Dziś kolejny raz mogliśmy się przekonać, jak bardzo media są oderwane od rzeczywistości. Oto Jacek Kurski odczytał na antenie Radia ZET treść rzekomego SMS-a z zakazem współpracy z "Solidarnością", którego szefostwo PiS miało rozesłać do swoich ludzi. Potem politycy Solidarnej Polski zaczęli wrzucać skrin z owym "SMS-em" na Twittera.
Wrodzy PiS dziennikarze oczywiście natychmiast podchwycili temat, trąbiąc o "skandalu". Nikt z mediów nie trudził się tym, by zwrócić uwagę na kilka faktów, które natychmiast wykryli użytkownicy Twittera, gdy politycy SP zaczęli pokazywać "SMS-a".
Rzekomy SMS to – jak użytkownicy iPhonów natychmiast rozpoznali – to nie faktyczna komórkowa wiadomość tekstowa, ale wiadomość z montowanego tylko w produktach Apple komunikatora.
Łatwo zresztą na to zwrócić uwagę z powodu długości tekstu, znacznie przekraczającego standardową długość SMS. Wysyłany SMS dłuższy niż 160 znaków zawsze jest dzielony, i to niezależnie od tego, jakiego sprzętu użyjemy – po prostu dzielą go sami operatorzy.
W przypadku tekstu "ujawnionego" przez Kurskiego nie mamy jednak, jak już wspomniałem, w ogóle do czynienia z SMS-em. Ale to jeszcze nic. Ponieważ tło wiadomości jest niebieskie użytkownicy iPhonów natychmiast zauważyli, że przecież taki kolor mają wiadomości wpisywane na własnym urządzeniu. Wiadomości odebrane są na szarym tle. SMS-y są są zielone.
Pomijając fakt, że w PiS nie ma zwyczaju posługiwania się komunikatorem Apple, warto zwrócić uwagę, że Kurski nie ujawnił numeru, z którego rzekomo otrzymano wiadomość. Na opublikowanym skrinie jest więc tak naprawdę tylko jakaś treść wpisana do komunikatora Apple nie wiadomo kiedy i przez kogo. Jeśli to ma być na coś dowód, to mogę za chwilę dostarczyć stertę takich "newsów" np. na temat Solidarnej Polski i Jacka Kurskiego.
Oczywiście dziennikarze np. grzejącej temat gazety.pl doskonale zdają sobie sprawę z technikaliów - ale nie najwyraźniej w tej sprawie nie czują potrzeby wdawania się w szczegóły.
Inne tematy w dziale Polityka