Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak
6288
BLOG

Umierający prezenter superstacji

Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak Polityka Obserwuj notkę 7

Od pewnego czasu program Bez ograniczeń w superstacji prowadzi nowy prezenter. Audycja polega na tym, że telewidzowie z kraju i zagranicy dzwonią, albo łączą się przez Skype, naprawiają Polskę każdy jak może, nie brakuje emocji, plucia na rząd i na siebie nawzajem. W sumie mamy nieprawdopodobny magiel. Trzeba być wybitnym dziennikarzem telewizyjnym, żeby zapanować nad tym żywiołem.

Kiedy zobaczyłem nowego prezentera po raz pierwszy wyrwało mi się z piersi – co to jest? Po nienagannie ubranym red. Jacku Zimniku zasiadł jakiś menel w kraciastej rozchełstanej koszuli. Z wyglądu na siedemdziesiątkę. Swój pierwszy występ zaczął od słów: „Przypomniał mi się wiersz Czesława Miłosza, jak to opisywał Polaków na karuzeli, a za murem było getto i Żydów stamtąd wywożono do Treblinki. Tak pasuje mi to do Ukrainy dzisiaj”. Podobnie jak teraz na Majdanie w Kijowie? To jakaś makabryczna przenośnia. Jak warszawskie getto ma się do obecnej sytuacji na Ukrainie? Ktoś wspomniał, o zmienionych nazwiskach i że Polską nie rządzą Polacy. Na to pan prezenter powiedział, że jego poprzednie nazwisko, to Warszawski; dwadzieścia lat mieszkał w Niemczech. Kiedy zadzwoniła Polka z Niemiec, prezenter powitał ją pierwszy słowami guten abend.

Będę go zwał dalej red. Kratka, od tych koszul w kratkę, w których za każdym razem występuje. Nie zadaje sobie najmniejszego trudu, żeby wydusić z siebie jakikolwiek sensowny komentarz po wypowiedziach telewidzów. Red. Kratka wyraźnie cierpi na wizji. Skarży się na przeziębienie i leczy je popijaniem czystej wody. Z niepokojem patrzę na jego krótki płytki oddech. Kraciasta z lekka falująca koszula pokazuje jaki trud sprawia mu oddychanie. Przy tym stale coś przeżuwa. Kaszle. Nie zostanie w domu, nie wygrzeje się w łóżku, tylko pokłada się w telewizyjnym fotelu, stale na prawym boku. O godzinie 0,44 mówi do osoby dzwoniącej: „Już późno jest a pani nie śpi?” Ze wszystkiego się śmieje. Drwi z telewidzów. Pięćdziesiąt minut nowego dnia, a on mówi, że będzie jutro o godz. 23,30. A powinien powiedzieć, że będzie na wizji dziś 23,30. Nie wie jak żyje. Nie jest w stanie moderować trudnego programu na żywo.

Powstaje pytanie, kto tego dziadka zatrudnił? Czy nie ma już w Polsce młodych zdolnych dziennikarzy? Czy wszyscy absolwenci wydziałów dziennikarskich wyjechali na zmywak do Anglii?

Program 29/30.XII.2013; pan Kratka irytuje od początku. Głupawy uśmiech i odkrycie, że kobiety nie są przystosowane do pracy na dole w kopalni. Broni gender i broni księdza pijaka, pirata. Powiedział, że drogi samochód ksiądz nabył do celów liturgicznych. O stanie psychicznym red. Kratki świadczą nieustannie rozbiegane dłonie. Bez przerwy masturbuje długopis. Jego górne kończyny nawet przez dziesięć sekund nie są w stanie usiedzieć w spokoju. Śmieje się ze smutnych refleksji, jakie snują telewidzowie na temat polskiej rzeczywistości.

Ciekawe jak długo superstacja będzie nadawała na żywo parodię dziennikarstwa telewizyjnego. Proponuję, aby red. Kratka wystąpił dla odmiany w piżamie i żeby przestał umierać na wizji.

W tej audycji potrzebny jest silny medialny głos.
 

 

Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka