Jednym z coraz wyraźniejszych trendów w obecnej kampanii wyborczej jest „wymiana” poparcia pomiędzy Twoim Ruchem a Nową Prawicą. Ugrupowanie Korwina-Mikke stale zyskuje w sondażach, a Palikota traci. Oczywiście, nie ma w tej chwili pewnego dowodu, że Korwin przejął część elektoratu (pozornie) oddalonej ideologicznie partii Palikota. Wydaje się to jednak bardzo prawdopodobne.
Warto przypomnieć, że Palikot stosunkowo niedawno oddał się w całości skrajnie lewackiej ideologii. W 2011 roku pozował na zwolennika libertarianizmu, a jego wypowiedzi dotyczące gospodarki nie różniły się zbytnio od tego, co mówi Korwin. Dawny lider UPR za to już od pewnego czasu nie różni się od Palikota w narracji na temat legalizacji miękkich narkotyków.
Przepływ od Palikota do Korwina jest tym bardziej prawdopodobny, że przecież do tej pory liczba fanów JKM była stała. To nie przypadek, że przez lata Korwin-Mikke nie potrafił się nawet zbliżyć do progu wyborczego. A tu nagle: bum! Czyżby korwiniści się nagle rozmnożyli? Sklonowali? Nie, twardy elektorat JKM to ciągle ci sami ludzie (a raczej nie tyle ci sami ludzie, co ten sam rodzaj ludzi) – ale dołączyła do nich nowa grupa.
Niewykluczone zresztą, że Palikot sam sprezentował Korwinowi swoich zwolenników, przez ostatnie lata gładko wchodząc w rolę przystawki Platformy. Oczywiście, wiadomo, że Palikot nigdy się od PO nie oddalił. Ale w 2011 udało mu się wypromować się na przeciwnika systemu. I w ten sposób zdobył w ostatnich wyborach parlamentarnych zaskakujący wynik.
Odnosząc się do tekstu Igora Janke, który dziwił się, jak ktoś w ogóle może popierać Korwina: otóż rozwiązanie tej zagadki jest banalne. Na Korwina, tak jak kiedyś na Palikota, chcą głosować ludzie, których tak naprawdę mało co obchodzi i mało co wiedzą. Po prostu młody, bardzo zmienny elektorat, głosujący często „dla beki”, znudził się jednym politycznym clownem i zainteresował kolejnym.
Inne tematy w dziale Polityka