Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak
305
BLOG

Umarli nie mogą narzekać

Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak Rozmaitości Obserwuj notkę 1


Pierwszy listopada, Wszystkich Świętych, Dzień Zmarłych, Święto Zmarłych, czy jak poinformowała w noc duchów Super Stacja – Święto Trupa. W obyczaju polskim w czasie komuny i obecnie w postkomunie, Święto Zmarłych jest jednym z najpopularniejszych świąt.

Ludzie jadą samochodami z jednego końca kraju na drugi, żeby tylko złożyć na grobach bliskich kwiaty i zapalić znicze.

Od 1967 roku bywam na cmentarzu. Bliskich ubywa a cmentarzy do odwiedzin przybywa. Pamiętam Wszystkich Świętych 47 lat temu. Nagrobki przystrajano małymi okrągłymi stroikami. Przypominały miniaturowe wieńce. Na płycie stawiało się malutkie znicze. Nie cztery, ale co najmniej 12, albo tyle ile się zmieściło. Gdyby zniczy było mnie to by świadczyło, że żałujemy zmarłym światła. Widok cmentarza po zmierzchu był fantastyczny. Tysiące chybocących światełek, atmosfera tajemnicy życia i śmierci. Te pierwsze prymitywne malutkie znicze szybko gasły przy byle powiewie wiatru. Na drugi dzień zniczy na grobach już nie było. Kradli je ludzie, którzy na wszystkim potrafią zarobić. Producenci od nowa napełniali je stearyną i sprzedawali.

Dziś po 47 latach umarli doczekali się prawdziwego komfortu życia na drugim świecie. Zamiast małych stroików i miniaturowych zniczy pojawiły się stosy kwiatów na grobach i fantazyjne duże znicze, które palą się 95 godzin, a nawet 100 godzin.

Nie wytępiono tylko hien cmentarnych, które nadal kradną wszystko co się da. Jeśli masz przy grobie ławeczką z pojemnikiem zamykanym na kłódkę, bądź pewien, że zostanie ona opróżniona.

Listopad, to żniwa dla kwiaciarzy i producentów zniczy. Jeden z nich zwierzył się telefonicznie telewizji nocnej, że ten boom pozwala jego rodzinie dostatnio żyć. Mieszka w małej 50-tysięcznej mieścinie i ma kwiaciarnię. Córka studiuje na szóstym roku medycyny, a syn sposobi się na magistra inżyniera na Politechnice.

Polska to bogaty kraj. Szanujemy pamięć o zmarłych. Miłości nie przeliczamy na złotówki, ani na dolary, ani na franki szwajcarskie. Jest jak jest i tak ma być. Pojawiają się jednak głosy krytyki. Krytykanci dają za wzór cmentarze amerykańskie. Skromne nagrobki, trawa, żadnych zniczy i naręczy kwiatów.

Nieśmiało, ale już zauważono, że na molo przy wodach Bałtyku pojawia się grupa facetów w czerni. Wysypują do wody jakiś proszek z puszki i szybko uciekają. Tak, tak – to nowe najnowocześniejsze pogrzeby. Sproszkowani zmarli wsypywani w morskie fale mogą sobie popłynąć nawet do Szwecji.

Na stromych zboczach Kaukazu widziałem cmentarze muzułmańskie. Nie ma nic oprócz jednakowych kamiennych obelisków. Pytałem, dlaczego miejsca pochówku wyglądają na zaniedbane. Nic nie jest zaniedbane. Po prostu  nie odwiedza się zmarłych, nie zakłóca ich spoczynku. Patrzyłem na to z podziwem.

„Kto się wywyższa powinien iść na cmentarz. Tam się przekona czym naprawdę jest życie”…
 

Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości