Piotr Zychowicz zyskał sławę historycznego publicysty po premierze książki „Pakt Ribbentrop Beck, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki”. Tezy Zychowicza są znane, a sam streścił je dziś w tweedzie o treści:
"Dziś 80. rocznica największej katastrofy w naszych dziejach. Nie dajcie sobie wmówić, że Polska była skazana na klęskę. Zamiast prowadzić wojnę na dwa fronty, mogliśmy sprzymierzyć się z Niemcami przeciw ZSRS. Miliony obywateli II RP by ocalały. A bolszewizm zostałby zniszczony."
Jak już nieraz pisałem, dyskusje o alternatywach w naszej historii są jak najbardziej potrzebne. Sam też nieraz zajmowałem się tematem polskiej polityki przed II wojną światową. W wielu aspektach Zychowicz ma rację. Jednak jego główna teza, którą zawarł w tytule książki oraz dzisiejszym wpisie są bardzo trudne do udowodnienia i dziwi mnie, że Zychowicz aż tyle inwestuje w próbę przekonania nas, że scenariusz ze „zniszczeniem bolszewizmu” byłby możliwy.
Przede wszystkim należy podkreślić, że wszelkie decyzje inne od tych jakie w rzeczywistości zapadły, popchnęłyby polską historię na zupełnie nowe tory. Ilość poszczególnych aspektów do omówienia w przypadku rozważań o sojuszu polsko-niemieckim jest gigantyczna i stanowi temat do setek, albo i tysięcy stron analiz. Dlatego teraz chciałbym skupić się na tej jednej tezie Zychowicza, tej do której jest tak przywiązani – możliwości wspólnego ataku Polski i Niemiec na Sowietów.
Zdaniem Zychowicza taki atak musiałby się udać, ponieważ atakujące siły byłyby większe, niż w 1941 roku, a – dzięki rozległości polskiego terytorium, do Moskwy byłoby znacznie bliżej.
Czy rzeczywiście triumf nad Stalinem można uznać za pewnik? Zdecydowanie nie. W 1941 roku Niemcy niemal rozbili Armię Czerwoną i prawie zdobyli Moskwę – zdaniem Zychowicza, to „prawie” mogło być zniwelowane przez polską pomoc. Tyle tylko, że Zychowicz pomija fakt, że nawet zdobycie Moskwy, ba nawet podejście pod sam Ural nie oznaczałoby zapewne końca wojny. Sowieci mogliby ponieść i takie straty, a i tak walczyć dalej. Zwłaszcza jeśliby otrzymywali pomoc z USA, tak jak to zadziało się naprawdę.
Tu oczywiście pojawia się szereg kolejnych „ale”. Czy USA włączyłby się do wojny? A czy Niemcy i Polska wcześniej zaatakowałyby Francję i Wielką Brytanię? Pamiętajmy, że dla Hitlera wyeliminowanie Francji było celem numer jeden. A taka inwazja (skoro wcześniej nie byłoby inwazji na Polskę) wywołałaby efekt domina wiodący do wybuchu wojny światowej.
Ewentualny sojusz z Polską zamiast ze Związkiem Sowieckim (bo taką alternatywę miał Hitler) mógłby nie być dla III Rzeszy taki korzystny, jak to się wydaje Zychowiczowi. W 1940 roku Niemcy dokonali podboju niemal całej Europy dzięki gigantycznym dostawom surowców z ZSRS. Polska nie dostarczyłaby Hitlerowi nigdy takich zapasów ropy, stali i wszelkich innych surowców – bo sama ich nie miała. Wielki paradoks historii polega na tym, że to Stalin zbudował Hitlerowi armię, która najechała ZSRS (ale wcześniej rozbiła Francję i jej sojuszników).
Nawet gdyby Hitlerowi wszystko się udało i, jak wróży Zychowicz, pokonałby Stalina przy braku reakcji reszty świata, to pojawia się pytanie – co dalej? Co dalej dla Polski, przede wszystkim? Tu znów pojawiają się setki „ale”, lecz kluczowa jest polityka rasowa III Rzeszy. Czy Niemcy cieszyliby się z sojuszu ze słowiańską Polską, w dodatku zamieszkałą przez 3 miliony Żydów? To raz. Dwa, czy sami Polacy cieszyliby się z udziału w tym, co robią Niemcy?
Kwestia ewentualnego przetrwania Polski i jej mieszkańców po zwycięstwie III rzeszy to jedno. Jest jednak druga rzecz. Wiadomo, że (podobnie zresztą jak w Polsce), po wkroczeniu do ZSRS Niemcy przystąpili do masakr cywilów, głównie Żydów. Było to ludobójstwo na skalę wcześniej niespotykaną (potem miało stać się normą). Co by było, gdyby w alternatywnym scenariuszu Zychowicza, polskie wojska idące przez Rosję zobaczyły, co wyprawiają idące wraz z nimi oddziały Einsatzgruppen? Czy polscy żołnierze oficerowie i żołnierze pozwoliliby na takie masakry, jak na przykład w Babim Jarze? Czy by w nich uczestniczyli?
Jestem głęboko przekonany, że nie. Co więcej, sądzę, że nawet gdyby doszło do polsko-niemieckiego sojuszu, to mógłby on zostać (nawet spontanicznie) zerwany po tym, gdy Polacy zobaczyliby, co wyprawiają Niemcy.
Ostateczne pytanie w analizach alternatywnych scenariuszy nie brzmi bowiem w cale: czy można było zawrzeć sojusz z Hitlerem, czy można było iść z nim na bolszewików? To pytanie tak naprawdę brzmi: czy można było mordować razem z Hitlerem i Niemcami tysiące bezbronnych kobiet i dzieci?
Ja wiem, jak na te pytanie odpowiedzieliby ówcześni Polacy. I sądzę, że Zychowicz też to wie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości