Ciekawie zapowiadała się 87 miesięcznica smoleńska w dniu 10 lipca 2017 roku. Szykowano wielką kontrmanifestację Obywateli RP. Lech Wałęsa powiedział w telewizji – pójdziemy, a jak nas będzie milion odbierzemy władzę. Miesiąc temu policja wyniosła z podobnej manifestacji Władysława Frasyniuka. Oczekiwałem, że teraz sytuacja się powtórzy, ale będzie jeszcze dramatyczniej. Policja zacznie wynosić Frasyniuka i go wyniesie, bo nie chroni go żaden immunitet. Gorzej będzie z wyniesieniem czcigodnego pana prezydenta Wałęsy ponieważ chroni go BOR. Wyobrażam sobie, że policja zabiera się do wyniesienia Lecha, a oficer BOR-u powiada spieprzajcie dziady. Policjanci ustępują i wynoszą wszystkich, którzy kwalifikują się do wyniesienie. Dalej idzie i manifestuje sam Wałęsa z borowikami.
Obecność Lecha Wałęsy stanowiłaby problem. Podejrzewam, że jakiś genialny moderator wydarzeń ulicznych wpadł na pomysł, żeby byłego prezydenta położyć w szpitalu na kardiologii. W ten sposób uniknięto cyrku 2.
Na portalu fakt.pl pokazano zdjęcia barierek i blaszanego płotu jakimi odgrodzono Plac Zamkowy. Taki wysoki płot wsparty barierkami należy postawić wzdłuż granic Polski, bo może nie wiadomo skąd przyjść kontrmanifestacja uchodźców. Zgadzam się z prezesem Kaczyńskim, że Polska nie jest już państwem sztucznym. Jest państwem żelaznym. Nie dają mi jeszcze spokoju słowa Lecha Wałęsy, że jak nas będzie milion na ulicy to pójdziemy i odbierzemy władzę. Jak? Podejdziemy pod siedzibę prezydenta, premiera, a oni wręczą nam klucze od urzędów i pokornie powiedzą – oddajemy wam władzę? Dziś Wielki Lechu nie ogłosi strajku generalnego. Żadna fabryka nie przerwie produkcji, bo Wałęsa chce odbierać władzę, dla kogo? Władza w demokratycznej Polsce mieści się w urnach wyborczych. Tam trzeba po nią sięgać, a nie na ulicy.