania się Tbilisi do Paktu Północnoatlantyckiego. Jak tylko Rosja zobaczyła podziały w NATO i decyzyjną słabość Paktu to po paru miesiącach napadła na Gruzję. I oczywiście w środku wakacji ,gdy świat patrzył na Pekin i odbywające się tam Igrzyska Olimpijskie. „Świat się dowiedział, nic nie powiedział” – jak mówiła ballada o Janku Wiśniewskim poległym w grudniu 1970 na Wybrzeżu. Łzy świata, które pojawiły 50 lat temu w związku z ofiarami komunistów w Polsce, a 12 lat temu w związku z ofiarami Rosji w Gruzji – wyschły tak szybko jak tylko się pojawiły. To już Cyceron pisał, że: „Najszybciej wysycha ta łza, którą wylano z powodu nieszczęścia innych”.
Równie trafnie ujął to kilkanaście wieków później francuski myśliciel Francois de La Rochefoucauld, który twierdził, iż: „zawsze starcza nam sił, by znosić nieszczęścia innych”.
Sto lat temu nasz naród ratował Europę od komunizmu. Nasi sąsiedzi okazali wdzięczność w specyficzny sposób: Czesi zaatakowali i zabrali nam Zaolzie z wyraźną polską większością, Litwini wsadzili nam nóż w plecy, a Francuzi – pracownicy tamtejszych portów blokowali wysyłkę drogą morską uzbrojenia dla odrodzonego państwa polskiego. O tym też warto pamiętać…
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (19.08.2020)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura