Fizyczne atakowanie osób za poglądy jest niedopuszczalne, nawet jeśli są tak skrajne poglądy, jak te wygłaszane przez Jakuba Wojewódzkiego. Wojewódzki kamufluje wprawdzie swój narodowy ekstremizm pod płaszczykiem marnej satyry, ale co kilka miesięcy określający się jako "dziennikarz" pracownik Eski Rock musi się tłumaczyć ze skandalicznych wypowiedzi swoich, lub swoich współpracowników, a to o Afrykanach, a to o Ukrainkach, a to o konkretnych osobach.
Niestety, nie świadczy to dobrze o polskich mediach, że ktoś taki jak Wojewódzki może brać (zapewne) sporą pensję za wygłaszanie nacjonalistycznych, seksistowskich i innych tego typu tekstów. Znaczy – nie jestem za cenzurą, niech wygłasza jakie chce, np. na blogu. Ale dziwi, że można być w Polsce uznaną personą medialną mając tak dużą "kartotekę" skandalicznych wypowiedzi.
To oczywiście nie znaczy, że można obojętnie przejść obok ataku z użyciem "żrącego płynu", który sam Wojewódzki opisał w liście do Jarosława Kuźniara (opublikowanym na blogu Kuźniara):
Dziś rano pod radiem Eska Rock, elegancko zamaskowany i ewidentnie pozbawiony poczucia humoru mężczyzna, zaatakował mnie niezidentyfikowanym płynem żrącym o brunatnej barwie, co jest dosyć symptomatyczne.
Wprawdzie lekarze do których zgłosił się Wojewódzki nie znaleźli żadnych obrażeń, co wywołało złośliwe komentarze, że może "oberwał" zawartością kubka z colą, ale niezależnie od tego, czym był płyn wylany na pracownika Eski Rock, nie usprawiedliwia to sprawcy.
Sam Wojewódzki zachowuje dobre samopoczucie i oskarża o atak "brunatnych" – nie wyjaśnia tylko jaką grupę etniczną ma tym razem na myśli.
Inne tematy w dziale Polityka