Ekonomiści podkreślają, że z punktu widzenia gospodarki UE wydarzenia na Cyprze nie mają żadnego znaczenia – wyspiarski kraj reprezentuje sobą ledwie 0,2 proc unijnego PKB. A raczej – nie miał, bo teraz już owszem, Cypr stał się istotny. Próba „skoku na bank” wstrząsnęła zarówno obywatelami wielu państw UE (zwłaszcza tych zagrożonych bankructwem), jak i rynkami finansowymi.
Pomysł, który jeszcze kilkadziesiąt godzin temu w brukselskich korytarzach wydawał być się świetny, boleśnie zderzył się z rzeczywistością. Nagle projekt nazywany coraz częściej po prostu kradzieżą nie ma żadnych twórców. Nikt nie wystąpi i nie rzeknie dumnie: To ja!
Unijni i cypryjscy politycy zachowują się jak banda podrzędnych złodziejaszków, których ktoś złapał za rękę. Jest to tym bardziej dziwne, że przecież ten brukselsko-nikozyjski Gang Olsena wiedział, że całej akcji nie da się utrzymać w tajemnicy. No bo niby jak?
Wiele osób podejrzewa, że cypryjski „skok na bank” to rodzaj eksperymentu – politycy mieliby w ten sposób sprawdzać, na jak wiele mogą sobie pozwolić. Jeśliby na Cyprze się udało okraść społeczeństwo, to jazda, zabieramy się za większe kraje.
Taka teoria może ma sens, ale czy owi przebiegli politycy nie przewiedzieli jednocześnie, jakie poboczne skutki przyniesie cała akcja? Giełdy poleciały na glebę, podobnie kurs euro, Europie grozi bankowa panika. Jeśli to był eksperyment, to zakończył się nie przegraną, a katastrofą.
(Banki na Cyprze są zamknięte i nie wiadomo, kiedy zostaną otworzone – ale przecież wiadomo, że kiedy w końcu ludzie będą mogli do nich wejść, to natychmiast wypłacą wszystkie pieniądze, doprowadzając kolejnej fazy katastrofy.)
Obserwując przez pewien czas wydarzenia w UE można się przekonać, że Bruksela bynajmniej nie jest pełna Machiavellich. Do opisu brukselskich urzędników i polityków bardziej pasuje wspomniany tu już Gang Olsena. Tyle tylko, że lokatorzy gabinetów w Brukseli są jeszcze głupsi i dużo bardziej pazerni od sympatycznych duńskich przestępców.
Rzecz jasna, taka konstatacja może brzmieć zabawnie, ale do śmiechu nikomu z nas nie może być. Brukselski Gang Olsena jest tworem posiadającym jak najbardziej realną władzę i kto wie, jakich jeszcze błyskotliwych pomysłów tego towarzystwa możemy się spodziewać.
Nie spodziewałbym się niestety za to żadnej refleksji ze strony lemingów. Na Twitterze już mogłem obserwować chichot niektórych z nich, cieszących się, że „teraz Cypryjczycy będą musieli zabrać do pracy, a nie żyć z rosyjskich bogaczy”. Leming, który to napisał, oczywiście nie wyjaśnił, z czego mają właściwie żyć Cypryjczycy? Zajmują się usługami finansowymi i turystyką, bo na ich małej wyspie nie ma surowców, drewno wycięto już w średniowieczu, a ziemia jest jałowa.
No, ale co to leminga obchodzi? Ważne, że może porechotać z tych głupich Cypryjczyków i ich opróżnianych depozytów – tak samo, jak niegdyś rechotał z Jarosława Kaczyńskiego, że nie ma konta w banku...
Inne tematy w dziale Polityka