Nie jestem obiektywny, ale to poruszająca – więcej: wstrząsająca lektura. Sztuka pisana z myślą o wystawieniu w teatrze, oparta o zapis przesłuchań czterech niemieckich zbrodniarzy wojennych, którzy odpowiadali za eksterminację polskiej ludności cywilnej oraz żołnierzy Powstania Warszawskiego.
Chodzi o marszałka polnego Wehrmachtu Waltera von Brauchitscha, (zmarł w 1948 roku naturalna śmiercią w brytyjskim szpitalu wojskowym w Hamburgu), generała-pułkownika Wehrmachtu Heinza Guderiana (zmarł naturalną śmiercią w 1954 w Schwangau), generała Policji Bezpieczeństwa Ericha von dem Bacha-Zelewskiego (zmarł naturalną śmiercią 1972 roku w Monachium) i generała-majora policji bezpieczeństwa Ernsta Rohdego (zmarł naturalna śmiercią w 1955 roku w Getyndze).
Do tych zeznań Niemców dołączone są niesłychane relacje tych spośród ludności cywilnej Warszawy, którym udało się przeżyć. Z zeznań Polki z warszawskiej Woli Wandy Lurie: „Ustawiono nas czwórkami, prowadzono do stosu trupów (…). Gdy czwórka dochodziła do stosu strzelali z tyłu w kark (…). Zabici padali na stos – podchodzili następni (…). Razem z trojgiem dzieci doszłam do stosu zwłok, trzymając prawą ręką rączki najmłodszych dzieci, a lewą rączka starszego synka (…). Pierwszy strzał zabił jego (…), drugi ugodził mnie (…) następne zabiły młodsze dzieci (…). Byłam przytomna i widziałam wszystko (…) oprawcy chodzili po trupach (..), kopali, (…) przewracali, dobijając żywych, (…), rabując kosztowności (….). W czasie tych okropnych czynności Niemcy śpiewali i pili wódkę (…) Na trzeci dzień poczułam ruchy dziecka w łonie i wtedy myśl: nie mogę zabijać tego dziecka sprawiła, że na czworakach doczołgałam się do muru (…) Wstałam (…). 20 sierpnia urodziłam synka”..
Brauchtisch, generał tego Wehrmachtu, który rzekomo postępował rycersko w odróżnieniu od bestialskiej SS czy Gestapo – przesłuchiwany w 1946 roku w Norymberdze przez prokuratora Jerzego Sawickiego mówił, że nic nie wie, aby lotnicy z Luftwaffe strzelali we Wrześniu 1939 z karabinów maszynowych do polskich cywilów…
Sztuka przez moment grana była w PRL-u i szybko została zdjęta z afisza, bo właśnie PRL dogadywał się z NRF i kanclerz Brandt miał przyjechać do Warszawy...
Niedawno „Zburzenie Warszawy. Największe Heil Hitler!” ukazało się drukiem, dwa wydania, jedno z nich sygnowane przez Editions Spotkania.
A nie jestem obiektywny wobec tego dramatu o dramacie - bo jego autorem jest mój ojciec, Henryk Tadeusz Czarnecki…
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura