Przyznaję – byłem przekonany, że Donald Tusk nie pozbędzie się Jarosława Gowina ze stanowiska, bo minister wygłaszający co pewien czas kontrowersyjne tezy premierowi się przydawał. Chociażby ostatnia wypowiedź o zarodkach sprzedawanych do Niemiec – przecież to była idealna wrzutka, odciągająca uwagę od realnych problemów rządu, np. z rosyjskim gazociągiem. Gowin coś tam rzucił, bez pokrycia w faktach (a przecież jest ministrem, teoretycznie ma swoje źródła informacji) i już temat dla dziennikarzy na tydzień.
W dodatku Gowin uchodząc za konserwatystę (a niemal pisowca) mógł absorbować uwagę prawicowych przeciwników PO i wodzić ich za nos (co mogliśmy obserwować i na Salonie24). Dlatego, nie ukrywam, byłem przekonany, że z punktu widzenia Tuska, Gowin to idealny minister.
A jednak premier pozbył się ”konserwatysty z Krakowa” i teraz Igor Janke dopytuje się: co z przyszłością Gowina? Otóż moim zdaniem to samo, co z przyszłością innego ”konserwatysty z Krakowa” okiwanego niegdyś przez Tuska. Jana Marię Rokitę można teraz spotkać na krakowskim Kleparzu, kiedy robi zakupy na tamtejszym targowisku. Tyle zostało niedoszłemu premierowi – oscypki i węgierska kiełbasa.
Z Gowinem nie będzie inaczej. Przede wszystkim, gdyby miał on choć trochę odwagi i charyzmy, to już dawno nie byłby w PO. Tymczasem przez lata wiernie służył w jednej armii razem z różnymi Mirami i Zbychami, nadawał na PiS, zamykał oczy na wszystko co działo się 10 kwietnia 2010 i później. Naprawdę, to, że czasem coś powie o zarodkach lub homoseksualistach nie czyni go prawicowcem.
Nie sądzę też, wbrew temu, co wielu przewiduje, że Gowin zostanie gładko przejęty przez PiS. Czemu bowiem Jarosław Kaczyński miałby mieć zaufanie do polityka, który przez ostatnie lata wiernie stał przy Tusku? I nie potrafił mu się przeciwstawić, kiedy pojawiła się okazja? Bo przecież teraz Gowin także nie wystąpił przeciw premierowi. Bąknął coś pod nosem, i tyle. Pewnie ma nadzieję na prezydenturę Krakowa lub mandat europosła.
Na tym się zapewne skończy – drobnym przekupstwie. Gowin, gdyby faktycznie miał taką możliwość, mógłby mocno namieszać na polskiej scenie politycznej. Ale po prostu nie jest do tego zdolny – ani on, ani grupka wystraszonych ludzi znanych jako ”frakcja konserwatywna PO”. Gdyby Gowin i jego ludzie byli silni, to Tusk nie pozbyłby się kolejnego ministra sprawiedliwości.
Inne tematy w dziale Polityka