Tomasz Lis lubi pouczać innych, ale czasem mógłby się zastanowić nad sobą i nad własnym postępowaniem. Ostatnio na przykład wystawił na niebezpieczeństwo własną nastoletnią córkę (Lisowi pod tym pretekstem zapewne żadna pomoc społeczna z tego powodu dziecka nie zabierze, ale komuś innemu pewnie by już mogła), zabierając ją na trybuny pełne kibiców Manchesteru United.
Oczywiście, nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie fakt, że Man United akurat grał w Lidze Mistrzów z Realem Madryt, a Lis... głośno kibicował hiszpańskiemu zespołowi. I wybuchnął radością, gdy grający na wyjeździe Real (a dokładnie Ronaldo) strzelił bramkę na 1-2, dającą mu awans do dalszej rundy, a eliminującą gospodarzy.
Co się wtedy wydarzyło? O sprawie dowiedziałem się najpierw dzięki linkowi do serwisu natemat.pl (którego współwłaścicielem jest właśnie Lis). Artykuł w natemat.pl jest podręcznikowym przykładem manipulacji. Oto bowiem możemy przeczytać:
Jeden z prawicowych serwisów napisał dziś, że Tomasz Lis został ze stadionu wyrzucony. Właśnie rozmawialiśmy z Tomaszem Lisem i wiemy jak było naprawdę. Koniec meczu obejrzał na telewizorze w budce z hot dogami. Ale nie dlatego, że ktokolwiek go ze stadionu wyrzucał.
Po przeczytaniu takiego wprowadzenia, można by uznać, że „prawicowy serwis” napisał np. że Lisa z jakiegoś powodu wyprowadziła policja. Poznawszy więc przedstawioną w natemat.pl wersję Lisa można zapałać oburzeniem na tych wrednych prawicowców. Oto, co rzekł dziennikarski celebryta:
Po drugiej bramce dla Realu padliśmy sobie z Polą w objęcia. Kilku kibiców Manchesteru próbowało pokonać kilka rzędów by nas pobić. Nie wyglądali na żartownisiów. (…) Uznaliśmy, że ma rację a ja nie miałem ochoty na randkę ze stomatologiem i zakładanie szwów.
Wymowa tekstu w natemat.pl jest więc taka: wredni prawicowcy napisali, że Lis został ze stadionu wyrzucony, a on po prostu uciekł przed kibolami.
Szybko odnalazłem ów „prawicowy serwis”. Jest to fronda.pl, która zacytowała tweety Cezarego Bielakowskiego, dziennikarza „Wprost” (czyli pisma, którym pewien czas temu było kierowane właśnie przez Lisa). To właśnie on, a nie Fronda, napisał, że Lis został „wyrzucony”, „lajfując” na Twitterze:
Tomasz Lis wyrzucony z trybun stadionu w Manchesterze. Kibicował w sektorze Angoli za Madrytem. Mam info, że mało go nie zlinczowali.
Fronda.pl stwierdziła więc tylko fakt – Lis został wyrzucony z trybun i jego tłumaczenia niczego nie zmieniają. Oczywiście, nie można mu się dziwić, że uciekał. Należy się jednak zastanowić, co ma w głowie nasz medialny „autorytet moralny”, żeby iść na trybunę kibiców Manchesteru (którzy bynajmniej nie są aniołkami) i radować się z bramki grzebiącej nadzieje ich drużny?
Gdyby Lisa dopadli kibole, to wylądowawszy w szpitalu spokojnie mógłby ubiegać się o Nagrodę Darwina, czy wyróżnienie dla osób, które zostały zabite lub poranione na skutek własnej głupoty. Ponieważ jednak redaktor ma ciągle parę w nogach, proponuję go zgłosić tylko do honorowej Nagrody Darwina. Zasłużył na nią, jak mało kto.
Inne tematy w dziale Polityka