Przyjęli Polskę do NATO. Żołnierze śmierdzą, chodzą w brudnej bieliźnie. Mamy 9 samolotów i 6 pilotów na poziomie paktu północnoatlantyckiego. Nareszcie Polacy są bardziej bezpieczni, o ile nie będzie MGŁY. Jesteśmy w NATO – North Atlantic Treaty Organization. Wspólnym wysiłkiem prawica, lewica i reszta wymanewrowała politycznie Wielkiego Brata ze wschodu. Jednak Rosja nie powinna kręcić nosem. Też powinna dążyć do demokracji i NATO. Katastrofiści bowiem przewidują, że ZAGROŻENIE lęgnie się w Chinach i krajach islamu.
Czy przypadkiem nie zwyciężyła dalekosiężna myśl polityczna Adolfa Hitlera? Teraz ramię w ramię z żołnierzami Bundeswehry naprawdę nie oddamy ani GUZIKA. Kiedy Hitler w 1938 roku żądał przyłączenia Gdańska do Rzeszy i zgody na eksterytorialne połączenia komunikacyjne między Niemcami i Prusami Wschodnimi, rząd polski odrzucił te żądania i ogłosił mobilizację. Rząd polski odrzucił też propozycję przemarszu wojsk niemieckich przez Polskę w razie konfliktu z Niemcami. Skoro II RP była państwem kapitalistycznym i WIERZĄCYM, skoro gnębiła komunistów w Berezie Kartuskiej, to może trzeba było razem z Niemcami ruszyć na podbój imperium zła. Ale Polacy nie znają granicy upływu krwi własnego narodu. Nie zrozumieli, że zanim Hitler napadł na Polskę, naród niemiecki w ciągu sześciu lat stworzył największa zbrojownię świata. Własnymi rękami. Własnymi umysłami. A kiedy wybuchła wojna, naczelne dowództwo i rząd polski haniebnie uciekły z kraju, pozostawiając naród na pastwę losu. Do Adolfa Hitlera przyłączyły się w 1940 roku Węgry, Ruminia, Słowacja, Bułgaria, aby wzmocnić oś Berlin-Rzym-Tokio.
Potem było to, co było. Sowieci wbili nam nóż w plecy. Józef Stalin rozkazał bestialsko zamordować w Katyniu kwiat wojskowości polskiej. Adolf Hitler nie strzelał oficerom polskim w tył głowy. Nawet jeśli kilkakrotnie uciekali z obozu i zostali złapani. Żyli w oflagach. Spokojnie oddychali alpejskim powietrzem w Murnau. Pięć tysięcy ludzi. Większość generałów polskich. Pisali wiersze. Bawili się w teatr. Uczyli się. Grali w piłkę. Grali w karty. Dostawali paczki żywnościowe z Francji: suchary, czekoladę, masło, boczek, papierosy „Gaulois- Caporal” oraz czterdziestogramowe paczuszki grubego tytoniu z Senegalu, Martyniki. Przychodziły paczki z Portugalii z pudełkami sardynek. Napływały paczki amerykańskie z Chicago, Detroit, Filadelfii. Były przesyłki żywnościowe z Japonii, Turcji i Afryki Północnej. Ze Szwecji do Murnau przesyłano paczki o wadze 3-5 kilogramów – miód, smalec, mleko w proszku, masło. W przesyłkach wagonowych przychodziły dla jeńców w Murnau wory kaszy, mąki, cukru, skrzynie chleba i cebuli. Suchary z placków i bab drożdżowych, świeże jaja i tłuszcze. Wszystko to pochodziło z uciskanej Polski, z Miechowa, pod egidą Czerwonego Krzyża, pod łaskawym okiem hitlerowców…
A po wojnie, po skończonej, oficerowie rozjeżdżali się po ZACHODNIM świecie. Studiowali. Jedni pozostali na zachodzie, drudzy wrócili do kraju, aby klepać socjalistyczną biedę.
Tymczasem zdruzgotani moralnie i fizycznie Niemcy pracą i praworządnością zbudowali jedno z najbogatszych państw świata. „Prawo niemieckie było dla Niemców święte, obojętnie czy wydawał je Himmler, Bismarck, Frank, czy Fryderyk II. To w nich pozostało. Dla Niemca niemiecki przepis prawny jest po to, aby mu być posłusznym, a nie po to, aby go obejść”. Obawiam się, że gdyby Polska dostała nawet dwa plany Marshalla, to i tak by je przejedzono, przepito i zmarnowano. Dobre prawo, dyscyplina i mrówcza pracowitość, to FILARY, na których nadal ROŚNIE wielka Republika Federalna Niemiec.
„Żaden układ sił w Europie i świecie nie gwarantuje nam naszej siły. Gwarancją siły Polski, w każdym układzie sił w Europie i świecie, jest tylko praca Polaków”. To cytat z książki Edmunda Osmańczyka pt. „Sprawy Polaków”. Ta książka powinna być lekturą obowiązkową we wszystkich szkołach i na wszystkich uczelniach w Polsce.
Kiedy teraz patrzę na to, co dzieje się w Polsce, na ten żałosny bałagan na każdym kroku, na tę pazerność materialną władzy, paranoję, chaos i obłudę, bandytyzm i złodziejstwo, to po prostu zbiera mi się na wymioty. Dochodzę do wniosku, że Polacy nie potrafią mądrze i praktycznie załatwić najprostszych spraw. Czasem myślę, że gdybym miał 20 lat, a nie 65, to spakowałbym plecak i wyjechał w jasną cholerę. Jakież to polskie, niestety! Uciec od problemów, rozproszyć się po świecie. A potem popaść w NOSTALGIĘ. „Polak Polakowi jest wilkiem. Nie ma miłości między Polakami – powiedziała 7.03.1999, o godzinie 1,20 w nocy, pani Maria z Chicago, słuchaczka Radia Maryja. Na to ojciec Tadeusz Rydzyk: „W górę serca, pani Mario. Proszę zobaczyć jak ludzie cierpią. Zaraz znajdę w komputerze pieśń na dołek psychiczny. Alleluja i do przodu”.
Polaków powinno być w Polsce 80 milionów. „Droga do przyszłości Polski prowadzi przez pracowitość i praworządność”. Na pewno nie przez głupotę polską.
„Takty i Nietakty”, pismo regionalne, wrzesień 1999 rok.
Moje książki wydane w Belgii. "Drugi brzeg miłości" powieść 2010. "Smak wiatru w Auschwitz-Birkenau" powieść 2015 . „Inna barwa księżyca”reportaże 2012. "Dziewczyna w okularach" opowiadania 2015. "Moje zmory i marzenia" felietony 2013. "Czarne anioły" powieść 2015. "Zdobycie rzeki" opowiadania 2016. "Morderstwo w klubie dziennikarza" powieść 2017.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka