Powrót Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego PO w ocenie wielu obserwatorów (w tym i mojej) pokazuje, że Niemcy i Unia Europejska w nim właśnie upatrują szansy na obalenie demokratycznych prawicowych władz w Polsce i zatrzymanie procesu usamodzielniania się naszego państwa. Powszechna akceptacja tego niezbyt demokratycznego powrotu pośród polityków PO również pokazuje, że presja ze strony Merkel i spółki jest decydująca w tej sprawie.
Ale przecież oprócz Budki i Trzaskowskiego, największych przegranych tego powrotu, jest jeszcze Szymon Hołownia, nowy projekt starego establiszmentu, mocno obiecujący, sądząc po sondażach. Czy powrót Tuska oznacza porzucenie tego projektu? Czy Szymon Hołownia wyłamie się z tej powszechnej "epidemii euforii" i zdystansuje się od nowego/starego idola? Na razie jest dość wstrzemięźliwy.
Inne tematy w dziale Polityka