Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak
125
BLOG

Dlaczego nie zostałem scenarzystą?

Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

W 1970 roku, czterdzieści cztery lata temu, ukazała się moja powieść „Drugi brzeg miłości”. Na rynku od pierwszego dnia nie do zdobycia. Nagroda literacka im. Stanisława Piętaka”. Dużo szumu lokalnego w Zielonej Górze.

W tamtym czasie byłem dobrze zarabiającym dziennikarzem na wynagrodzeniu akordowym. Bardzo mi to odpowiadało. Nieustanne wyjazdy w teren. Pierwszy własny samochód Skoda S 100. Był to kolejny model po Skodzie 1000MB, (tysiąc małych błędów).

Wtedy posypały się propozycje. Znane wydawnictwo gotowe było umieścić moją nową powieść w planie wydawniczym na następny rok. W kraju trwa wyścig o uruchamianie oddziałów Związku Literatów Polskich w województwach, które takiej maskotki jeszcze nie miały. Trzeba było tylko pozyskać odpowiednią liczbę literatów. Zakładano oddział ZLP i pozycja kulturalna województwa automatycznie rosła.

Otrzymałem list od najwyższych władz wojewódzkich pewnego regionu, w którym proponowano mi mieszkanie, pracę w redakcji i w ogóle przyjazną dłoń na nowym terenie. Podziękowałem za dobre serce. Nie skorzystałem z szansy zmiany miejsca zamieszkania, właściwie nie wiedzieć czemu.

Ciekawa propozycja przyszła na piśmie z Warszawy. Bardzo znany zespół filmowy proponował mi pracę, poniesienie wszelkich kosztów przeprowadzki do Stolicy. I ja zwyczajny idiota odrzuciłem ten kąsek zapowiadający nową karierę. A trzeba podkreślić, że uzyskanie meldunku w Warszawie było wówczas nieprawdopodobnie trudne.

Cóż takiego miałbym robić w tym zespole? Nic wielkiego, po prostu pisać scenariusze. Wtedy przed oczami zapaliła mi się czerwona lampka. Brakowało scenarzystów, naturalnie z winy samej kinematografii. Środowisko literackie raczej machnęło ręką na tego rodzaju twórczość. Bywało, że literat napisał scenariusz filmu fabularnego. Jeśli liczył na to, że jego dzieło trafi na ekrany kin, to był prawdziwym marzycielem. Oto reżyser zaczął proponować zmiany w tekście. Na ekranie obok nazwiska scenarzysty miało widnieć również nazwisko reżysera, jako współautora scenariusza.

Oczywiście, chodziło o kasę i większą sławę dla reżysera. A pisarza trafiał szlag, bo zmuszono go do ustępstw. Zaczęła się era filmów autorskich. Reżyserzy sami zaczęli pisać scenariusze. I to jest koniec polskiego kina. Wszystkie stacje telewizyjne zaśmiecone są sieczką serialową. Dużych wielkich filmów brak.

Teraz, dwadzieścia lat na emeryturze, oglądam wszystkie filmy fabularne w telewizji. Mam dostęp do 870 kanałów. Tu są filmy z całego świata. Nie lubię komedii, tragikomedii, komedii kryminalnych, wszelkich dziwactw ze znakiem SF. Oglądam chętnie horrory, westerny, filmy sensacyjne w których jest 100% akcji. Z trudem trawię ambitne dramaty, w których bohaterowie godzinami patrzą w niebo, na morze, lub we własne twarze. Czas leci nieubłagani, a ci tylko patrzą na siebie. Seriale oraz całe kino amerykańskie są czarnoskóre. Nie widziałem miłości tylko rasizm w czystej postaci. Wyzywają się od białasów i czarnuchów. ”Życzenie śmierci” bije rekordy. Nie chciałbym mieszkać w takim towarzystwie.
 

Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości