W KPRM są zapewne bardzo zadowoleni ze swojego pomysłu, aby za pieniądze podatników utrzymywać zespół propagandy ds. katastrofy Smoleńskiej. Na miejscu premiera i jego ludzi jeszcze bym jednak nie otwierał szampana.
Po pierwsze, utworzenie tzw. zespołu ekspertów lotniczych pod przewodnictwem Macieja Laska aby ”wyjaśniali Polakom” Smoleńsk natychmiast wywołuje pytanie: Czemu rząd dopiero teraz postanowił naświetlać obywatelom okoliczności katastrofy? Równocześnie osoby, które znajdą się w zespole utworzonym pod politycznymi auspicjami natychmiast zostaną uznane za propagandystów.
Po drugie, sam Maciej Lasek niewiele robi, aby nie być uznawanym po prostu za propagandystę. Popatrzmy np. na wywiad, którego udzielił PAP. Najpierw stwierdza:
To na pewno nie będzie zespół, który będzie badał katastrofę, ponieważ to zostało zakończone.
Jednakże już w (dosłownie) następnym staniu Lasek mówi:
To będziemy powtarzali jak mantrę, póki nie pojawią się nowe fakty, które mogłyby mieć wpływ na ustaloną przyczynę wypadku lub zaleconą w raporcie profilaktykę.
Lasek najpierw więc ogłasza, że śledztwo zostało już zakończone, po czym jednak przyznaje, że może jednak nie do końca. W dalszej części wywiadu Lasek sam zresztą wymienia kilka spraw, które nadal czekają jego zdaniem na wyjaśnienie, równocześnie jednak z zadziwiającą nonszalancją podchodzi do niektórych kwestii:
Czy istotny jest np. pomiar wysokości brzozy w miejscu zderzenia? (w raporcie podano, że było to 5,1 m od ziemi, według prokuratury - ok. 6,66 m). Czy istotne jest, że samolot znalazł się na wysokości 1,1 m czy 2,6 m względem pasa startowego, skoro jeżeli nie zamierzał lądować, to powinien być na wysokości 100 metrów, a jeżeli zamierzał wylądować - ponad 50 metrów?
Zdaniem Laska to nie jest istotne, bo nie miało wpływu na przebieg katastrofy. Lasek chce więc wyjaśniać tylko to co pasuje do wyznawanej przez niego teorii, inne wątki uznając za nieistotne.
Jeśli to nie jest sekciarstwo, to nie wiem, co nim jest. Ale najwyraźniej Lasek nie bez powodu powiedział, że on i jego ludzi będą pewne rzeczy ”powtarzać jak mantry”. Im nie chodzi o szukanie prawdy, a narzucanie narracji.
To jednak żadne zaskoczenie, skupmy się na tym, czemu wynajęcie Laska to taktyczny błąd. Jak sam ”ekspert lotniczy” przyznaje, zamierza odpowiadać na ”pytania od ludzi”. Tu mamy więc punkt trzeci.
Po trzecie więc, skoro Lasek zapowiada odpowiedzi, to może w końcu łaskawie zgodzi się na bezpośrednią konfrontację z ekspertami o mniej sekciarskiej mentalności. Jak na razie jej skutecznie unika. Jeśli jednak jego zespół faktycznie czeka na pytania, to zapewniam, że szybko otrzyma ich bardzo dużo, i to nie takich łatwych.
Oczywiście może być tak, że zespół Laska będzie starannie omijał niewygodne pytania. Wtedy jednak sam dostarczy dowodów na swój propagandowy charakter.
Nie zdziwię się zresztą, jeśli cała działalność rzekomego zespołu zakończy się na kilku wywiadach Laska i próbach robienia szumu przy okazji rocznicy. Gdyby Lasek i inni tego typu ”eksperci” mieli coś do powiedzenia w merytorycznej dyskusji, to by przed nią latami nie uciekali.
Inne tematy w dziale Polityka