Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak
597
BLOG

Jeszcze jeden nieudany zamach?

Zbigniew Ryndak Zbigniew Ryndak Polityka Obserwuj notkę 1

 

Precyzyjny, subtelny, genialnie prosto zaplanowany zamach nie doszedł do skutku. Wytrawny pilot, dowódca samolotu, obronił własnym bohaterstwem swoje zawodowe niedopatrzenie.
W dniu 7 listopada 2011 roku prezydent Bronisław Komorowski odznaczył kpt. Tadeusza Wronę Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie to powinno być anulowane.


 
Najważniejszy fakt był znany już 1 listopada 2011 r.: żaden z 220 pasażerów nie odniósł obrażeń.
Później doszły kolejne: początek problemów przyniósł załodze Boeinga 767 PLL LOT pęknięty przewódhydrauliczny, ich szczyt - niedziałający system awaryjnego wysuwania podwozia. Ostatni fakt, to stwierdzenie, że "najprawdopodobniej" przyczyną tej niesprawności był wyłączony podczas podchodzenia do lądowania bezpiecznik. Ale dokładnie rok po awaryjnym lądowaniu kpt. Tadeusza Wrony eksperci wciąż nie znają odpowiedzi na podstawowe pytanie: dlaczego doszło do obu awarii?”(TVN24)


 
Kiedy czytam takie notki, to uświadamiam sobie – jakie to polskie. Eksperci nie wiedzą jak doszło do awarii?


 
Bajka o bohaterze jest prosta. Wystartował w Ameryce z usterką, a może nie powinien? Kiedy zbliżał się do lądowanie w Warszawie okazało się, że nie można wysunąć podwozia. Kapitan Wrona decyduje się na posadzenie samolotu na „brzuchu”, bez wysuniętego podwozia.Lądowanie się udało, wszyscy wyszli żywi,a wszyscy mieli zginąć, tak zaplanował inteligentny zabójca.


 
Podczas badania samolotu okazało się, że wystarczyło włączenie bezpiecznika i podwozie na ziemi samo się wysunęło. A to niespodzianka dla rozgrzanych polskich naiwniaków. Zamachowiec wiedział, jak doprowadzić do kolejnej tragedii. Wyłączył bezpiecznik? A dlaczego kpt Wrona i jego pomocnicy nie sprawdzili, czy na tablicy z bezpiecznikami wszystko jest OK?


 
W telewizji staje miś przed kamerą i mówi, że bezpieczniki zasłonięte były torbami, ubraniami, że instrukcja jest kiepsko napisana, że nigdy tego nie sprawdzali.


 
Dalszej pomocy w sprawie tej katastrofy nie trzeba szukać u ekspertów, tylko niech się tym zajmie dobry detektyw, nawet bez licencji, jak Krzysztof Rutkowski.


 
Dziś, żeby rozwalić samolot z 220 pasażerami nie potrzebne są trotyl i nitrogliceryna. Wystarczy że za sterami usiądą nasi rodacy. Nieraz przypadkowo. Kpt. Wrona też przez przypadek prowadził akurat tego Boeinga 767. Poprosił go kolega o zastępstwo. Ten trop trzeba dobrze zbadać. Może coś wiedział...
 
Najlepiej jest tworzyć historię spiskową, kiedy fakty tak łatwo przylegają do życia.

 

 

Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka