W sprawie Katarzyny Bratkowskiej i jej aborcyjnych deklaracji "pozamiatała" dziś Monika Olejnik, która podczas swojego porannego programu stwierdziła:
Szkoda, że pani Katarzyna Bratkowska nie wie o tym, że są środki antykoncepcyjne, skoro nie chciała mieć dziecka. Feministki tak pouczają kobiety, że powinny je brać.
Brutalne, ale prawdziwe. Łatwo sobie wyobrazić, co by się działo w mediach, gdyby to samo powiedział jakiś mężczyzna, a zwłaszcza prawicowy polityk. Lecz to właśnie tym bardziej cenne słowa, że wypowiedziała je kobieta, i to kojarzona ze środowiskami "postępowymi".
Trudno do komentarza Moniki Olejnik cokolwiek dodać, dlatego ja nie zamierzam, i nie zamierzam tu pisać o pani Bratkowskiej i jej (niewątpliwych) problemach. Chciałem tylko napisać, że po prostu po ludzku żal mi Stefana Bratkowskiego – oraz całej rodziny pani Katarzyny.
Stefan Bratkowski jest oczywiście reprezentantem "salonu III RP", ale zarazem daleko mu od lewackości takiego np. Seweryna Blumsztajna. Bratkowski nie chodził raczej z transparentami "Pier... nie rodzę". Odwrotnie, w sieci można bez trudu znaleźć jego teksty, gdzie ubolewa nad problemami młodych Polaków, którzy nie z różnych powodów (głównie materialnych) nie chcą mieć dzieci.
Nie wiem jak wygląda sytuacja rodzinna Państwa Bratkowskich (wiadomo tylko powszechnie, że Katarzyna jest córką Stefana), ale w większości rodzin (poza patologicznymi) dzieci są oczekiwane i kochane. Nie mam wątpliwości, że red. Bratkowski ucieszyłby się z wnuka. I raczej nie jest mu miło wysłuchiwać publicznych deklaracji córki o jej planowanym czynie.
Rzecz jasna, nie wiemy, co ojciec sądzi o zamiarach córki. Ale nawet jeśli je jednak wspiera, to chyba nikomu nie jest miło, gdy tak intymne sprawy są publiczne wywlekane i wystawiane niczym na witrynie sklepu przy ruchliwej ulicy. A przecież nikt żadnych informacji nie nagrał, nie wykradł – pani Katarzyna sama urządziła spektakl.
Dlatego przekazuje red. Bratkowskiemu wyraz współczucia. Wyrazy podwójne, bo przecież to wszystko dzieje się w święta Bożego Narodzenia – czas, gdy życie i rodzina są najważniejsze.
Inne tematy w dziale Polityka